✏45✏
Pov Herrego
Jestem w drodze do pracy. Minęły dwa dni od wtargnięcia i narażania Jesse w jej domu.
Nie daje znaku życia. Znaczy...nie konkatkuje się ze mną, mam kontakt z jej ojcem,i wiem tylko tyle że mało je i jest tylko w swoim pokoju. Nie dziwię się. Chciał ten sukinsyn zabić.
Zaparkowałem na parkingu, wzięłam torbę i ruszyłem do budynku.
Szczerze..dzisiaj nie mam na nic ochoty. Myślę tylko o niej. Kiedy widziałem jaka była przerażona serce mi się łamało,a gniew na Liama się zwiększał. Szkoda że go nie zabiłem.
Wszedłem do swojego kabinetu i zauważyłem na swoim biurku list. Nie mam czasu żeby go teraz czytać. Mam zaraz spotkanie z pacjentem.
Usiadłem na krześle i zobaczyłem kto to mógł napisać. Gdy zobaczyłem że piszę od dziewczyny szybko otworzyłem.
Drogi Doktorze..znaczy Harry. Dziękuję że byłeś ze mną. Dziękuję za pomoc. Nie wiem co jest ze mną nie tak..ale gdy jesteś przy mnie czuję się inaczej. Ale Liam zrobił mi dużo złego. Ja tak dalej nie mogę.. muszę zakończyć.
Ten list jest pożegnaniem. Pisząc to płaczę. Dzisiaj to jest mój dzień. Idę w pewne miejsce które napewno znasz. Na naszej ulicy jest pewna ścieżka do pewnego domu. nie pisze to żebyś mnie ratował. Nie chcę tego. Tylko gdy będzie po wszystkim żeby jako tako mnie pochować.
Przepraszam
Jesse
Kiedy to przeczytałem zamarłem. Do pokoju wszedł chłopak z mamą.
- Coś się stało?- pyta kobieta. Patrzę na nią z szokiem.
- Dzisiaj- wstałem- mnie nie ma- i wybiegłem. Nie obchodzi mnie to że mogą mnie wywalić. Chuj mnie to obchodzi. Widzę na korytarzu Nialla.
- Trzymaj- mówię. Podaję list- dzwoń po pogotowie i policję. Lecę ją ratować- nie czekając na odpowiedź wybiegam.
Siadam do auta i z pieskiem opon wyruszam, przy tym prawie robiąc wypadek. - Błagam nie- mówię sam z przerażenia.
Pov Jesse
Stoję na środku dachu. Dzisiaj połowę dnia przepłakałam.
Napisałam list do taty. Dziękując mu za wszystko i że był najlepszym człowiekiem jakiego mogłam poznać. Również kopertę dostał Harry. Nie wiem czy teraz to czytają czy nie, ale chcę ich pożegnać w jakiś sposób.
Liam zrobił mi dużo złego, dalej czuję jego dotyk na siebie, gdy próbuje zasnąć widzę jego spojrzenie. Ja już tak nie mogę żyć.
Ściągam kurtkę. Jestem ubrana w luźny podkoszulek, dżinsy i trampki. Nawet spoko strój żeby zakończyć swój żywot.
Podchodzę bliżej krawędzi. Patrzę w dół. Jest wysoko, i to nawet strasznie. Biorę wdech, patrzę przed siebie. Przepiękny widok. Uśmiecham się lekko.
-Jesse- nagle słyszę głos. Nie wiedziałam że to teraz przeczyta.
Nie mam odwagi spojrzeć mu w oczy.- spokojnie. Odsuń się proszę- słyszę
- Nie Harry- mówię. Nagle słyszę szuranie- nie podchodź!- krzyczę. Odwracam się do niego bokiem. Widzę w jego oczach strach.
Pov Harrego
Widzę w jej oczach pewność siebie. Czyli jest gotowa. Nie widzę żeby się też bała. I to mnie przeraża. Nie chcę jej stracić.
- Błagam- mówię.
- Ja już tak nie mogę....dużo złego mnie spotkało..- przerywam jej
- Mnie też. Proszę
- Nie! Odejdź. Ja już postanowiłam.
- Porozmawiajmy..- przerywa mi.
- Nie chcę tego znowu słuchać. To ta jedna i ta sama śpiewka. Harry to mi nie pomaga- widzę jak się smuci.
- Dajesz mi szczęście- mówię
- Daje tylko cierpienie- mówi i odwraca się do mnie tyłem. Patrzy przed siebie. Czuję lęk.
- Kocham cię- mówię. Patrzy na mnie przez ramię.
- Nikt mnie nie kocha- odwraca się do mnie przodem. Rozkłada ręce. Serce mi się zatrzymało.- żegnaj- i zaczyna się odchylać. Zamyka oczy.
Pov Jesse
Już miałam lecieć w dół. Już się cieszyłam że będę w lepszym życiu. Lecz poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i ciągnie do siebie. Teraz stoję na środku dachu,a chłopak mnie trzyma.
- Nie!!- wyrywam się- ja chcę skoczyć!!!- drę się. Nie..to nie tak miało być.
- Jesse! Ja cię kocham do chuja!!- zanieruchomiałam. Spojrzałam w jego oczy. Widzę jak kilka łez spływa przez jego policzek. On mówi prawdę? Nagle bierze jedną moją rękę i kładzie na kladce piersiowej,tam gdzie jest serce- ono jest twoje.- zaczyna mówić- bije dla ciebie. Umarł bym za ciebie, kłamał byn za ciebie,Kradł bym za ciebie,płakał bym za ciebie.- patrzę w jego oczy.- żyje dla ciebie. Błagam cię Jesse. - zaczynam szlochać. On mówi prawdę. On mnie kocha. Może jednak mam szansę od życia?
- Harry- mówię przez łzy- przepraszam- szlocham.
- Csiii.- łapie mnie za policzki- będzie dobrze..masz mnie- nagle jego usta stukneły się z moimi. Cmoknął je i odsunął się o kilka centymetrów.
- Kocham cię- mówię szczerze. Łapie za jego kołnierz koszuli i zbliżam jego twarz do mojej.
Zaczęliśmy się całować. Pocałunek był namiętny, ale i też nachalny. Boże jestem szczęśliwa.
Tydzień później
Po mojej osiemnastce, zamieszkałam z Harrym. Jesteśmy szczęśliwi.
I kto by pomyślał że ja jestem szczęśliwa. Już jest ze mną lepiej. Wiem że to nie była moja wina, mój oprawca czeka na rozprawę w sądzie. Wiem że jestem bezpieczna bo mam mojego psychologa.
Dziękuję Bogu że go spotkałam na swojej drodze życia. Że przeczytał list i mnie uratował....
Jak są błędy to przepraszam
Koniec
No moi mili. To koniec tej historii.
Nie powiem miało inaczej wyglądać zakończenie..
Jaki wam najbardziej fragment z tej książki się podobał?
Lov
⭐ Cenię
💭Kocham
~Wi~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro