Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Siódmy

  Usiadłem wygodnie na łóżku i oparłem się o ścianę za sobą. Było mi wygodnie, ale czegoś mi brakowało. Pięknej. Dzisiaj nie mogłem przestać o niej myśleć. Dzisiejszy dzień dał mi do rozumienia że może to ta jedyna, ale nie wiem czy jestem gotowy na poważny związek. W końcu uratowałem jej życie, bo gdyby nie ja to co by się wydarzyło? Zgw@łciłby ją ten chłopak. 

  Położyłem głowę do poduszki i w moment zasnąłem.

  Rano. Tak jak zwykle ojczym zaczął mój ,,prawie" przepiękny dzień od awantury. Codziennie je robi z matką, i to dlatego głównie mnie w domu nie ma. 

  Wstałem i spakowałem się do szkoły. Ubrany, i trudno że głodny, bo kasy nie ma, poszedłem do okna. Otworzyłem je i usiadłem na parapecie. Przerzuciłem nogi na drugą stronę i jeszcze ostatni raz spojrzałem na miejsce w którym się wychowywałem przez prawie całe życie. Oczywiście że nie chciałem go opuszczać, nie chciałem go opuszczać bez matki, ale musiałem wreszcie pokazać że nie będę ulegał. 

  Szedłem właśnie pod dom pięknej, gdy zauważyłem niecodzienny widok. Pod domem stał Carlos, a do niego podchodziła Amy. Coś mi tu nie grało. Czyżbym był zazdrosny? Zrobiłem się zazdrosny w momencie kiedy Carlos schylił się do niej i pocałował ją w policzek. Ja wiem że to tylko policzek, ale ze mną i tak coś było nie tak w tamtym momencie. Wytłumaczy mi ktoś co jest ze mną nie tak?

 ~ Widzę że się dobrze bawią. - pomyślałem i poszedłem na drugą stronę. Nie chciało mi się na Carlos'a patrzeć więc poszedłem na drugą stronę. Zobaczymy kto się pierwszy odezwie. 

  Zimno dzisiaj było, no nie powiem że ciepło. Ale w trakcie drogi do szkoły zdążyły mi palce zamarznąć na tyle że nie mogłem ich ogrzać. W końcu doszedłem do szkoły, zauważyłem Amy i Carlosa przy szafkach. Nie będę im przeszkadzać.

  Nie chciałbym mieszać się między nich, dlatego dam spokój. Amy ma idealne życie, w którym nie ma potrzeby abym wchodzi ze swoimi problemami rodzinnymi do niej. Ma kochających rodziców, brata, a ja wieczne awantury i brak kasy. Nie chcę jej w to wciągać, chociaż chciałbym ja mieć blisko siebie.

  Przeszedłem obok nich. 

  Reakcji pięknej nie widziałem, była zajęta rozmową z Carlos'em. I dobrze, z jednej strony, bo z drugiej czułem samotność i pustkę, ale przecież tego chciałem prawda? Chciałem aby była szczęśliwa, nie będę jej dokładał niepotrzebnych zmartwień...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro