Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~3~

W końcu glitche zniknęły sprzed mojej twarzy. Rozejrzałem się po Voidzie, po malarzu nie było ani śladu. Miałem ochotę w coś kopnąć, ale się powstrzymałem. Po prostu poszedłem w stronę mojego hamaka i położyłem się na nim. Ponownie wyciągnąłem pamiętnik i zacząłem pisać.

AntiVoid, data nieznana, czas nieznany
Drogi pamiętniku,
wydarzyło się coś, czego nigdy bym się nie spodziewał. Otóż, ten Tęczowy Idiota wie o mojej fobii. Nie wiem jakim cudem. Jedyne osoby, które o niej wiedziały, to Geno, Fresh, Cross i NM. Ale jakoś wątpię, by któreś z nich wygadało się Inkowi. W każdym razie, Ink nawet nie chciał mi zdradzić, kto mu o tym powiedział. Jakby się bał konsekwencji, co było strasznie dziwne. Nawet zaciskanie na nim linek nie pomogło. W końcu znudziły mi się te "tortury" i postawiłem go. Od razu dostałem z liścia...

Stanąłem w tym miejscu. Moja ręka przestała mnie słuchać. Odłożyłem długopis i dotknąłem uderzonego policzka. Nadal trochę piekło. Jednak Tęcza nie jest taki słaby i potrafi uderzyć. Otrząsnąłem się z rozmyślań i zacząłem pisać dalej.

...Wtedy też pod wpływem dotyku zacząłem się glitchować, a ten głupek gdzieś się zmył. Jestem taki wściekły na niego! Nie zasłużyłem sobie na spoliczkowanie moim zdaniem. Chociaż gdyby Ink tu był powiedziałby co innego. Mam ochotę z nerwów coś rozwalić. Chyba pójdę zniszczyć jakieś AU. Tak, to dobry plan. Potem popytam tych, którzy wiedzieli o mojej fobii czy nie powiedzieli przypadkiem o niej Inkowi.
Error

Zamknąłem pamiętnik i złapałem go linkami. Tak będzie bezpiecznej, przynajmniej nie dobiorą się do niego ręce Tęczy, ponieważ on nie wie co to znaczy "własność prywatna". Zszedłem z hamaka i otworzyłem portal do losowego AU. Gdy już tam byłem, trochę się zdziwiłem gdzie trafiłem. Outertale. Właściwie nie dziwię się, że pomyślałem akurat o tym AU, to moje ulubione. Ale nie zamierzam go niszczyć, więc ponownie otworzyłem portal i wszedłem do innego AU. Birdtale. To się będzie działo...

Zabiłem już chyba połowę potworów z Birdtale. Nie udało mi się znaleźć Sansa z tego AU, ale postanowiłem sobie to darować. Prędzej czy później sam do mnie przyjdzie. Rozejrzałem się. Wszędzie fruwał pył z zabitych potworów, a gdzieniegdzie walały się moje linki. Wiele dusz było pozawijane w moje linki i unosiło się kilka metrów nad ziemią. Nagle dosłownie kilka centymetrów obok mojej twarzy przeleciała kość i wbiła się w ziemię. Na moim policzku pojawiła się rana, z której poleciało kilka kropelek krwi (wiem że technicznie szkielety nie krwawią, ale postarajmy się to zignorować). Odwróciłem się i zobaczyłem BT!Sansa. Uśmiechnąłem się psychicznie.

-Nie pozwalasz sobie za bardzo?-zapytałem. Zanim zdążył się zorientować, już złapałem jego duszę w swoje linki. Każda próba wyrwania się widocznie sprawiała mu ból. Mnie to jednak nie obchodziło.

-Jakieś ostatnie słowa?-zapytałem ściskając jego duszę mocniej. Nagle jakaś czarna kość świstnęła i przecięła moje linki. Tamten Sans uciekł, ale mnie to teraz nie interesowało. Patrzyłem na kość wbitą w ziemię. Wiedziałem co ona oznacza. To znaczy, że Ink też już tu jest...

Heeeeeejka! Jak się miewa moje towarzystwo szanownej adoracji? Mam nadzieję, że dobrze. Ja również, i w dodatku przychodzę do was z nowiutkim rozdzialikiem. Ocena jak zwykle w komentarzach miłe widziana. Ostatnio aktywność jest większa z tego co zauważyłam, za co z góry wam dziękuję duszyczki! Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro