Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 Dziwna Rozmowa

Rozdział 13+?

Poniedziałek - przed ostatnia lekcja

Zaczęłam iść do przebieralni damskiej, bo teraz mam wychowanie fizyczne. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Jak zwykle Klaudia i jej przyjaciółeczki gapiły się na mnie, chochocząc pod nosem. Olałam to i zdjęłam górną część mundurku.
- Na sportowy biustonosz Cię nie stać? - zapytała Klaudia z chamskim głosem.
- O co Ci chodzi? Masz jakiś problem? Zazdrościsz mi biustu czy jak? Bo jak tylko widzisz mnie w szatni do od razu do moich piersi się przyczepiasz - powiedziałam zakładając T-shirt na w-f.
- Zabawna jesteś - mruknęła blondynka.
W jej głosie było można wyraźnie usłyszeć złość. Po co ona się tak wkurza?
- Jakieś wieśniackie te twoje legginsy - wzięła moje spodnie i zaczęła się im przyglądać.
- Oddaj! Naprawdę nie masz lepszego tekstu na zaczepkę!? - warknęłam.
- Żałosna jesteś - mówiąc te słowa wyrzuciła moje legginsy w kąt i wyszła ze swoimi "papużkami nierozłączkami".
- Boże! Jaki ma problem tą dziewczyna!? - krzyknęłam zdenerwowana.
Poszłam po te spodnie, zdjęłam spódniczkę,podkolanówki i założyłam legginsy. Po chwili spojrzałam na zegar w telefonie. Spóźniłam się! Celowo to zrobiła, abym dostała spóźnienie! Szybko wybiegłam z szatni. Moja klasa była na dużej sami gimnastycznej. Natychmiast tam weszłam. Na szczęście nauczyciel nie zauważył, że się spóźniłam. Stanęliśmy w zbiórce.
- Raph rozgrzewka. Dziś zagramy w koszykówkę.
Tak! Moja prawie ulubiona gra. Zdecydowanie wolę kosza niż piłkę nożną, w którą praktycznie gramy codziennie. Będzie się działo. Raph bez słowa zaczął robić, to co nauczyciel mu kazał. Po rozgrzewce, Mikey i Krzysiek zaczęli wybierać. Ucieszyłam się, jak zostałam wybrana ze wszystkich jako trzecia. Byłam w drużynie z Mikey'm, Leo i innymi osobami. Gra się rozpoczęła. Leo wyrzucił piłkę i zdążyłam ją złapać. Zaczęłam kozłować z nią do kosza drużyny. Nagle zostałam otoczona.
- Karina! Tutaj! - krzyknął Leo, a ja natychmiast mu podałam.
Złapał piłkę, zrobił dwutakt i rzucił do kosza.
- Oh Jea! Tak to się robi panowie! - krzyknął z dumą Leo do drużyny przeciwnej.
Zaśmiałam się. Chłopak podszedł do mnie i przybił piątkę.
- Niezła zgrana z nas para - uśmiechnął się.
- Niby tak, ale ja ciągle z Tobą rywalizuję - powiedziałam patrząc mu podejrzliwmy wzrokiem.
- Co? Ale jak to? Przecież jesteśmy w tej samej drużynie.
- Wiem, kto rzuci więcej koszy wygrywa.
Czarnowłosy spojrzał na mnie zadowolony.
- Nie masz szans - rzucił.
- Tak? To zobaczymy.
Uśmiechnęłam się i odeszłam.
Po kilku minutach mieliśmy taką samą ilość koszy. Rzuciłam piłkę z autu do Mikiego. Po chwili sam został zablokowany i oddał mi piłkę. Rzuciłam do kosza i trafiłam. Nagle poczułam dziwne uczucie wokół mojego biustu. Taki jakby luz. O nie... Najgorsza rzecz jaka mogłaby przytrafić się w szkole. I to jeszcze na wychowaniu fizycznym! Musiał akurat teraz rozpiąć mi się stanik. Normalnie poszłabym sama lub z jakąłś dziewczyną, ale znając je, zaczęłyby gadać, że poszłam na wagary lub zaraz będą plotki o tym w całej szkole. Szybko podeszłam do Leo.
- Chodź na chwilę - powiedziałam.
- Coś się stało? Wymiękłaś? - zapytał z uśmiechem.
Przewróciłam oczami, złapałam go za nadgarstek lewą ręką, a prawą trzymałam się pod piersiami. Szybko wyprowadziłam go z sali i kierowałam nas do damskiej łazienki przy szatni żeńskiej.
- Chwila! Co ty chcesz zrobić! To damska toaleta!
Weszliśmy do środka i zamknęłam nas w jednej z toalet. Spojrzałam na niego krępującym wzrokiem rumieniąc się.
- Leo, wiesz to może trochę głupio zabrzmieć, ale czy mógłbyś pomóc mi zapiąć stanik....?
Chłopak popatrzył się na mnie cały czerwony.
- A-Ale... No dobrze... - powiedział nadgryzając nieśmiale wargę.
Odwróciłam się i podwinęłam trochę bluzkę do góry.
- Karina... A możesz trochę wyżej? Bo nie koniecznie coś widzę...
Nie wiem, czy kłamał, czy to była prawda, ale zaufałam mu. Zdjęłam cały T-shirt i trochę się otuliłam.
- Aj... Ja... Mhm... Ty... Ja nie prosiłem Ciebie, żebyś zdjęła bluzkę....
- Pośpiesysz się? Nie wiem czy wiesz, ale aktualnie mamy w-f i jak ktoś zobaczy, że nas nie ma to będzie źle.
- A-a... Tak, jasne... - cicho powiedział.
Lekko dotknął moich pleców, a ja cicho jękłam.
- Masz zimne te ręce! Jak?! Przecież w-f jest!
Zignorował mnie. Ścisnął mnie w talii górną bielizną.
- Ty, a jak to się w ogóle zapina? - zapytał.
- Ludzie! Serio?! - wkurzyłam się - Mogłeś tak od razu, to być może jakoś sama sobie poradziła.
- To po co mnie tu ze sobą brałaś?
- Bo wiem, że masz świetne wymówki.
- Hahaha, bardzo zabawne.
Zdjęłam swój biustonosz, zapięłam na środkowy i miałam go zaraz założyć.
- Ale tu ciasno - powiedziałam.
- Ty... Ty... Serio zdjęłaś bieliznę...?
Zrobiłam się czerwona. W tym momencie poczułam, że chłopak obejmuje moją talię lodowatymi rękoma. Odruchowo się odwróciłam. Właśnie w tym momencie pokazałam się dla Leo bez górnej bielizny...
- NIE PATRZ! NIE PATRZ! NIE PATRZ! - Zakryłam moją klatkę piersiową, a dla chłopaka poleciała krew z nosa. Miał lekko otwarte usta. Szybko założyłam biustonosz i bluzkę. Pociągnęłam za klamkę. Zatrzasneliśmy się. Zaczęłam szarpać drzwi, a on stał jak kamień.
- No i super! Zostaniemy tu na dobre!
- C-co? - zapytał zdezorientowany.
- O proszę! W końcu się obudziłeś zboczeńcu!
- Hej! To nie moja wina, że się obróciłaś nie mając na sobie górnej części bielizny!
Uhuhu, ale ładnie to sformułował.
- Tak? Nie twoja? A kto mnie złapał za talię?
Chłopak znów zrobił się czerwony i uciekał od mojego wzroku. Wzięłam papier i wytarłam mu krew.
- To jak teraz wyjdziemy? - zapytałam.
- Wiem! Wskakuj na mnie i po prostu... Nie jednak nie...
- Hej mam pomysł!
- Hm?
- Słuchaj... Donnie ma moc teleportu, więc ty chyba też co nie?
- Faktycznie! Nie pomyślałem o tym! A co z Tobą?
- A ja nie mogę się teleportować?
- Właśnie nie wiem, bo ty masz inną trochę moc. Ale wiesz co? Wskocz na moje ramiona i po prostu się przeleporuję.
- Śmiesznie to brzmi "wskocz na moje ramiona" - zaśmiałam się.
Leo zrobił poważną minę. Przynajmniej się starał, bo ja padałam ze śmiechu. Wziął mnie gwałtownie na ręce, a ja zaczęłam krzyczeć. Zamknęłam oczy i pojawiliśmy się przed drzwiami.
- O lol! To faktycznie działa! - krzyknęłam z entuzjazmem.
- Dobra chodź na lekcję.



Po lekcji

Przebrałam się i kierowałam się do szatni chłopców. Zatrzymałam się obok drzwi i oparłam się o ścianę. Czekałam na chłopaków. Nagle usłyszałam jakąłś dziwną rozmowę.
- I jak Leo? Zaliczyłeś ją? - ???
- Kogo niby?
- No tą... Jak ona... Karina! Właśnie! - ???
- Co?! Pft, po co niby? Jakiś zakład zrobiliście czy co?
- Gadaj! Już wszyscy chłopcy wiedzą, że poszłeś z nią do toalety, żeby się ruchać! Więc po prostu się do tego przyznaj - ???
- Jesteście obrzydliwi... Wam ciągle chodzi o jedno...
- A co? Jesteś nadal prawiczkiem!? Hahaha! Serio?! - ???
- A ty Donnie? Nadal jesteś prawiczkiem? Hahah! Bo po Leo widać, że jest.
- Ja nie jestem....
- I jak było? Znam tą panienkę? Ładna jest? - ???
- Nie... Nie znasz...
- Leo ty serio prawiczkiem jesteś czy nie? Ruchałeś się w tej toalecie? Przyznaj się ziom! - ???
- Hej, hej hej! Leo wracaj! - ???
Czarnowłosy wyszedł z szatni i zatrzymał się przede mną.
- Słyszałaś tą rozmowę? - zapytał skrępowany.














Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro