Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Po nieprzespanej nocy, rano czułaś się dosłownie jak zombie. Wychodząc z domu rzuciłaś tylko ciche "pa" nawet nie racząc rodziców spojrzeniem, a tym bardziej swoją obecnością na śniadaniu. Czułaś się okropnie. Jak mogłaś zachować się tak okropnie w stosunku do Kakashi'ego? Chciałaś zaszyć się przed całym światem w pokoju pod kołdrą, jednak z drugiej strony nie chciałaś narazić się Tsunade, dlatego też postanowiłaś jednak pójść do pracy.

Ogromna część ciebie miała wielkie nadzieje nie natknąć się na srebrnowłosego, ale malutka cząstka jednak chciała go spotkać i ze wszystkiego się wytłumaczyć, tyle że zupełnie nie miała pomysłu na to, jak ma to zrobić.

- Hej, [imię], poczekaj! - nagle za plecami usłyszałaś tak dobrze znany ci głos, przez który przyspieszyłaś kroku. - No stój, nie udawaj, że nie słyszysz! - jęknął głos, po chwili zastawiając ci drogę własnym ciałem i jaskrawym kostiumem.

- Naruto, nie mam teraz czasu. Naprawdę się spieszę. - warknęłaś, próbując jakoś go wyminąć.

- Rany, [Imię], wyglądasz okropnie. Coś się stało? - mruknął nagle, kiedy tylko zlustrował cię wzrokiem. - To znaczy... Jak zwykle oczywiście jesteś bardzo ładna, ale... - dodał po chwili, kiedy dotarło do niego, co właśnie padło z jego ust.

- Daj spokój, Naruto. Wiem, jak wyglądam. Nie mogłam dzisiaj zasnąć. - przerwałaś mu tylko po to, aby szybciej zakończyć tę rozmowę. - Zatrzymałeś mnie tylko po to, żeby mi to powiedzieć? - dodałaś poirytowana.

- Tak właściwie to chciałem spytać, czy nie widziałaś może Kakashi'ego? Szukam go od rana i nigdzie nie mogę znaleźć, a mam naprawdę bardzo pilną sprawę. - ogłosił, zaś ciebie przeszedł zimny dreszcz.

- Przykro mi, ale ja też nie mam pojęcia, gdzie może być. Pewnie jak się dokładniej rozejrzysz, to go znajdziesz. - odparłaś, próbując nie dać po sobie nic poznać.

- [Imię], na pewno nie chcesz pogadać? Wyglądasz na dość skołowaną. — ciągnął blondyn marszcząc czoło. — Ktoś ci coś zrobił? Jeśli tak, to... — dodał bojowo, podciągając rękawy w akcie gotowości do działania.

— Naruto, to naprawdę miłe z twojej strony, że tak się o mnie martwisz, ale zapewniam cię, że nic mi nie jest. — powiedziałaś, próbując brzmieć spokojnie. — Powiem ci, jeśli ktoś mnie skrzywdzi. Obiecuję. — dodałaś uśmiechając się delikatnie, a następnie wyminęłaś chłopaka, który już nic więcej nie powiedział najwyraźniej dumny z tego, że dałaś mu do zrozumienia, że możesz na nim polegać.

Odetchnęłaś z ulgą, że w końcu odpuścił, a następnie ruszyłaś w stronę szpitala, aby zająć czymś myśli, mimo że cały czas z tyłu głowy miałaś wczorajszą rozmowę z młodym Hatake i widok jego twarzy przed oczyma.

***

Kiedy od kilku dni w ogóle nie natknęłaś się na mężczyznę, coś zaczęło cię w tym wszystkim niepokoić. Postanowiłaś zebrać wszystkie siły i spróbować dowiedzieć się czegoś od Hokage.

- [Imię], [imię], stój! - odczułaś deja vu jednak miałaś wrażenie, że tym razem powinnaś wysłuchać blondyna do końca. - Mam wieści o Kakashim. Nie uwierzysz, co się stało. - wydyszał po długim biegu, opierając się o kolana.

- No mów! - popędziłaś go, czując narastający strach i napięcie.

- Słyszałem, że kilka dni temu dostał misję, z której powinien wrócić już przedwczoraj, a do teraz nie dał żadnego znaku życia! - powiedział na jednym wydechu, zaś twoje serce ponownie stanęło.

- J-jak to nie dał żadnego znaku życia? - zająkałaś się, czując jak serce podchodzi ci do gardła. - Ale wiesz, jaki jest Kakashi. Znając życie, pewnie misja nieco mu się skomplikowała i wkrótce do nas wróci. - wydukałaś, naprawdę chcąc w to uwierzyć.

- Sam nie wiem. Babunia Tsunade podobno wysłała do niego wsparcie. - odparł, zaś tobie zmiękły kolana. - A co, jeśli ta sytuacja sprzed kilku miesięcy się powtórzy i znów wróci w okropnym stanie albo co gorsza... W ogóle nie wróci? — zainsynuował chłopak, a ty zaczęłaś przypominać sobie wszystkie feralne wydarzenia z tamtego dnia.

— Nie mów tak. Tamci ninja to przeszłość. Myślę, że Kakashi nie pakował by się drugi raz do tej samej rzeki. — powiedziałaś, spokojną postawą okłamując samą siebie. Jednak ty naprawdę chciałaś w to wierzyć.

Z biegiem dnia plotki o srebrnowłosym mężczyźnie nabierały coraz większego rozgłosu. Wieczorem już cała wioska mówiła o jego długiej nieobecności i o tym, jakie okropnośći mogły spotkać chłopaka na misji. Ty sama zaś nie potrafiłaś już tego słuchać, bo z każdą kolejną plotką coraz mniej wierzyłaś e to, że kiedykolwiek jeszcze zobaczysz swojego nauczyciela.

***

Siedziałaś na dachu swojego domu i bez słowa patrzyłaś na gwiazdy. Nie mogłaś darować sobie tego, że twoje ostatnie spotkanie z Kakashim wyglądało właśnie tak. Naprawdę chciałaś cofnąć czas do momentu waszej kłótni i zamiast tych paskudnych słów powiedzieć o uczuciu, które towarzyszyło ci od pewnego czasu i które pogłębiło się wraz z momentem, w którym Naruto powiedział ci o kolejnej feralnej misji mężczyzny. Nagle przed oczami mignęła ci spadająca gwiazda, zaś ty jak jakaś pięcioletnia dziewczynka pomyślałaś życzenie, w którym tliła się jeszcze maleńka iskierka nadzieji. Następnie ukryłaś głowę między kolanami czując łaskotanie na policzkach, które było spowodowane delikatnymi łzami.

— Przeziębisz się. — usłyszałaś czyjś stłumiony głos, jednak nie miałaś ochoty patrzeć na jego właściciela, mimo że wydawał ci się dziwnie znajomy.

— Nie dbam o to. — mruknęłaś, pociągając nosem.

— A powinnaś. Medyk nie powinien przynosić choroby do szpitala. — powiedział głos, a ty poczułaś przyjemne ciepło na swoich ramionach, które uświadomiło ci, że naprawdę było ci zimno. Tylko dlaczego to ciepło również wydawało ci się znajome? — Co powiedzą ludzie w wiosce? — dodał, przykucając tuż obok ciebie. Ostrożnie uniosłaś głowę, a gdy ją odwróciłaś, twoja twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od maski, o której nie mogłaś zapomnieć przez ostatnie dni i której właściciela tak bardzo pragnęłaś zobaczyć całego i zdrowego. Twoje mokre oczy zaczęły trząść się jak galaretki, zaś serce stanęło w miejscu.

— C-co ty... Jak... — wybełkotałaś, gdyż nie było stać cię na nic innego.

— Przyszedłem ci tylko powiedzieć, że... — zaczął Kakashi, jednak nie miałaś zamiaru marnować szansy, jaką dała ci spadająca gwiazda. Bez słowa przyciągnęłaś go za bluzę i namiętnie pocałowałaś, nie zwracając uwagi na to, że cały czas miał maskę. Ugh, dlaczego ona zawsze musiała tam być?! Gdy w końcu się odsunęłaś, bez słowa zlustrował twoją twarz wzrokiem. — Że mam gdzieś to, co powiedzą ludzie w wiosce. — dodał, tym razem samemu ściągając maskę i ponownie łącząc wasze usta w pocałunku.

🍂🍂🍂🍂🍂

Siemanko!

Mam nadzieję, że ta długa przerwa nie zniechęciła Was do czytania dalszych losów naszych bohaterów 🙈

Pamiętaj o ⭐, jeśli rozdział się spodobał :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro