~8~
Siedziałem z Inkiem na kanapie. Oboje za bardzo nie wiedzieliśmy co powinniśmy robić. Ta cała nasza...przyjaźń dla nas oboje była zupełnie nowa. Zarówno dla niego jak i dla mnie to była całkiem nowa sytuacja. Sam się w tym wszystkim gubiłem. Wcześniej podchodziłem do naszej relacji dość optymistycznie, ale teraz nawet nie miałem odwagi zacząć rozmowy! Po prostu siedzieliśmy na kanapie w pewnej odległości od siebie w zupełnym milczeniu. Ta cisza jednak nie była wcale taka zła, pozwalała mi przemyśleć kilka rzeczy. Siedząc tak teraz z Inkiem nagle zdałem sobie sprawę, że przez ten cały czas niszczyłem zupełnie bez powodu. I tak zaczęło mi się to powoli nudzić. Ale nie przestawałem tylko dlatego, że chciałem jak najbardziej dopiec Inkowi. Ale teraz, skoro jesteśmy oficjalnie przyjaciółmi to chyba nie muszę się tym już przejmować, prawda?
-Hej Error.
Z zamyślenia wyrwał mnie aż zbyt dobrze znany głos Inka.
-T-tak?-zapytałem jeszcze trochę nieobecnym tonem.
-Czy...czy starałeś się kiedyś pozbyć swojej fobii?-zapytał malarz. Spojrzałem na niego dość zdziwiony.
-Em...nie, a dlaczego pytasz?-odpowiedziałem pytaniem.
-Nic, nic, tylko...Myślałem po prostu...czy ja mógłbym ci jakoś pomóc-odpowiedział Ink jeszcze bardziej mnie zaskakując.
-Naprawdę chce ci się marnować swój czas na pozbywanie się mojej głupiej fobii?-spytałem.
-Nie będę marnował czasu. Może być nawet zabawnie-odpowiedział uśmiechając się.
-Zabawnie?-zapytałem zdziwiony.
-No tak-odpowiedział krótko malarz. Westchnąłem.
-No niech ci będzie. To jaki masz pomysł?-zgodziłem się. Twarz Inka momentalnie rozpromieniła się.
-A więc...O, już wiem!-Ink wystawił swoją rękę przed siebie. Spojrzałem na nią niepewnie.
-I co mam zrobić?-zapytałem. Kurde, czemu zadałem takie głupie pytanie? Przecież doskonale wiem co mam zrobić, a jednak dalej się pytam jak ostatni idiota. Ink popatrzył na mnie zdziwiony. No ja mu się nie dziwię. Ale przyznam, że słodko przekrzywił głowę- czekaj, co? Czy ja właśnie pomyślałem, że Ink jest słodki? Uderzyłem się w myślach w policzek. Od tego całego...em, chyba stresu całkowicie tracę głowę.
-Jak to co? Połóż swoją rękę na mojej-odpowiedział po chwili malarz wyrywając mnie z zamyślenia. Właśnie tej odpowiedzi się obawiałem.
-D-dobrze...-odpowiedziałem niepewnie. Wyciągnąłem swoją drżącą rękę przed siebie powoli kierując ją w stronę Inka. Zatrzymałem ją zaledwie kilka centymetrów przed ręką Inka. Zacząłem się wahać. Jednak, po wzięciu kilku głębokich wdechów, zamknąłem oczy i poruszyłem ręką. Poczułem, że nasze ręce się stykają, jednak nie miałem odwagi otworzyć oczu.
-Udało się Error!-zawołał po chwili Ink. Otworzyłem lekko jedno oko, potem całkowicie otworzyłem obydwa. Moja ręka stykała się z ręką Inka. I wcale się nie zaciąłem. Byłem bardzo szczęśliwy. Ink delikatnie ściskał moją rękę. Czułem się jak u terapeuty. W pewnym momencie Ink splótł nasze ręce razem. Trochę się spiąłem. Mimo to Ink dalej starał się być delikatny, co o dziwo mu się udawało.
-Nie bój się Error. Pamiętaj, że nie zrobię ci krzywdy-powiedział do mnie Ink widząc, że jestem delikatnie spięty dalej trzymając nasze ręce splecione razem. Nie odpowiedziałem, tylko pokiwałem głową. Patrzyłem się głęboko w jego oczy, których kształt zmieniał się z każdym jego mrugnięciem. Był niczym obrazek, w który mógłbym patrzeć się godzinami. Dlaczego o tym myślę? Nie powinienem tak myśleć. Jest tylko moim przyjacielem, nic więcej. Nagle z zamyślenia wyrwało mnie dziwne dzwonienie. Oboje podskoczyliśmy puszczając nasze ręce. Ink zaczął przeszukiwać kieszenie swojego ubrania. W końcu wyciągnął z jednej z kieszeni telefon. Nawet nie wiem skąd go ma. Ale chyba nie powinienem wnikać, to nie moja sprawa. Ekspresja na jego twarzy całkowicie się zmieniła. Z radosnego i spokojnego jego wyraz twarzy zmienił się na...przerażony? Spojrzałem na niego zaskoczony.
-W-wybacz Error, ale muszę już iść-powiedział malarz pospiesznie zeskakując z kanapy.
-Co, dlaczego? Co się stało?-zapytałem niemało zmieszany również schodząc z kanapy.
-Spokojnie, t-to tylko Dream. BG pewnie znowu niszczą jakieś AU-odpowiedział robiąc taktyczny odwrót w losową stronę.
-Skąd wiesz? Nawet nie oddzwoniłeś-zauważyłem.
-E-em...bo...zawsze jak Dream do mnie dzwoni to znaczy, że BG niszczą jakieś AU. Tak sobie...ustaliliśmy-odpowiedział Ink nerwowo przerywając ciągle przychodzące połączenie na komórce. Nawet nie udało mi się przeczytać kto dzwonił.
-Skąd mam wiedzieć że nie kłamiesz?-zapytałem podejrzliwie.
-Nie kłamię, naprawdę!-odpowiedział malarz. Przywołał swój wielki pędzel i namalował nim plamę na ziemi AntiVoidu.
-Ink! Czekaj--chciałem go zatrzymać, ale ten szybko wskoczył do plamy i tyle go widziałem. To...było...dziwne...?
Siemka! Myślałam, że nie będzie dzisiaj rozdziału, ale jak widać wena jest silniejsza. Jak widzicie, coś powoli zaczyna się dziać. No, czas powoli ruszać fabułę do przodu. Jak zawsze komentarze miłe widziane. Mam nadzieję, że się podobało. Do następnego! UwU
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro