7. Ratunek?
Tej nocy spało mi się strasznie niewygodnie.
Był to pierwszy i ostatni raz kiedy spałam na kanapie.
Z obolałymi plecami wstałam z pseudołóżka i weszłam do kuchni.
- Wstałam! - krzyknęłam.
Cisza.
- Nie musisz się tak wydzierać. - powiedział głosik z chlebaka.
Otworzyłam go.
- A, to ty Plagg, miło cię widzieć. - rzekłam.
- Tak, ciebie też, masz jeszcze trochę Camemberta? - spytał.
- Tak powinien być w lodówce, weź sobie. - mruknęłam.
Weszłam po schodach, do mojego pokoju, Adrien jeszcze spał, jak zawsze.
Sięgnęłam po telefon i napisałam do Alexa.
Alice: Mam już odpowiedź na twoje pytanie :)
Alex: Naprawdę? Cieszę się :)
Alice: Spotkajmy się w kawiarence, o tej samej co zawsze.
Alex: Będę czekał.
Odłożyłam telefon.
- Ughmnek - mruknął coś niezrozumiałego Adrien.
- Ehh - westchnęłam.
Zeszłam na dół do łazienki.
Umalowałam się, ubrałam czarną bluzkę na ramiączka, czarne krótkie spodenki i koszule zawiązaną w pasie.
Była 13:45
Założyłam czarne trampki i już miałam wychodzić, ale poczułam, że ktoś mnie obserwuje.
Stałam do niego tyłem.
- Znów wychodzisz? - spytał.
Przygryzłam wargę.
Adrien.
- Tak. - odparłam, nadal stojąc tyłem - szybko wstałeś.
- Wiem, znowu idziesz się z nim spotkać? - jego głos był oschły i bez uczuć.
- Tak. - powtórzyłam stanowczo.
- A więc, miłej zabawy, nie będę ci przeszkadzał - mruknął.
A ja dobrze wiedziałam, że nie dotrzyma słowa.
***
Dotarłam do kawiarenki 5 minut po umówionym czasie.
Alex już tam siedział.
Siadłam przy jego stoliku.
- I jaka jest twoja odpowiedź? - spytał natychmiastowo.
- Nie jest jeszcze w pełni postanowiona, ale usłyszysz ją jeszcze dziś - powiedziałam z uśmiechem.
Wydawał się być smutny.
Wypiliśmy po kawie, a on zaproponował mi pójście do jego domu.
Zgodziłam się.
Otworzył mi kulturalnie drzwi, a ja weszłam do środka.
Weszliśmy do jego pokoju.
- Ładnie masz tutaj - powiedziałam.
Zamknął drzwi, a ja dobrze słyszałam dźwięk zamykania na klucz.
- A-alex? - spytałam trochę przestraszona - co ty robisz?
- Wiesz, nie chce, żeby nam ktoś przeszkadzał - odparł spokojnie i powoli.
- W czym?
- W tym czego oboje chcemy, a ja chce na pewno twojego ciała - zrobiłam krok w tył - wiem dobrze, że chcemy tego oboje.
- Ty nie wiesz czego ja chce. - powiedziałam drżącym głosem.
- Naprawdę? Sądzę, że chcesz tego samego - zbliżał się do mnie powoli, a ja cofałam się za każdym razem. - Nie udawaj niedostępnej.
- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęłam ze łzami w oczach.
On tylko prychnął i popchnął mnie na łóżko.
- A teraz się zabawimy - powiedział pewny siebie.
I w tym momencie zamurowało mnie.
Drzwi spadły hukiem na ziemię, a w progu stał Adrien jako Czarny kot.
- Zabawimy się w kotka - skierował swój kicikij ku Alexowi - i myszkę.
Kij wydłużył się i dał Alexowi w brzuch, a on upadł na ziemię.
Potem Adrien dał chłopakowi z pięści w twarz, a on zemdlał.
Był cały we krwi.
Blondyn wziął mnie na ręce i wyskoczył przez okno zostawiając Alexa samego.
- I czego się dziś nauczyłaś? - spytał.
- Żeby ufać tylko tobie.
------------------------------------------------------
Wstawiam rozdziały z 2 FF, bo jutro (tak, dziś już 3) jadę na kolonie i nie będę miała jak pisać.
So sad.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro