Rozdział 29
W głowie jednak utkwił Ci moment, w którym drżącymi rękoma trzymałaś kawałek plastiku wpatrując się w ekranik, na którym lada moment miał pokazać się wynik. W ostatniej jednak chwili odwróciłaś wzrok. Po krótkim czasie byłaś już pewna, że wynik jest gotowy. Kilka kolejnych minut upłynęło Ci na przygotowaniu się do zerknięcia na ilość kresek. Po kilku głębokich oddechach w końcu byłaś gotowa.
Powoli przysunęłaś obiekt przed twarz, jednak Twoje oczy nadal pozostawały zamknięte. W końcu jednak zdecydowałaś się je otworzyć.
Przez kolejne pięć bitych minut wpatrywałaś się w przedmiot i nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Nie wiedziałaś, czy zacząć płakać, krzyczeć, czy może zemdleć. Kiedy na ekraniku ujrzałaś dwie czerwone kreski pomyślałaś, że być może to sen i że za moment się z niego wybudzisz.
— [Imię], wszystko w porządku? — usłyszałaś nagle głos Shizune, która zaniepokojona Twoją nagłą ucieczką tuż po tym, jak zainsynuowała Ci ciążę, postanowiła sprawdzić, jak wygląda sprawa. — Zrobiłaś test, prawda? I jak? — spytała, przez co poczułaś nieprawdopodobnie olbrzymią gulę w gardle, która skutecznie utrudniła Ci wydanie z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Z wielkim trudem udało Ci się jednak ruszyć i odkluczyć drzwi do kabiny. Kiedy się z niej wytoczyłaś, ujrzałaś kobietę, która wlepiła w Ciebie zniecierpliwione spojrzenie. Popatrzyłaś na nią nieprzytomnym wzrokiem, w ręku nadal trzymając mały wynalazek, który przyprawił Cię o ówczesny stan. Jednak brak słów z Twojej strony dał jej do myślenia. Podeszła do ciebie i bez słowa wyrwała test z twojej ręki, po chwili patrząc na twoją osobę z nie udawanym szokiem. — [Imię], ty jesteś... — urwała, patrząc to na wynik, to na Ciebie, zaś na jej usta wcisnął się lekki uśmiech.
— To nie może dziać się naprawdę. — wydusiłaś w końcu z siebie. — To na pewno pomyłka, zaraz to powtórzę. — dodałaś, nadal nie czując się w pełni przytomną.
— Nic nie będziesz powtarzać. Pójdziesz ze mną, zrobimy USG i zaraz się wszystkiego dowiemy. — powiedziała kobieta i pociągnęła cię za rękę.
***
Leżałaś na łóżku i z niecierpliwością czekałaś na jakiekolwiek zdanie wypowiedziane przez Shizune, która właśnie przeprowadzała badanie USG.
— I co? To pomyłka, prawda? Nie jestem w c... — zaczęłaś, nie mogąc już znieść tej ciszy i niepewności.
— Nie ma żadnej pomyłki, to prawda. — odparła w końcu kobieta. — Spójrz. — dodała z niekontrolowanym uśmiechem, odwracając ekran w twoją stronę i wskazując palcem na małą plamkę, która przypominała fasolkę. — Oto przyczyna twojej opóźnionej miesiączki. — dodała.
Patrzyłaś w milczeniu na plamisty punkt, a fakt, że maleńkie życie znajdowało się w Twoim ciele wydawał się niewiarygodny. W końcu jednak uświadomiłaś sobie, że to nie żaden sen, a najprawdziwsza jawa, która właśnie postawiła Cię w całkiem nowej, niespotkanej przez Ciebie jak dotąd sytuacji, która będzie miała wpływ na całe życie.
***
W związku z zaistniałą sytuacją, dostałaś wolne do końca dnia. Wychodząc ze szpitala na świeże powietrze i idąc w głąb Wioski nie do końca wiedziałaś, co dzieję się wokół. Ta wiadomość nadal nie mogła do ciebie dojść i miałaś wrażenie, że to wszystko w przeciągu ostatnich dwóch godzin wcale nie wydarzyło się na serio. Prawda była jednak inna. To była rzeczywistość i to najprawdziwsza. Nie mogłaś uwierzyć, że w twoim ciele istnieje małe życie, które za kilka miesięcy z ciebie wyjdzie i stanie się częścią twojego życia. A raczej waszego życia...
— Właśnie, Kakashi. — pisnęłaś do siebie. Do tej pory zupełnie o nim zapomniałaś, a przecież ta sprawa w głównej mierze dotyczyła również i jego. Jak mu to powiedzieć? Jak zareaguje? Takie myśli przewijały się przez twoją głowę przez całą podróż. W końcu jednak z nadmiaru emocji zrobiło ci się słabo, więc przysiadłaś na pobliskiej ławce. ~ A co jak nie będzie chciał tego dziecka, albo się go wyrzeknie? ~ rozmyślałaś, mimo że doskonale wiedziałaś, że Kakashi nie mógłby zrobić czegoś takiego i że zawsze bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Jednak takie przemyślenia nie mogły wyjść z twojego umysłu.
W końcu jednak zdałaś się na odwagę i postanowiłaś wybrać się do mężczyzny z wizytą, który dzisiejszego dnia miał trening z jakimiś dziećmi z młodszych klas Akademii. Udałaś się zatem na boisko treningowe, a kiedy już się tam znalazłaś zauważyłaś Kakashi'ego, biegającego dookoła bieżni z grupką dzieci za plecami. Gdy Cię zauważył, pomachałaś mu dyskretnie i przysiadłaś na ławce na trybunach.
— Co jest? Nie jesteś dzisiaj w szpitalu? — spytał, kiedy podbiegł do ciebie na moment, zadając dzieciakom na ten czas dziesięć przysiadów do zrobienia.
— Dostałam dzisiaj wolne do końca dnia i przyszłam na ciebie poczekać. — odparłaś, wzruszając ramionami, nie chcąc żeby Kakashi zbyt wcześnie zauważył powagę sytuacji. — Kiedy kończysz?
— Za dziesięć minut będzie dzwonek na przerwę i jestem wolny. — odparł mężczyzna, dając Ci przelotnego buziaka w czoło i ponownie ruszył w stronę dzieci, które wydawały się być wykończone treningiem ze swoim idolem.
Kiedy jednak patrzyłaś na srebrnowłosego wśród tych małych istotek w głowie zarysował Ci się obraz, na którym Ty, Kakashi i wasza mała "fasolka" wspólnie spędzacie wolne popołudnie. Na takich rozmyślaniach minęło Ci całe dziesięć minut, które mężczyzna kazał na siebie czekać.
***
— Kakashi, musimy porozmawiać. — powiedziałaś tak poważnie, jak chyba jeszcze nigdy w życiu, kiedy szliście już obok siebie i znaleźliście się w ustronnym i spokojnym miejscu, w którym nikt nie powinien wam przeszkodzić.
— Stało się coś? Jesteś bardzo blada. Chodzi o jakieś wyniki badań? — spytał, czując powagę w powietrzu.
— Nie... A właściwie, to tak. — odparłaś, czując narastający niepokój i zarazem podziw i szok, że tak szybko odkrył, o co chodzi, mimo że to nie było do końca to. — I nie wiem, jak to powiedzieć, bo przecież sama mówiłam, że to na razie niemożliwe. — ciągnęłaś, czując jak plącze ci się język. Kakashi natomiast patrzył na ciebie takim wzrokiem, jakbyś zaraz miała oznajmić mu, że zostanie ojcem. No cóż, nie pomylił się. — Jestem w ciąży. — wybełkotałaś w końcu, odczuwając narastające ciepło w całym ciele.
— C-co? — wydukał po kilku sekundach, gdy ta wiadomość dotarła do niego w nieco zwolnionym tempie. — A-ale jak to? Przecież mówiłaś, że...
— Wiem co mówiłam i naprawdę byłam przekonana, że kiedy biorę te tabletki nie ma na to szans, ale dzisiaj zrobiłam test, a później badanie i... i...
— I okazało się, że jednak się myliłaś. — dokończył za Ciebie mężczyzna.
— Właśnie. — popatrzyłaś na niego drżącymi oczyma, które szkliły się od łez. — Przepraszam, to wszystko moja wina. — dodałaś, spuszczając wzrok.
— Hej, co ty mówisz? — powiedział srebrnowłosy, unosząc Twój podbródek palcem wskazującym i zmuszając cię tym samym do spojrzenia wprost w jego ciemne oko. — Przepraszasz mnie? Oszalałaś? [Imię], popatrz na to z innej strony. Będziemy mieli dziecko. — rzekł z wyczuwalną radością w głosie.
— Chwila, to... — pociągnęłaś nosem, wycierając przy okazji pojedynczą łzę, która spłynęła po twoim policzku. — Nie jesteś zły?— spytałaś, jakby to był niewiadomo jak wielki szok.
— Oczywiście, że nie. Na Mędrca Sześciu Ścieżek, dlaczego miałbym być zły?
— No bo tego nawet nie planowaliśmy, wiesz przecież, że dziecko to odpowiedzialność na całe życie, nie zaczęłam nawet jeszcze dobrze swojej medycznej kariery, a ty ciągle wyruszasz na misje. Gdy pojawi się dziecko, wszystko się zmieni i... — powiedziałaś na jednym wydechu.
— I będziemy musieli po prostu zmienić nasze dotychczasowe życie, wiem to. — dokończył za Ciebie. — Wszystko będzie dobrze. Poradzimy sobie, [Imię]. — dodał, przymykając oko w swoim słynnym uśmiechu. — Przecież to nie pierwsze wyzwanie, z którym przyszło nam się zmierzyć. — mówiąc to mocno Cię przytulił i pocałował w czubek głowy, a ty natomiast pierwszy raz tamtego dnia poczułaś spokój i przeczucie, że jednak wszystko się ułoży.
🍂🍂🍂🍂🍂
Hejka!
A to ci niespodzianka!
Ciekawe, jak Kakashi spisze się w roli tatusia ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro