Rozdział 3
- Co on sobie myślał? Że tak dam się złapać? Po dobroci? - spytałaś się sama siebie
Od incydentu z Eusford'em minął tydzień a ty czułaś się świetnie. No prawie... Miałaś ochotę udusić Crowley'a za to co zrobił. Ale jeśli mu się pokażesz to możesz się żegnać z wolnością. Znowu przemierzałaś miasto marudząc pod nosem. Przez swoje marudzenie nie zauważyłaś że twój ukochany wampir (wyczuj sarkazm). Bacznie cię obserwował z dachu pobliskiego budynku. Zastanawiał się czy powiedzieć ci o Jedźcach Apokalipsy czy też nie. Było ich całe stado. Ale ten drań nie chciał cię poinformować bo po co? Chciał cię zobaczyć w akcji. (dop. Autorki A to cham jeden!) O Jeźdzcach dowiedzałaś się dopiero kiedy całe stado cię otoczyło. Również teraz zobaczyłaś wampira.
- Crowley! Dziadzie jeden! Zapłacisz mi za to! - krzyknełaś na całe gardło
- Najpierw załatw ich (T/I)! - brązowowłosy wskazał na potwory
Zaczęłaś bluźnić w myślach. Zaciskałaś palce na klindze miecza. Jak tylko załatwisz te kreatury zabijesz Crowley'a. Z pewnością. Z tym postanowieniem zaatakowałaś pierwszego Jeźdźca. Sama nie wiedziałaś kiedy i jak zabiłaś całe stado. Natychmiast skoczyłaś w stronę budynku gdzie widziałaś swojego największego wroga. Nie zastałaś go tam. Drań jeden był parę budynków dalej. Skoczyłaś w jego stronę. Tym razem nie uciekł tylko czekał z mieczem.
- Dobra gdzie te twoje panienki? - spytałaś z ironią
- Nie ma ich tu - odparł spokojnie czerwonoki - Chce walczyć z tobą uczciwie -
Prychnełaś tylko po czym rzuciłaś się na wampira. Wasze miecze się spotkały. Zadawałaś atak za atakiem. Nie dasz się pokonać. Nie tym razem.
- Nieźle. Myślałem że pokonam cię w parę sekund a tu proszę. - uśmiechnął się promienie
Czy tylko ty myślałaś że jego uśmiech był irytujący? Jeśli chciał cię zauroczyć to raczej mu się nie udało. Zaatakowałaś go z całej siły.
- Te twoje próby zauroczenia mnie strasznie mnie irytują - warknełaś
- Hm? Czyli moje wdzięki na ciebie nie działają. No to spróbujemy w inny sposób. - powiedział Crowley
Po chwili zostałaś rozbrojona. Eusford chwycił cię za nadgarstki i pocałował w usta. Zamarłaś. Co ten idiota wyprawia?! Zanim zdążyłaś go odepchnąć sam się odsunął. Odwrócił się i odszedł (odskoczył). Za to ty nie wiedziałaś czy go zabić czy nie.
Wybaczcie mi proszę długą nieobecność. Muszę uczyć się do sprawdzianów. Ale postaram się to nadrobić kiedy znajdę chwilę wolnego.
Pa wampirki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro