Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8 Miłość Czy Przyjaźń?

!Uwaga! Rozdział zawiera sceny erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność!

Obróciłam się przestraszona w jego stronę.
- A-a ty... Nie stałeś tam? - zapytałam wskazując w ten ciemny kąt.
- Nie, przecież ciągle tutaj siedziałem... Coś się stało?
Zaczęłam się rozglądać.
- Gdzie jest Wasz ojciec? - po chwili zapytałam.
Donnie obejrzał się, ale nie widział Splintera.
- Chyba już poszedł do pracy... A czemu się pytasz?
Spojrzałam na niego z ogromnym przerażeniem, a po chwili, dosłownie przez mniej niż sekundę przed oczami pojawiał mi się Donnie w innej wersji*. Zaczęłam się wycofywać i przez przypadek podknęłam się.
- Karina? - szybko pobiegł do mnie czerwonooki i podał mi rękę - Wszystko w porządku? - zapytał lekko zmartwiony.
- Nie do końca...
Chłopak od razu wziął mnie na ręce. Zdziwiłam się ostro jego postawą. Zniósł mnie po schodach do pokoju, w którym był aktualnie Leo. Położył mnie na łóżko, a czarnowłosy rzucił mu zazdrosne spojrzenie.
- O co chodzi Donnie? - natychmiast rzucił Leo.
- Nie najlepiej się czuje, a przecież zaraz mamy iść na siłownię, więc pomyślałem sobie, czy mógłbyś może z nią zostać i się zaopiekować, a ja z chłopakami zrealizujemy nasze dzisiejsze plany? Tylko proszę nie gniewajcie się na mnie... Ostatnio mniej ćwiczę, więc postanowiłem coś z tym zrobić.... Nie bądźcie źli... Proszę... - ze smutkiem w głosie Don.
- Dobra... Ja zaraz będę tylko pójdę po szklankę wody dla Kariny - Leo wstał z krzesła i wyszedł z pokoju.
Zostałam sama z Donnim. Podszedł i kucnął przy mnie.
- Wiem kogo widziałaś... Postaram się temu zapobiec... - szepnął patrząc mi w oczy.
Rzuciłam dla chłopaka poważne spojrzenie.
- Skąd wiesz? - cicho powiedziałam.
- Muszę już iść, pogadamy później. Przepraszam... - brunet wyszedł z pokoju.
Po chwili otrzymałam wodę, usiadłam i natychmiast ją wypiłam.
- Karina... Co się stało? - zapytał Leo.
- Nic poważnego, naprawdę. Nie musisz się martwić.
- Czyli już lepiej się czujesz?
- Trochę tak... Miło, że pytasz... - lekko się zarumieniłam.
- Słuchaj... Wiem, że to nie jest odpowiedni moment... Nie chcę, abyś myślała, że uważam Cię za prostytutkę, czy coś w tym stylu, ale.... Mam dosyć tych zaczepek... Chcem mieć to już za sobą...
Spojrzałam na jego niebieskie oczy z niepewnością.
- Chyba nie do końca rozumiem...?
- Nie chcę już być prawiczkiem.
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Chciałbym to z Tobą zrobić...
Kiedy to powiedział, o mało co nie zaksztusiłam się wodą. Nie poznaję go z tej strony.
- Zwariowałeś?! Jak już masz to zrobić, to z osobą, którą kochasz! - natychmiast wydusiłam to z siebie.
- Wiem... Ale jesteś jedyną dziewczyną, której mogę ufać w stu procentach...
- Karai już się nie liczy? - mruknęłam.
- Lubię ją... Nawet bardzo...Bardzo... Ale ona by ze mnie zaczęła kpić i rozeszła by się plotka w szkole...
- Leo... Staram się Ciebie zrozumieć, ale-.
W tym momencie Leo pocałował mnie namiętnię trzymając za barki. Byłam przerażona, ale uległam mu. Jest taki przystojny i uroczy... Zamknęłam oczy i go przytuliłam. Po chwili przerwał pocałunek. Jeszcze przez krótką chwilę miałam zamknięte oczy.
- To jak? - zapytał z nadzieją.
- Ale teraz?!
- Nie ma nikogo oprócz nas... A ja chciałbym mieć to jak najszybciej z głowy...
- W porządku... Ale nikomu nie mów, że ze mną to robiłeś ok?
- Jasne, nie martw się tym... A i jeszcze jedno... Mów, jak zrobię coś źle, jak mam to robić, czy Cię boli i inne takie rzeczy... Bo nie wiem tak naprawdę czego dziewczyna oczekuję od mężczyzny we współżyciu...
- Sama do końca nie wiem jak to się robi, bo jednak zrobiłam to z Donnim nieświadomie... - opuściłam głowę do dołu.
- Hej, nie rozklejaj się, wszystko będzie dobrze okej? - czarnowłosy kucnął przede mną, złapał mnie za brudkę i skierował w swoją twarz.
Po chwili poczułam jego ręce na mojej talii. Był ostrożny. Szybko rzuciłam mu się w ramiona.
- Leo... Boję się... - szepnęłam ze łzami w oczach mu to do ucha.
Również mnie przytulił.
- Będę ostrożny... Jak coś to od razu mów.
- Zabezpieczyłeś się?
- Tak, już na wszelki wypadek przed naszą rozmową.
- A co jeżeli któryś z Twoich braci zobaczy te opakowanie prezerwatyw?
- Nie zobaczy, a jeżeli tak się stanie, to mam świetne wymówki.
Zaśmiałam się jak to powiedział. Spojrzałam na niego i zaczęłam dotykać jego umięśnionej klaty. Rozpięłam jego koszulę, a on się na mnie spojrzał. Również zaczął rozpinać guziki i wyrzucił koszulę w róg pokoju. Jego wzrok utkwił na moich piersiach. Zrobiłam się czerwona.
- Czy t-też powinienem to zdjąć? - zapytał niepewnie.
Nic mu nie mówiłam, tylko uśmiechnęłam się do niego zalotnie. Nie powstrzymał się i rozpiął mój biustonosz. Nie trzeba było długo czekać na jego reakcje, bo w spodniach widziałam, że mu już stanął. Od razu rzucił się na mnie, przylegając do łóżka. Całował moje piersi i delikatnie je dodtykał. Lekko nadgryzał moje sutki, przy tym masując mi piersi. Cicho jęczałam pod nosem. Po chwili zdjął mi dolną część ubrania, razem z bielizną. Wstałam z łóżka i spojrzałam na jego męskość. Zdjęłam jego jeansy, tak samo i bokserki. Jest naprawdę tutaj wzbogacony... Chłopak złapał mnie mocno za uda, przy tym bardzo namiętnie całując. Jak na pierwszy pocałunek, naprawdę jest w tym dobry. Po chwili wisiał nade mną patrząc w moje czarne oczy. Rzucił mi się na dekolt, delikatnie całując od tego miejsca, aż do mojej kobiecości.
Zatrzymał się.
- Mam to zrobić? - zapytał niewinnie.
- Jeżeli nie chcesz być już prawiczkiem...
Chłopak stał przede mną i niepewnie wszedł we mnie. Przy tym wydawałam z siebie głośne jęki. Podniecało go to. Było to widać, a im głośniej jęczałam, tym robił to mocniej i szybciej. Zaczęło boleć. Zaczęłam jęczeć coraz głośniej i szybciej dyszeć. Objęłam go mocno, a on dalej robił swoje. W moich oczach pojawiły się łzy. Robił to coraz brutalniej, przez co zaczęłam mu wbijać paznokcie w plecy. Po chwili się zatrzymał i wyszedł ze mnie. Spojrzał na moje oczy, a wtedy dostrzegłam w jego źrenicach przerażenie.
- Coś źle zrobiłem?! - zapytał spanikowany.
- Chyba za bardzo się podnieciłeś, przez co nie zauważyłeś jak cierpię...
Chłopak od razu mnie przytulił.
- Mówiłem Ci, żebyś informowała mnie, jak coś źle zrobię... Teraz będę delikatny... Daj mi szansę...
Kiwnęłam głową, a on powoli we mnie wszedł. Był bardzo ostrożny i tylko na moje polecenie przyśpieszał. Teraz to było wspaniale. Po chwili wyszedł ze mnie i zawisiał nade mną. Uśmiechnęłam się do niego i natychmiast zmieniłam pozycję. Ja teraz nad nim wisiałam i patrzyłam w jego niebieskie oczy. Jego wzrok utkwił na moich wiszących piersiach. Od razu je złapał i zaczął macać, a przez to wydałam z siebie jęki. Po krótkiej chwili jego ręce znalazły się na mojej talii. Schyliłam się do jego członka i wzięłam go do ust. Zaczął jęczeć z podniecenia. Wyjęłam go z ust i mocno ścisnęłam jego przyjaciela  ręką. Zaczął wykrzykiwać moje imię. Po chwili nadziałam się na niego. Leo złapał mnie za biodra i poruszał nimi tak, jak było mu dobrze. Odlatywał. Wypięłam się i pocałowałam go bardzo namiętnie w usta. Odwzajemnił mój pocałunek. Był bardzo szczęśliwy. Wyszłam z niego. Gwałtownie przyległ mnie do ściany. Złapał mnie za uda i podniósł do góry. Objęłam go nogami. Zaczął we mnie wchodzić i jednocześnie namiętnie całować. Było idealnie. Nagle obaj usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi na górę po schodach.


























* Donnie w innej wersji - Będę go nazywała E-Donnie, czyli inaczej Evil-Donnie, ale w skrócie (^w^)























( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)












Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro