Rozdział 10
~*~
Następnego dnia gdy wstałam zauważyłam, że na dworze jest dość spory ruch. Gdy już byłam w miarę ogarnięta wyszłam z tymczasowego miejsca zamieszkania. Rozejrzałam się po okolicy i było dużo graczy z bronią. Za pewne szykowali się do walki. Uśmiechnęłam się pod nosem.
"Nikt nie zginie."- Pomyślałam i zaczęłam rozglądać się za jakimś lokalem.
Zauważyłam jakąś restauracje i nawet nie patrząc na nazwę ruszyłam w jej stronę. Co jakiś czas ktoś mnie potrącił za co każdy odrazu przepraszał. Ja za to kiwałam głową i szłam dalej. Nie zbyt lubię gadać z ludźmi, więc tyle musi im wystarczyć.
Wchodząc do budynku odrazu rozejrzałam się za miejscem. Głównie patrzyłam czy jest jakieś przy oknie i na szczęście znalazłam. Usiadłam i zaczęłam spokojnie patrzeć na widok za oknem. Po chwili przyszła kelnerka.
- Co Pani podać?- Zapytała wesoło. Ja nie rozumiem jak można się tak uśmiechać. Czy ją policzki od tego nie bolą?
- A co Pani poleca na śniadanie?- Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Hmm...- Zamyśliła się na chwile, a ja patrzyłam na nią wyczekująco.- Osobiście polecam waniliową herbatę oraz naleśniki z czekoladą.
- Może być.- Odpowiedziałam obojętnie i zaczęłam dalej wpatrywać się w graczy za oknem.
Byłam kilka razy na walce z bossem, ale raczej ode mnie nie zależało wiele. Biłam moby, bo nigdy nie miałam drużyny. Zazwyczaj połowę z nich zabijałam sama co nie było trudne.
Moja twarz zawsze była zakryta pod płaszczem. Nick'a też nie było widać. Ogólnie to wszystko co zdradziłoby moją tożsamość było niewidoczne.
Przychodziłam tylko na ostatnie omówienie strategi. Tak to zazwyczaj siedziałam w lochach. Nie przeszkadzało mi to, ale z czasem robiło się to monotonne. Też dlatego uwielbiam przechodzić na wyższe piętra. Nowe potwory, nowe wyzwanie i oczywiście nowe niebezpieczeństwa.
Nie bałam się śmierci. Ponoć to śmierć bezbolesna, ale nie wiem. Jeśli umrę to umrę. Tak myślałam od początku. Nigdy mi jakoś specjalnie na tym nie zależało by przeżyć.
Koło siebie usłyszałam chrząknięcie. Spojrzałam na osobę, która je wydała. Był to czarny szermierz zwanym Kirito.
- Słucham Pana?- Odezwałam się do chłopaka.
- Mogę się przysiąść?- Zapytał.
- Róbta co chceta.- Odpowiedziałam chłopakowi znów odwracając wzrok w stronę okna. Usłyszałam szuranie krzesła na co kątem oka spojrzałam na winowajcę hałasu.
- Idziesz na wal----
Nie zdążył dokończyć pytania, ponieważ przerwała mu wesoła kelnerka. Postawiła przede mną herbatę waniliową i spojrzała na chłopaka.
- Podać coś Panu?- Zapytała chłopaka, a on spojrzał na mnie. Ja go zignorowałam i zaczęłam pić spokojnie herbatkę.
- To samo co ona, poproszę.- Odpowiedział na co dziewczyna kiwnęła głową.- Wracając... Idziesz na walkę z bossem?- Zapytał patrząc na mnie pytająco.
Westchnęłam patrząc na niego spod byka. Irytował mnie ten chłopak. Nawet nie wiem czym. Po prostu mnie irytował. Chyba samym swoim istnieniem.
- Może...- Powiedziałam dalej siorbiąc herbatę.
- Tak w ogóle... Byłaś kiedyś na froncie? Nie przypominam sobie żebym kiedyś cię tam widział.- Zagadnął ponownie na co ja po raz kolejny westchnęłam.
- Taaaaaa...- Odpowiedziałam znudzona.
Dziewczyna ponownie przyszła i dała chłopakowi herbatę.
- Zaraz przyniosę naleśniki.- Powiedziała i zniknęła za drzwiami.
- Serio?- Zapytał chłopak.- A z kim byłaś w grupie? Może skojarzę.
- Sama.- Odpowiedziałam zirytowana jego ciągłymi pytaniami.
Niestety on nie wziął sobie tego do serca i kontynuował.
- Poważnie? Z tego co wiem to tylko jedna osoba była sama. Biła zawsze moby. Więc to byłaś ty.- Zaśmiał się cicho.
Kiwnęłam głową i spojrzałam na drzwi za którymi zniknęła kelnerka. Po chwili wyszła stamtąd z dwoma talerzami naleśników. Położyła je na naszym stole, a następnie mówiąc "Smacznego" zniknęła. Szybko zjadłam naleśniki i wyjmując z ekwipunku należytą kwotę wyszłam z lokalu zostawiając tam chłopaka z czarnymi włosami.
Chyba pójdę. Chciałabym zobaczyć ich zdziwienie. To może być komiczne.
~*~
Wybaczcie, że nie jest jakoś specjalnie świetny, ale no jestem dziś zmęczona. Nałaziłam się po całym Poznaniu ;-; Do tego jeszcze późno się położyłam i wcześnie wstałam. Byłam nie wyspana i nadal jestem. Mam nadzieję, że wam się podoba!
Bayo!
Kazenakii
PS.
KOMENTUJCIE!!!!!
ORAZ
GWIAZDKUJCIE!!!!!
Piosenka:
Nightcore - Warriors
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro