Rozdział 5 Dziwna Rozmowa
Rozdział 13+?
Poniedziałek - przed ostatnia lekcja
Zaczęłam iść do przebieralni damskiej, bo teraz mam wychowanie fizyczne. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Jak zwykle Klaudia i jej przyjaciółeczki gapiły się na mnie, chochocząc pod nosem. Olałam to i zdjęłam górną część mundurku.
- Na sportowy biustonosz Cię nie stać? - zapytała Klaudia z chamskim głosem.
- O co Ci chodzi? Masz jakiś problem? Zazdrościsz mi biustu czy jak? Bo jak tylko widzisz mnie w szatni do od razu do moich piersi się przyczepiasz - powiedziałam zakładając T-shirt na w-f.
- Zabawna jesteś - mruknęła blondynka.
W jej głosie było można wyraźnie usłyszeć złość. Po co ona się tak wkurza?
- Jakieś wieśniackie te twoje legginsy - wzięła moje spodnie i zaczęła się im przyglądać.
- Oddaj! Naprawdę nie masz lepszego tekstu na zaczepkę!? - warknęłam.
- Żałosna jesteś - mówiąc te słowa wyrzuciła moje legginsy w kąt i wyszła ze swoimi "papużkami nierozłączkami".
- Boże! Jaki ma problem tą dziewczyna!? - krzyknęłam zdenerwowana.
Poszłam po te spodnie, zdjęłam spódniczkę,podkolanówki i założyłam legginsy. Po chwili spojrzałam na zegar w telefonie. Spóźniłam się! Celowo to zrobiła, abym dostała spóźnienie! Szybko wybiegłam z szatni. Moja klasa była na dużej sami gimnastycznej. Natychmiast tam weszłam. Na szczęście nauczyciel nie zauważył, że się spóźniłam. Stanęliśmy w zbiórce.
- Raph rozgrzewka. Dziś zagramy w koszykówkę.
Tak! Moja prawie ulubiona gra. Zdecydowanie wolę kosza niż piłkę nożną, w którą praktycznie gramy codziennie. Będzie się działo. Raph bez słowa zaczął robić, to co nauczyciel mu kazał. Po rozgrzewce, Mikey i Krzysiek zaczęli wybierać. Ucieszyłam się, jak zostałam wybrana ze wszystkich jako trzecia. Byłam w drużynie z Mikey'm, Leo i innymi osobami. Gra się rozpoczęła. Leo wyrzucił piłkę i zdążyłam ją złapać. Zaczęłam kozłować z nią do kosza drużyny. Nagle zostałam otoczona.
- Karina! Tutaj! - krzyknął Leo, a ja natychmiast mu podałam.
Złapał piłkę, zrobił dwutakt i rzucił do kosza.
- Oh Jea! Tak to się robi panowie! - krzyknął z dumą Leo do drużyny przeciwnej.
Zaśmiałam się. Chłopak podszedł do mnie i przybił piątkę.
- Niezła zgrana z nas para - uśmiechnął się.
- Niby tak, ale ja ciągle z Tobą rywalizuję - powiedziałam patrząc mu podejrzliwmy wzrokiem.
- Co? Ale jak to? Przecież jesteśmy w tej samej drużynie.
- Wiem, kto rzuci więcej koszy wygrywa.
Czarnowłosy spojrzał na mnie zadowolony.
- Nie masz szans - rzucił.
- Tak? To zobaczymy.
Uśmiechnęłam się i odeszłam.
Po kilku minutach mieliśmy taką samą ilość koszy. Rzuciłam piłkę z autu do Mikiego. Po chwili sam został zablokowany i oddał mi piłkę. Rzuciłam do kosza i trafiłam. Nagle poczułam dziwne uczucie wokół mojego biustu. Taki jakby luz. O nie... Najgorsza rzecz jaka mogłaby przytrafić się w szkole. I to jeszcze na wychowaniu fizycznym! Musiał akurat teraz rozpiąć mi się stanik. Normalnie poszłabym sama lub z jakąłś dziewczyną, ale znając je, zaczęłyby gadać, że poszłam na wagary lub zaraz będą plotki o tym w całej szkole. Szybko podeszłam do Leo.
- Chodź na chwilę - powiedziałam.
- Coś się stało? Wymiękłaś? - zapytał z uśmiechem.
Przewróciłam oczami, złapałam go za nadgarstek lewą ręką, a prawą trzymałam się pod piersiami. Szybko wyprowadziłam go z sali i kierowałam nas do damskiej łazienki przy szatni żeńskiej.
- Chwila! Co ty chcesz zrobić! To damska toaleta!
Weszliśmy do środka i zamknęłam nas w jednej z toalet. Spojrzałam na niego krępującym wzrokiem rumieniąc się.
- Leo, wiesz to może trochę głupio zabrzmieć, ale czy mógłbyś pomóc mi zapiąć stanik....?
Chłopak popatrzył się na mnie cały czerwony.
- A-Ale... No dobrze... - powiedział nadgryzając nieśmiale wargę.
Odwróciłam się i podwinęłam trochę bluzkę do góry.
- Karina... A możesz trochę wyżej? Bo nie koniecznie coś widzę...
Nie wiem, czy kłamał, czy to była prawda, ale zaufałam mu. Zdjęłam cały T-shirt i trochę się otuliłam.
- Aj... Ja... Mhm... Ty... Ja nie prosiłem Ciebie, żebyś zdjęła bluzkę....
- Pośpiesysz się? Nie wiem czy wiesz, ale aktualnie mamy w-f i jak ktoś zobaczy, że nas nie ma to będzie źle.
- A-a... Tak, jasne... - cicho powiedział.
Lekko dotknął moich pleców, a ja cicho jękłam.
- Masz zimne te ręce! Jak?! Przecież w-f jest!
Zignorował mnie. Ścisnął mnie w talii górną bielizną.
- Ty, a jak to się w ogóle zapina? - zapytał.
- Ludzie! Serio?! - wkurzyłam się - Mogłeś tak od razu, to być może jakoś sama sobie poradziła.
- To po co mnie tu ze sobą brałaś?
- Bo wiem, że masz świetne wymówki.
- Hahaha, bardzo zabawne.
Zdjęłam swój biustonosz, zapięłam na środkowy i miałam go zaraz założyć.
- Ale tu ciasno - powiedziałam.
- Ty... Ty... Serio zdjęłaś bieliznę...?
Zrobiłam się czerwona. W tym momencie poczułam, że chłopak obejmuje moją talię lodowatymi rękoma. Odruchowo się odwróciłam. Właśnie w tym momencie pokazałam się dla Leo bez górnej bielizny...
- NIE PATRZ! NIE PATRZ! NIE PATRZ! - Zakryłam moją klatkę piersiową, a dla chłopaka poleciała krew z nosa. Miał lekko otwarte usta. Szybko założyłam biustonosz i bluzkę. Pociągnęłam za klamkę. Zatrzasneliśmy się. Zaczęłam szarpać drzwi, a on stał jak kamień.
- No i super! Zostaniemy tu na dobre!
- C-co? - zapytał zdezorientowany.
- O proszę! W końcu się obudziłeś zboczeńcu!
- Hej! To nie moja wina, że się obróciłaś nie mając na sobie górnej części bielizny!
Uhuhu, ale ładnie to sformułował.
- Tak? Nie twoja? A kto mnie złapał za talię?
Chłopak znów zrobił się czerwony i uciekał od mojego wzroku. Wzięłam papier i wytarłam mu krew.
- To jak teraz wyjdziemy? - zapytałam.
- Wiem! Wskakuj na mnie i po prostu... Nie jednak nie...
- Hej mam pomysł!
- Hm?
- Słuchaj... Donnie ma moc teleportu, więc ty chyba też co nie?
- Faktycznie! Nie pomyślałem o tym! A co z Tobą?
- A ja nie mogę się teleportować?
- Właśnie nie wiem, bo ty masz inną trochę moc. Ale wiesz co? Wskocz na moje ramiona i po prostu się przeleporuję.
- Śmiesznie to brzmi "wskocz na moje ramiona" - zaśmiałam się.
Leo zrobił poważną minę. Przynajmniej się starał, bo ja padałam ze śmiechu. Wziął mnie gwałtownie na ręce, a ja zaczęłam krzyczeć. Zamknęłam oczy i pojawiliśmy się przed drzwiami.
- O lol! To faktycznie działa! - krzyknęłam z entuzjazmem.
- Dobra chodź na lekcję.
Po lekcji
Przebrałam się i kierowałam się do szatni chłopców. Zatrzymałam się obok drzwi i oparłam się o ścianę. Czekałam na chłopaków. Nagle usłyszałam jakąłś dziwną rozmowę.
- I jak Leo? Zaliczyłeś ją? - ???
- Kogo niby?
- No tą... Jak ona... Karina! Właśnie! - ???
- Co?! Pft, po co niby? Jakiś zakład zrobiliście czy co?
- Gadaj! Już wszyscy chłopcy wiedzą, że poszłeś z nią do toalety, żeby się ruchać! Więc po prostu się do tego przyznaj - ???
- Jesteście obrzydliwi... Wam ciągle chodzi o jedno...
- A co? Jesteś nadal prawiczkiem!? Hahaha! Serio?! - ???
- A ty Donnie? Nadal jesteś prawiczkiem? Hahah! Bo po Leo widać, że jest.
- Ja nie jestem....
- I jak było? Znam tą panienkę? Ładna jest? - ???
- Nie... Nie znasz...
- Leo ty serio prawiczkiem jesteś czy nie? Ruchałeś się w tej toalecie? Przyznaj się ziom! - ???
- Hej, hej hej! Leo wracaj! - ???
Czarnowłosy wyszedł z szatni i zatrzymał się przede mną.
- Słyszałaś tą rozmowę? - zapytał skrępowany.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro