"Odchodzą"
Mam dość tego wszystkiego.
Rozdzierającego bólu w klatce piersiowej.
Uczucia, że jeszcze wrócisz.
Choć ciebie już najzwyczajniej nie ma.
I wszystko wygląda, jakby nigdy nie było.
Twoje rzeczy są wyrzucone.
Kogo mogę za to winić?!
Kolejny raz wychodzę i pytam czy nie chcesz mi towarzyszyć.
Niestety odpowiada mi głucha cisza.
Jak pozbyć się tych natrętnych przyzwyczajeń?!
W mojej głowie cały czas idziesz obok.
I odwracam się z tą idiotyczną nadzieją,
by znów dobitnie udowodnić sobie, że nie ma sensu.
W oczach zbierają się łzy, które powstrzymuję.
Niby co one mogą dać?
Dalej będą w moim domu pustki.
Nawet nie wiem gdzie jesteś?
Kiedy wrócisz? I dlaczego już nigdy?
Przeklęty czas, który mnie do ciebie przywiązał.
Błogosławiony czas, który pozwoli mi zapomnieć.
To tak obrzydliwe nieludzkie i pełne człowieczeństwa za razem.
Wyzbyć się bólu, co sprawia że boli bardziej.
Próbować zapomnieć rozpamiętując.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro