Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Co tu się dzieje?

Travis

Gdy patrzyłem, jak William całuje się z Mią coś we mnie wstąpiło. Chciałem podejść tam i mu przywalić albo ewentualnie złamać parę kości. Jednak postanowiłem, że będę się trzymać z daleka od dziewczyny, ale gdy zobaczyłem, że idą na górę... myślałem, że dostane pieprzonego zawału serca. Co ona wyprawia? Przecież nie jest taka... 

– Co tam Travis? Rusza cię widok Mii? Mówiłeś, że jest tylko grą... 

– Możesz się zamknąć? Nie prosiłem cię o zdanie Olivia – wysyczałem jej to w twarz. 

Pochyliłem się i wziąłem do ręki czerwony kubek z alkoholem. Musiałem coś wymyślić. Nie pozwolę, żeby chłopak się do niej dobrał. 

– Wiadomo w jakim celu idą na górę... A ja myślałam, że Mia jest taka grzeczna i ułożona... – zakpiła blondynka. 

Nie pomagało mi to w niczym, a bardziej doprowadzało do furii. Muszę znaleźć Kirę i poprosić ją, by poszła po dziewczynę, inaczej wyrządzę komuś krzywdę... 

Ruszyłem w stronę kuchni, gdzie prawdopodobnie była przyjaciółka Mii. Nie mogłem się mylić. Siedziała na blacie kuchennym i całowała się z Owenem. Coś w środku mnie zakuło. Los widać lubi ze mnie kpić. Ile bym oddał, by być na miejscu Owena, lecz nie z Kirą. 

 Wyszarpałem bruneta z uścisku rudej, a na twarzy Owena malowała się wściekłość. Taa stary, ja też jestem wkurwiony. 

 – Co ty odpierdalasz? 

– Ja nie do ciebie. Kira, idź po Mię! Poszła z Billym na górę – wytłumaczyłem. 

– I co z tego? Niech dziewczyna korzysta. – Na jej krwiste wargi wkradł się chytry uśmiech, który doprowadził moją krew do wrzenia. 

– Co?! Ma się bzyknąć z jakimś pierwszym lepszym gościem?! 

– Jakoś ty nie patrzyłeś się na nią, gdy przyszedłeś z tym plastikiem! Nawet nie wiesz, jak ją to bolało, gdy kazałeś się jej trzymać od siebie z daleka! 

– Ty nie rozumiesz! Nie chce jej kurwa skrzywdzić! 

– Pozwól komuś decydować, czy chce się z tobą zadawać – wyszeptała. 

Do mojej głowy wlatywały myśli, niczym naboje, które raniły mój mózg. Co jeśli się jej podobam?  Nie podziękowałem nawet, a niczym burza wyleciałem z kuchni. Ruszyłem po schodach, a na korytarzu zobaczyłem ją. Stała plecami do mnie, a jej ciało wyrażało przygnębienie. Jaki ty jesteś głupi Travis – powiedziałem do siebie w myślach. 

– Czy ja wiem... – wypowiedział te słowa Billy do dziewczyny, a jego usta wygięły się w chytrym uśmiechu. 

– Co masz na myśli? 

Mia odwróciła się w jego kierunku, nie zauważając jeszcze mnie. 

– Co tam Travis? 

– Zejdź mi z oczu. 

Czułem, że jeszcze chwila i wybuchnę, a nie chciałem robić mu krzywdy. Był moim kolegą z drużyny, a raczej ciężko będzie mu się grać z połamaną nogą...

– A to, czemu? Właśnie miałem pokazać Mii mój pokój – odparł, poruszając dwuznacznie brwiami. 

– Ja mogę pokazać ci najbliższy cmentarz. 

Mój głos był bardziej lodowaty, od samej góry lodowej, przez którą zatonął Titanic. 

– Chodź Mia, bo ten człowiek nie wie czego chce. Idź się zajmij tą blondynką – powiedział, wspominając Olivię.

Tylko że ja jej nie chce. Pragnę moją Mię. 

Zobaczyłem, jak Billy bierze ją pod ramię i robi dwa kroki do jego pokoju. Wstąpił we mnie diabeł. Widziałem wszystko na czerwono, a moje pięści się zacisnęły. Krew w głowie zaczęła bardziej szumieć. Adrenalina w żyłach zaczęła szybciej krążyć. Zrobiłem krok w ich stronę i odwróciłem w swoim kierunku szatyna. Chciałem mu po prostu przywalić, by zrozumiał, że ma się trzymać z dala od blondynki.Wyżej wymieniona dziewczyna stanęła pomiędzy nami, a z jej słodkich ust padły bolesne słowa. 

– Co ty odwalasz Travis? Mówiłeś, że mam się trzymać od ciebie z daleka.

– A ty co odwalasz Mia? Pierwszy raz go widzisz, a pchasz mu się już do łóżka.

Gdyby nie maska, która była na mojej twarzy, mogłaby zobaczyć tylko jedno...ból. Cierpiałem z tego powodu i dla mnie też nie było to wszystko łatwe. Myślałem, że tak po prostu będzie lepiej.

– A co ciebie to obchodzi? Ty możesz, a ja nie? 

Dużo mnie to obchodzi, bo jesteś moja! Chciałem jej to i coś innego wykrzyczeć w twarz, by mogła zrozumieć, ile dla mnie znaczy. Wcześniej nie byłem gotowy, ale teraz chciałem z nią być. Tylko z Mią pragnąłem mierzyć się z przeciwnościami losu. Obiecuję, że będę nosił ją na rękach. Przyrzekam, że się zmienię. Ślubuję jej swoje serce i zaklinam na wszystko, że będę o nią walczył. Albowiem była warta wszystkiego...

William uciekł, ze słowami pożegnania, a ja chwyciłem ją i wepchałem do pokoju. Rozglądała się po pokoju, ale przerwałem to. Chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i pocałowałem ja. Jej usta należą tylko do mnie. Ciało, głos i emocje są moją własnością, a jak ktoś spróbuje mi to odebrać, to skończy na oiomie. Ocknąłem się, gdy poczułem siarczysty policzek.

Ona jest chyba nienormalna – pomyślałem.

– To za to, że mnie odtrąciłeś...

Po jej policzku spłynęła pierwsza łza, a ja miałem ochotę sam siebie skopać. Gdybym mógł to podałbym jej swoje serce na złotej tacy.Minęło parę sekund ciszy, a ona po nich wpiła się w moje usta. Chciałem skakać, jak pieprzony mały chłopczyk, który na gwiazdkę dostał PlayStation. 

– A to za co? 

– Bo cię potrzebuję...

Po tych słowach przepadłem...

I wiedziałem jedno... była moja...

***

Wyszliśmy z pokoju, a ja trzymałem ją za dłoń, która gubiła się w mojej większej. Od dzisiaj, od tego momentu mogłem nazywać ją moją dziewczyną i wiecie jak się z tym czułem? Macie racje...

Zmierzaliśmy do kuchni. Gdy weszliśmy oraz zobaczyła nas Kira, usłyszałem jedynie pisk. Serio laski się tym, tak ekscytują? Z kolei na twarzy bruneta malował  się szok. Po chwili jednak oprzytomniał. 

– W końcu pokazałeś, że masz jaja, Travis – odparł ze śmiechem Owen.

– Musiał ktoś mi dać motywację do działania – mrugnąłem okiem w stronę Kiry.

Też tak naprawdę należą się podziękowania dla Williama, gdyby nie otworzył mi oczu, dalej siedziałbym z Oliwią. A teraz trzymam w ramionach cały mój świat.

Oparłem głowę na ramieniu Mii i zaciągnąłem się jej zapachem. Tak pachnie szczęście...Już nie szalały we mnie potwory. Czułem w środku spokój i cisze. 

– Co tu się dzieje?

Odwróciłem się w stronę Joela, który patrzył się na nas z otwartą buzią, a jego prawe oko zaczęło dziwnie drgać.

– Stoimy, nie widać?

– Ale... czemu tak blisko siebie? – wyjąkał.

– Bo nie daleko. Jeszcze jakieś pytania? – Miałem ochotę uderzyć się w twarz za jego głupotę.

– Nie widzisz? Są razem – zapiszczała Kira.

– Jezu... – odparł Joel.

– Idziemy stąd? – wyszeptałem Mii do ucha, na co ona pokiwała głową.

Chciałem pobyć z nią trochę sam oraz porozmawiać o tym wszystkim.

Złapałem ją za rękę, choć nie mogłem się do tego jeszcze przyzwyczaić. To był absurd. Fatamorgana.

– A wy gdzie?

– Przejść się.

– Proszę, nie mów, że będziesz tym ckliwym, romantycznym gościem – wyskomlał Joel.

– Dla niej mogę być nawet nikim – powiedziałem, spoglądając w jej szare tęczówki.




***

Jak się podoba? Taki z perspektywy Travisa. 

Krótki, bo krótki, ale jest :D Chcę teraz napisać z perspektywy Mii. Wiemy, co czuje Travis, a co czuje ona? Przekonacie się w kolejnym. 

JEDYNIE MOGĘ ZDRADZIĆ, ŻE JUŻ BĘDZIE LOVE STORY ;))

Zostawcie coś po sobie <3 ✩✩✩
Jeśli podoba wam się opowieść, polecajcie dalej ❤️

Pozdrawiam, Blake 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro