~12~
Ostatnio wpadła mi w ucho ta piosenka więc pomyślałam sobie czemu jej tu nie dać. Napiszcie mi co o niej myślicie :3
Patrzyłem na Inka pełen zmartwienia i jednocześnie przerażenia. Ink wyglądał gorzej niż wczoraj. Na jego czasze było widać pęknięcie przechodzące przez cały prawy oczodół. Na lewym policzku miał natomiast draśnięcie. Podszedłem do niego jeszcze bliżej. Złapałem jego głowę w dwie ręce nie zważając na swoją fobię i zacząłem ją oglądać.
-Boże, Ink, kto ci to zrobił?!-zapytałem obracając jego głowę na wszystkie strony jakby szukając jeszcze innych ran. Na szczęście oprócz tego draśnięcia i pęknięcia nic więcej nie było. Szczęście w nieszczęściu jak to mówią.
-Nie twój interes, już ci powiedziałem-odpowiedział Ink odsuwając się. Spojrzałem na niego zdziwiony.
-Ink, czy ty nie rozumiesz że ja się o ciebie martwię?-spytałem rozpaczliwie. Ink nie odpowiedział, tylko przyglądał mi się zaskoczony. Nie wytrzymałem. Podszedłem do niego i przytuliłem.
-E-error?-Ink stał tylko w totalnym szoku. Przed moimi oczami zaczęły pojawiać się glitche. Ugh, nie ma teraz czasu myśleć o fobii. Zignorowałem glitche i dalej przytulałem malarza.
-Ink...ProOszę, móÓsisz zroOzumieEć że jaA napraAwdęĘ się oO ciebieE martwięĘ. NieE uUmiem znieEść myYśli że móÓj przyYjaAciel jest przeEz kogoś krzyYwdzonyY. WięĘc proOszę, poOwieEdz ktoO ci to roObi-mój głos zaczął się glitchować. Powoli przestawałem kontaktować. Po chwili jednak poczułem na plecach czyjeś ręce. Od razu się domyśliłem że to Ink. Zacząłem się uspokajać, a glitche powoli znikały. Po chwili byłem całkowicie zrelaksowany i bez problemu przytulałem mojego malarzyka. Czekaj, mojego? Ah, do diabła z tym! Będę mówił do niego tak jak chcę.
-Oh Error...gdyby to było jeszcze takie proste... Gdybym mógł powiedziałbym ci ale...po prostu nie mogę...-odpowiedział w końcu Ink mocniej się przytulając.
-Rozumiem...będziesz mógł mi powiedzieć kiedy będziesz gotowy-odparłem. Usłyszałem dźwięk wypuszczanego powietrza.
-Jestem strasznie zmęczony...-powiedział nagle Ink niemal zasypiając mi w ramionach. Uratowałem się tym że lekko go puściłem obejmując go tylko ramieniem.
-Choć, położę cię-odpowiedziałem i dalej go obejmując zaprowadziłem go do...swojego hamaka. Gdy Ink zauważył gdzie go prowadzę posłał mi zdezorientowane spojrzenie.
-Spokojnie, wiem co robię-zaśmiałem się. Ink tymczasem naciągnął na twarz szalik starając się ukryć delikatny tęczowy rumieniec. Znowu się zaśmiałem. Gdy byliśmy już przy hamaku pomogłem Inkowi na niego wejść. Położył się a ja przykryłem go jeszcze kocem. Twarz Inka nabrała mocniejszych kolorów. Zachichotałem i już miałem iść gdy nagle poczułem jak czyjaś ręka ściska moją. Odwróciłem głowę i nie był to nikt inny jak Inky.
-Proszę...nie idź. Zostaniesz...proszę...?-spytał Ink niemal przez sen. Heh, uroczo. Wgramoliłem się do hamaka, przykryłem kocem i usadowiłem się obok Inka. Ten natomiast od razu skorzystał z okazji i przytulił się do mnie. Ja oczywiście odwzajemniłem uścisk i powoli zamykałem oczy. Zanim całkowicie odpłynąłem do krainy Morfeusza zastanowiłem się jeszcze nad jedną rzeczą. Czy Ink naprawdę jest dla mnie tylko przyjacielem...?
Elo duszyczki! Oto kolejny rozdzialik. Dzisiaj taki sobie, bo jestem już trochę zmęczona, ale że mi się nudziło to postanowiłam napisać rozdział. Mam nadzieję, że się podobał. Do następnego!
PS. Czekam na wasze pytanka do naszego aska UwU
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro