Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✏29✏

Zobacz poprzedni rozdział z mojego starego konta.



















Pov.Harego

-Dwa piwa- mówię pewien. Kiedy dostałem zamówienie podeszłam do stolika i usiadłem.
-Trzymaj Niall- podaje kumplowi z pracy. W sumie znamy się dłużej. Już od liceum. Dobry z niego kolega. Czasem mam wrażenie że znamy się całe życie.
- Dzięki- mówi z uśmiechem i upija łyk.
A ja patrzyłem na swój alkohol jak zaczarowany.
-Jaki przypadek?- spojrzałem na niego. No tak.. trochę mnie zna, no i jest psychologiem. Ma rację. Znowu myślę o Jesse. O jej siniaku..
- Taki ciut ciężki- mówię znowu patrząc na alkohol.
-Niech zgadnę..ona- stwierdza. Kiwam głową.
-Stary. Wiesz że nam nie wolno się przyjaźnić czy zakochiwać w naszych pacjentach.- no tak. Umowa. Mamy zakaz z nimi palić, bić, przyjaźnić czy zakochiwać.
-Ale ona...ona jest taka inna- patrzę na kolegę. Westchnął. Wzięłem łyk swojego napoju i odłożyłem kielich. - jest taka cicha, wstydliwa, ale zarazem ładna i o boże. Jej ciało. Wręcz idealne.- spojrzałem na sufit baru- część mnie ciągnie do niej. Ale ta rozsądna strona zabrania- wzdycham.
- Stary. Błagam. Ona ma 17 lat a ty jesteś dla niej zastary.
- Nie rozumiesz. Ona jest inna niż wszystkie. Ostatnio spotkałem ją w barze. Piła ze mną, potem poszedłem tańczyć i zobaczyłem jak płacze. Była ciut pijana i była późna pora. Więc zawiozłem ją do siebie- Niall- uważnie mnie słuchał- kiedy zwymiotowała przebrałem ją. I miała siniaka. A przy śniadaniu wyszła awantura. Nie chciałem żeby była zła, smutna. Tylko szczęśliwa- kończę mówić.
- Stary ale masz wtopę. Co ty wyczyniasz? Harry będziesz mieć problemy.- kurna. Ale co ja zrobię? Nie chcę stracić pracy, ale coś ciągnie mnie do niej.
- Nie mów nikomu. Błagam- proszę go.
- Ok. Na słowo mojej mamy- przyrzeka. I wiem że jej nie zdradzi. Kiedy przyrzeka na swoją zmarłą mamę to jest coś wyjątkowego niż przy zwykłych obietnicach. A po drugie był bardzo za nią. I cierpiał jak zmarła na raka.
Razem wzięliśmy łyk piwa, a potem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

Kiedy wracałem na piechotę do domu, było już ciemno. A że miałem blisko na swoją posesję więc nie musiałem jechać autem do lokalu.
Kiedy zimny wiatr otulił moje ciało,szybko poprawiłem kurtkę i ją zapiąłem. Jeszcze trochę i będę w domu.
Spojrzałem na dom Jesse. Nie wieże że mieszkam ulicę dalej od jej miejsce zamieszkania.

Jesse co ty ze mną robisz? Jesteś chodzącą zagadką.

Pomyślałem.
















Jak są błędy to przepraszam.


⭐ Cenię
💭 Kocham


~Wi~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro