Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏33✏

Pov.Jesse

Kiedy wyszłam z gabinetu moje psychologa poczułam się dziwnie. To znaczy, że niby taką ulgę ale dalej mam w sobie obawę.
Wzięłam telefon w rękę i odblokowałam urządzenie. Klikłam na znany mi numer i przyłożyłam komórkę do ucha.
-Hallo- usłyszałam głos ojca.
- Możesz już przyjechać. Jestem już po wizycie- taka powiedział krótkie dobrze i że mam czekać przed wejściem.
Telefon schowałam do kieszeni bluzy i podążyłam w stronę suchych drzwi wyjściowych.
Długo nie musiałam czekać ponieważ tata podjechał po pięciu minutach.

- Jesse muszę szybko do domu zajechać bo zapomniałem dokumentów.- mówi patrząc na drogę. Wzięłam łyk herbaty co mi mężczyzna przywiózł. Ostatnimi czasami bardziej o mnie dba.
- Dobrze mówię.- spojrzałam na drogę. Serce mi się zatrzymało.- Tato sarna!!!- krzyknęłam. Nagle poczułam szarpnięcie. Napój wylał się na mnie. Tata gwałtownie zachamował. Sarna uciekła.
-Nic ci nie jest?- Spojrzał na mnie i pyta.
- Nie- mówię w lekkim szokiem.- a tobie?- pytam patrząc.
- Żyje. Jest git. Nie wiem nawet kiedy wyskoczyła- mówi lekko przystraszony.
Po chwili jechaliśmy dalej. Boże dobrze że my żyjemy.

- Dobra ja lecę po dokumenty a ty szybko idź się przebrać.- jak skończył mówić to razem wyszliśmy z auta.
Weszliśmy do domu i stanęliśmy wryci w przed pokoju.
Było słychać głos mamy i jakiegoś mężczyzny. Tylko nie rozmowę. Tylko jękanie. Spojrzałam na tatę. Z jego wyrazu twarzy odczytałam że jest w szoku i lekko zły. Odrazu ruszył do swojej sypialni. Jaki ten dzień jest dziwny.
Po chwili też tam poszłam.
- Co ty robisz!!!- usłyszałam krzyk ojca. Już wiem. Matka zdradziła ojca. Po schodach szybko zbiegał mężczyzna był ubrany tylko w bokserki i trzymał w rękach zapewne swoje ciuchy. Ruszyłam biegiem do góry. Stanęłam w drzwiach. Mama była w samej bieliźnie.
- Mogę to samo powiedzieć o tobie!- krzyczy kobieta- miałeś być w pracy!- założyła fartuch.
- Ty ździro!! Ma cię tu nie być!! Nie obchodzi mnie gdzie pójdziesz. Idź do swojego gacha. Chcę rozwodu- mówi pewien. Ale wiem że jest mu strasznie przykro.
- I tak połowa domu jest moja- mówi
- Gówno prawda suko. Dom jest na mnie zapisany! Wypierdalaj stąd!- i ojciec wyszedł z pokoju. Teraz stałam i patrzyłam jak mama się ubiera.

- A ty co gówniaro patrzysz?!- krzyczy na mnie.
- Na sukę patrzę!!- krzyczę. Nie wiem czemu ale mam gniew w sobie i odwagę.- ja i ojciec cię zniszczymy!! Powiem wszytko jak mnie traktowałaś!!
- Nie wygrasz ze mną
Zaśmiałam się.
- Zobaczymy. Nikt ci nie uwierzy. To ty nie wygrasz. I nie jesteś moją matką!- i zaczęłam iść w stronę taty.
Nie wiem czemu krzyczałam. Ale poprostu taki napływ emocji.

Tata był w kuchni. Siedział przy stole zasłaniając ręce twarz. Podeszłam od tyłu i go przytuliłam. Zaszlochał. Widać że ją kochał. Mimo tego jaka była.
- Tato proszę nie płacz. Będzie dobrze- mówię..




Dobra jednak mam rozdział. Proszę bardzo :)

:)
Jak są błędy to przepraszam.

⭐ Cenię
💭Kocham

~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro