Ja i Ink od zawsze byliśmy wrogami. Tak właściwie to nie wiem dlaczego. Ja niszczyłem uniwersa, a on przychodził i je bronił. To zawsze doprowadzało mnie do szału. On uważał uniwersa za coś ważnego, wartego ochrony. Ja natomiast uważałem je za zbędne anomalie, które trzeba usunąć. Najbardziej denerwowało mnie to, że dzień po naszej walce zachowywał się jakby nic się nie stało. On powinien mnie nienawidzić za wszystkie okropne rzeczy które zrobiłem. Albo ta cała gadka o "przyjaciołach". Już sama myśl o tym sprawiała, że robiło mi się niedobrze. Nie chciałem być jego przyjacielem. Nie chciałem mieć z nim nic wspólnego. Ale w końcu to wszystko...te ciągłe walki...W końcu musiało mi się to znudzić. Ale nawet nie myślałem o przyjaźni z nim, jak coś to tylko o pokoju i umowie: on nie będzie tworzył, a ja nie będę niszczył. A teraz...Teraz...cóż. Teraz to nawet nie umiem wyobrazić sobie życia bez niego...Heh. Całkiem miło jest wrócić myślami do tego momentu. Ale koniec tej bezużytecznej gadki. Czas opowiedzieć wam, jak pokochałem mojego największego wroga...

Siea! Oto moja nowa książka! Będzie ona o jednym z moich ulubionych shipów: Errink. Możecie mi napisać czy wy też lubicie ten ship. Na początek jak widać po prologu, historia będzie pisana z perspektywy Errora. Będą też fragmenty z jego pamiętnikiem. Teksty z pamiętnika będą pisane tą czcionką. Myślę, że to dobry plan. Widzimy się w pierwszym rozdziale. Do następnego!