Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏42✏

-Nie zbliżaj się- powiedziałam pewna. Lecz mnie olał. Zaczęłam uciekać. Biegłam ile sił miałam. Ale byłam i tak zawolna. Poczułam jak łapie mnie na brzuch i ciągnie do jakieś klasy. Szarpałam się...ale to na marne.
Rzucił mną o podłogę. Spojrzałam na niego. Zamknął drzwi na klucz.
- Teraz się zabawimy korki- mówi to się śmiejąc. Wstałam z ziemi i szukałam czegoś żeby się uchronić. Kiedy znalazłam skaźnik chwycił moją rękę.- nawet nie próbuj- powiedział szyderczo. Nie mam wyjścia. Puściłam go.
Opar mną o ścianę i zaczął całować moją szyję.
- Liam błagam- mówiłam przerażona. Nie chcę tego. To boli. Niestety chłopak olał moje błagania. Nagle poczułam jak ściąga mi spodnie. Zaczęłam się mocniej szarpać. Jesse walcz. Biłam go reklamy w kładkę piersiową najmocniej jak umiałam. Ale niestety mi je uruchomił. No to mam przjebane. Jestem w majtkach. Boże pomóż mi. Zaczęłam płakać bezsilnie. Usłyszałam jak rozpina rozporek.
Czy tak skończę? Będę zgwałcona?! Szybko się pozbył mojej bielizny.
- PRZESTAŃ!!- wydarłam się. Nie..nie..tylko nie to. Tylko nie to!!
Zbliżył się do mojego ucha.
- Spodoba ci się Jesse- polizał mój płatek ucha. I wszedł we mnie.

-Aaaaaaa!!- zaczęłam krzyczeć i się miotać- aaaa!!- zaczęłam płakać. Poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu- Nie!!! Zostaw mnie!!!! Nie!!!- płakałam i krzyczałam. Byłam przerażona.
- Jesse spokojnie. To ja. Tylko ja- mówił spokojnie mnie trzymając. Nagle zaprzestałam czynów. Niepewnie spojrzałm za siebie. To Pan Harry. Zaczęłam płakać- Csii. To tylko sen. Jesse już Dobrze- mówił spokojnie, przy tym luzując uścisk.

Pov. Harrego

Kiedy usłyszałem pierwszy krzyk, bez wachania wbiegłem do swojego pokoju. A tam doznałem szoku. Dziewczyna krzyczała, rzucała się i płakała. Było z nią bardzo źle.
Szybko podbiegłem do niej i ją mocno chwyciłem żeby nic sobie nie zrobiła. Zaczęłem ją uspokajać.

Teraz siedzimy w takiej pozycji jak wcześniej. Nie trzymam jej mocno ponieważ nie chcę zrobić jej krzywdy.
Płacz dziewczyny dobijał mnie. Nie chcę żeby cierpiała.
- To boli..- zaczęła mówić. Uważnie ją słuchałem- czuję go nadal w sobie- szlochneła- czuję jego dotyk. On mnie..- zaczęła się zanosić.
- Csiii malutka. Już dobrze. Csiii- uspokajałem ją. Jest w krytycznym stanie psychicznym.
- On mnie zgwałcił..- powiedziała to jąkając się. Zabije tego dupka. Będę go torturował żeby wiedział co ona musiała przeżywać.- od zawsze w szkole mnie bił, molestował i szantażował- mówi cicho. Jakby się czegoś bała.- on miał mi pomóc z nauką- już wiem o kim mowa. Liam..- To on mi to zrobił. Liam..- spojrzała na mnie- Harry to tak boli- i przytulia się do mnie. Objąłem ją szczelnie.

Przyniosłem sok i tabletki nasenne. Musi odpocząć.
Usiadłem na brzegu łóżka. Dziewczyna pusto patrzyła się na pościel.
- Masz tutaj sok- podałem szklankę. Wzięła ją powoli i upiła łyk.- a tutaj masz tabletki na sen. Musisz odpocząć- podaję jej mały talerzyk z małą białą tabletką.
- Dziękuję- mówi smutno.
- Twój ojciec do mnie dzwoni. I do ciebie też. Zapewne cię szuka. Martwi się...- nie było mi dane dokończyć.
- Jak zadzwoni jeszcze raz to odbierz i powiedz że jestem u ciebie. I wszystko jutro mu wyjaśnię- i znowu wzięła łyk soku. Tylko kiwnęłem głową. Teraz siedzieliśmy w ciszy. Jutro znaczy..dzisiaj bo jest po północy musi odbyć bardzo ciężką rozmowę. Współczuję jej.
- No już..- spojrzała na mnie- bierz tabletkę i spróbuj zasnąć- nic nie mówiąc wzięła i wypiła do dna sok. Podała mi naczynia, a ja wyszedłem z pokoju.
Z salonu usłyszałem dzisiaj kolejny raz jak ktoś do mnie dzwoni. Poszedłem w tamtym kierunku. Wziąłem telefon i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Witam Panie Adrien- witam się.
- Przepraszam jak cię obudziłem- mówi szybko. Stresuje się. Boi. Szuka jej- Weiss może gdzie jest Jesse. Nie ma jej w domu. Dzwonię wszędzie..a policja....- nie dałem mu dokończyć.
- Jest u mnie. Śpi. Jest bezpieczna. Jutro dziewczyna wszytko wyjaśni. Ale jest z nią źle- mówię.
- Co jej jest? U ciebie? Czemu?
- Spokojnie. Podjadę po Pana o ósmej. Pasuje?
- Tak. Nawet i teraz mogę- mówi szybko
- Nie. Jesse prosiła żeby jutro Pan przyjechał. Ona teraz śpi.
- Dobrze. Boże boję się o nią
- Spokojnie. Do jutra Proszę Pana
- Do jutra- i się rozłączam.













Jak są błędy to przepraszam

Mówiłam że na najlepsze sceny trzeba czekać.
Od momentu gwałtu wszytko zacznie się rozkwitać
Będziecie zadowoleni

⭐ Cenie
💭Kocham

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro