Rozdział 13
Dwa tygodnie później Tsunade nakazała stawić ci się w swoim gabinecie o umówionej godzinie, co było dość nietypowe, gdyż zwykle kazała ci pokazać się tam najlepiej w tej samej sekundzie, a nie na ustaloną porę. Oczywiście przybyłaś pod drzwi biura spóźniona piętnaście minut. Byłaś tak zziajana biegiem, że zapominając o pukaniu od razu weszłaś do środka.
- Przepraszam, za spóźnienie, ale... - zaczęłaś na wejściu, przerywając, gdy ujrzałaś obrazek przed sobą. Przed biurkiem kobiety stali kolejno Naruto, Sasuke i Kakashi, czyli cała twoja poprzednia drużyna. Zmarszczyłaś brwi, zapominając o wymówce, którą chciałaś wcisnąć kobiecie odnośnie spóźnienia.
- Już myślałam, że się zgubiłaś. - powiedziała blondynka z ironią, mierząc cię tylko pobłażliwym spojrzeniem, jednak przez bardzo krótką chwilę. Ty w tym czasie starając się nie upaść pod ciężarem jej wzroku zbliżyłaś się i stanęłaś w rzędzie obok Naruto. - Dobrze, ale przejdźmy lepiej do rzeczy. - odchrząknęła zmieniając ton i przy okazji temat. - Mając na uwadze to, że Kakashi niedawno wyszedł ze szpitala, chciałabym przydzielić wam misję rangi C, która będzie najlepsza na ponowne rozpoczęcie jego aktywności. Jako jego dawni podopieczni i aktualnie chunini, potowarzyszycie mu, a przy okazji przypomnicie sobie stare czasy. Będzie to też dobra okazja, aby wasza drużyna zgrała się na nowo, ponieważ od teraz będziecie wykonywać razem więcej misji. - oznajmiła.
***
- Nie wierzę, że babunia Tsunade dała nam za zadanie przyniesienie jakiejś tam głupiej roślinki! - miauknął Naruto, który był wyraźnie zawiedziony, kiedy to już wyszliście z biura Hokage.
- To nie jest tylko jakaś tam głupia roślinka. - odparłaś nieco oburzona. - To bardzo rzadki rodzaj zioła leczniczego, który kwitnie tylko raz do roku. - wyjaśniłaś.
- To nie zmienia faktu, że to misja dla geninów! - ciągnął blondyn.
- Nie powiedziałabym. - odparłaś. - W związku z jego rzadkim występowaniem i zakwitem, co roku zbiera się tam masa zbiegłych ninja, aby później to sprzedać na czarnym rynku za niewyobrażalne sumy. - rzekłaś.
- Babunia chyba ci zapłaciła, żebyś tak powiedziała. - mruknął chłopak, na co ty tylko przewróciłaś oczami zastanawiając się, czemu musisz pracować z takimi ludźmi.
***
Nazajutrz spotkaliście się o świcie przy głównej bramie Wioski Liścia. Kakashi jak zwykle się spóźnił, ale nikt nie chciał jednak tego komentować, toteż kiedy wszyscy się już zebraliście, ruszyliście do celu bez zbędnych ceregieli.
Podróż do wybranego miejsca trwała pół dnia, dlatego zrezygnowaliście z jakichkolwiek przerw, żeby znaleźć roślinę jeszcze przed zmierzchem. Pomimo naprawdę znikomej ilości leczniczego zioła, udało się wam znaleźć je nawet szybciej, niż sami mogliście przypuszczać.
- Łatwizna! Czuję się wielce upokorzony tym, że babcia Tsunade dała nam do wykonania tak banalne zadanie! - jęknął oburzony Naruto, nadal nie mogąc się z tym pogodzić.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca, Naruto. - skomentowałaś, gdyż miałaś przeczucie, że to nie miało prawa pójść wam tak łatwo, nawet jeśli to była misja o niskiej randze. - Słyszeliście to? - wyrwało ci się nagle, kiedy to twoje złe przeczucia chyba dały się wam we znaki.
- Bądźcie czujni. - zareagował Kakashi, który również to usłyszał.
- Ja tam nic nie słyszałem. - prychnął Naruto. - Wracajmy już, nim zanudzę się tu na śmierć. Może zdążymy jeszcze przed zamknięciem Ichiraku. - dodał. Nie zdążył jednak postawić jeszcze solidnego kroku, kiedy z czterech stron wyskoczyły zamaskowane postacie, które od razu się na was rzuciły. Ku waszemu zdziwieniu wcale was nie zaatakowały, ale każda z nich musnęła dłonią ciało jednego z towarzyszy. Kiedy poczułaś czyjś dotyk na swojej dłoni, doznałaś dziwnego szarpnięcia i nim zdążyłaś mrugnąć, znalazłaś się w całkiem innym otoczeniu, niż jeszcze pół sekundy wcześniej.
- Co do jasnej... - mruknęłaś do siebie, szukając wzrokiem pozostałej części drużyny i próbując przyjąć do wiadomości, co się tak właściwie stało. Problem był o tyle dziwny, że nie dostrzegłaś też żadnego z obcych ludzi, którzy jeszcze przed momentem was zaatakowali. - Naruto? Sasuke? - zawołałaś rozglądając się dookoła. - Kakashi? - dodałaś w nadzieji, że któryś z nich ci odpowie. - Co tu się... - mruknęłaś cicho, nie umiejąc się odnaleźć w tej całej sytuacji, kiedy to nagle ktoś odpowiedział na twoje wołanie.
- [Imię]? Tu jesteś. - rozpoznałaś głos Naruto, który szedł radośnie w twoją stronę. - Co to w ogóle było? Gdzie są pozostali? Musimy ich znaleźć. - zadecydował, wymijając cię chyba zbyt radosnym jak na niego krokiem. - A co z naszą zdobyczą? Masz ją? - spytał po chwili, kiedy zaczęłaś iść za nim ciut niepewnym krokiem.
- Jest bezpieczna. — mruknęłaś podejrzliwie, ponieważ rozum podpowiadał ci, że coś tu jest nie tak. Od kiedy Naruto jest taki troskliwy o jakieś chwasty, które w ogóle nie miały dla niego znaczenia? — Naruto? Może zrobimy przerwę na ramen? Staruszek Teuchi przygotował go specjalnie na moją prośbę. - zaproponowałaś po chwili namysłu, próbując użyć podstępu.
- Nie, dzięki. Nie jestem głodny. - odparł chłopak, który już po chwili poczuł na swojej twarzy twoją solidną pięść, która pozbawiła go przytomności.
- Wstrętny oszuście. - warknęłaś nad jego nieruchomym ciałem, które po chwili przybrało swoją oryginalną formę jakiegoś obcego ninjy. - Naruto nigdy nie odmawia zjedzenia ramenu. Nigdy. - dodałaś i oddaliłaś się od mężczyzny.
Kilkanaście minut później ponownie poczułaś czyjąś obecność w pobliżu. Rozglądając się dookoła, zauważyłaś Kakashi'ego, który przemieszczał się pobliską ścieżką. Tym razem jednak nie pozwoliłaś się tak łatwo nabrać. Schowałaś się za drzewo, a twoim planem stało się zaatakowanie go znienacka.
- Dopadniesz go na trzy. - szepnęłaś sama do siebie, trzymając kunai w pogotowiu. - Raz, dwa... - zamknęłaś oczy i wzięłaś głęboki oddech, aby się uspokoić. - Trzy. - rzekłaś, wyskakując z kryjówki i rzucając się wprost na przeciwnika, który uczynił dokładnie to samo w tym samym czasie. To się nazywa niezłe zgranie.
Tym razem był to jednak człowiek, który przybrał formę Kakashi'ego. Niestety to on posiadał większe doświadczenie i to właśnie on przyciskał cię teraz do podłoża, siedząc na tobie okrakiem i przyciskając ci ostrze do gardła. Ty jednak nie pozostałaś dłużna i również trzymałaś swojego kunaia tuż przy jego szyii.
- Nie nabiorę się drugi raz na to samo, ty marna podróbko. - warknęłaś.
- Jak to drugi raz? - mruknął mężczyzna, marszcząc czoło. - To moja kwestia. - dodał, zaś ty poczułaś niebezpieczne zimno na skórze pod brodą, przez co nerwowo przełknęłaś ślinę.
- Bo na pewno ci uwierzę. - syknęłaś. - Prawdziwy Kakashi pewnie od razu przejżałby podróbkę swoim Sharinganem, więc mamy dowód, że nim nie jesteś. - dodałaś, zabierając się do zamachu swoim kunaiem.
- Za to ty, gdybyś naprawdę była [Imię] wiedziałabyś, że nawet Sharingan nie jest w stanie przejrzeć wszystkich technik przemiany. - odparł.
- Tak? Więc skoro niby jesteś prawdziwy to powiedz mi coś, co będzie wiedział tylko prawdziwy Kakashi. - rzekłaś, nie chcąc wierzyć, że to naprawdę on.
- Prawdziwa [imię] kiedyś całowała się z Sasuke za budką z ramenem. - powiedział po niemalże sekundzie namysłu.
- Co?! - parsknęłaś nagłym ruchem zwalając mężczyznę ze swojego ciała wprost na ziemię, czego do tej pory nie potrafiłaś zrobić. - Skąd to wiesz?! - wydarłaś się, czując jak twoje policzki płoną rumieńcem. - Kto ci to powiedział?!
- Nikt. - mężczyzna wzruszył beznamiętnie ramionami wstając i otrzepując się od kurzu. - Sam to przypadkiem widziałem. - powiedział obojętnie. - Ale teraz chociaż mam pewność, że to na pewno ty. - dodał, podając ci rękę, aby pomóc ci wstać.
- Przypadkiem? - powtórzyłaś, przyjmując jego dłoń. - Co za upokorzenie. - jęknęłaś sama do siebie, krecąc głową w akcie rozpaczy. Grono osób wiedzących o tym wydarzeniu poszerzało się w niebezpiecznym tempie. - Nie mów o tym nikomu, proszę. - pisnęłaś na jednym oddechu.
- Po co miałbym to robić? - odparł srebrnowłosy, unosząc brew. - Chodźmy już. Nie mamy czasu, musimy znaleźć...
- Narutooo!
- Sasukeee!
Nagle do waszych uszu dotarły tak dobrze znane krzyki, na dźwięk których zgodnie popatrzyliście na siebie i przytaknęliście głowami na znak porozumienia, a następnie ruszyliście w stronę, skąd dochodziły ów odgłosy.
- Naprawdę wyglądałem jak marna podróbka? - spytał cię w pewnej chwili, brzmiąc trochę tak, jakby naprawdę te słowa go uraziły.
- Co? A gdzie tam. - zachichotałaś nerwowo, drapiąc się po karku. - Tak tylko mi się powiedziało. - dodałaś trochę zawstydzona, uśmiechając się bardzo niezręcznie.
Na szczęście ten niekomfortowy moment przerwał wam widok dwójki idiotów na środku łąki.
- Zaraz cię dopadnę, ty sztuczna imitacjo! - krzyczał Naruto, atakując przeciwnika swoim Rasenganem.
- Po moim trupie. - warknął Sasuke, mknąc na blondyna z Chidori.
Popatrzyliście po sobie z Kakashim z nie małym przerażeniem w oczach, a następnie zgodnie stwierdziliście, że trzeba ich powstrzymać, nawet jeśli okazało by się, że któryś z nich jest podróbką.
- Sprawdź Sasuke, a ja wezmę się za Naruto. - zdecydował Kakashi, na co ty tylko przytaknęłaś.
W dosłownie ostatnich sekundach przed uderzeniem przerwaliście ich drogę, przez co udało wam się skutecznie ich zatrzymać.
- Sasuke, uspokój się. - warknęłaś w jego stronę, próbując go powstrzymać.
- [Imię]? To na pewno ty? - spytał chłopak zdyszany od walki, zaś jego Raikiri nadal iskrzyło w ręku.
- Tak, przysięgam, że to ja. - odparłaś, próbując brzmieć bardzo przekonująco.
- Nie wierzę ci. - warknął, przymierzając się do ataku na ciebie.
- Hej, hej, hej, spokojnie. - powstrzymałaś go, zaczynając obawiać się o swoje życie, gdyż jego technika była naprawdę nieprzyjemna. - Zaraz ci udowodnię. - dodałaś. - Wiem, jak nazywa się dziewczyna, za którą uganiasz się już tyle czasu a ona ciągle ma cię gdzieś. - wymyśliłaś na poczekaniu. - Jeśli jesteś prawdziwy, również powinieneś to wiedzieć. - uznałaś.
- Słucham? Nie wiem, o czym mówisz. Żadna laska mnie nie olewa. - odburknął chłopak, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Ty natomiast zaczęłaś miażdżyć go spojrzeniem wiedząc, że to twój niezawodny sposób.
- No dobra, dobra. To Mei. - westchnął w końcu oburzony. - Ale żeby było jasne, ona wcale mnie nie olewa.
- No jasne. - przerwałaś mu, przestając go słuchać już od momentu, w którym wypowiedział jej imię. - To na pewno Sasuke. - krzyknęłaś do Kakashi'ego, który właśnie sprawdzał autentyczność Naruto.
- A to na pewno Naruto. - odparł mężczyzna, klepiąc wyraźnie czymś zażenowanego blondyna w ramię. Pewnie użył na nim dokładnie takiej samej metody, jak na tobie, czyli metody upokarzającej ciekawostki.
— Co to w ogóle miało być? Kim byli ci ludzie i czego od nas chcieli? — mruknął Naruto.
— Mówiłam, że wielu ninja chce dostać to zioło w swoje ręce. — przypomniałaś, gdzieś tam w środku czując dumę, że miałaś rację. — Pewnie chcieli nam je ukraść i na tym zarobić. — dodałaś.
— Coś marnie im to wyszło. — przyznał blondyn.
Po upewnieniu się, że roślina nadal znajduje się w twoim plecaku, postanowiliście ruszyć w drogę powrotną.
Podczas podróży twoją uwagę przykuł jednak Kakashi, który cały czas był jeszcze bardziej nieobecny niż zazwyczaj. Zamiast czytać swoją książkę wydawał się być głęboko zamyślony i skupiony na tym, aby żadna z jego myśli nie uciekła z głowy. Jak nie on!
Wówczas nie wiedzieliście jeszcze, że spotkanie sprzed kilku godzin wcale nie było takie przypadkowe.
🍂🍂🍂🍂🍂
Pamiętaj o ⭐, jeśli rozdział się spodobał :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro