✏29✏
Zobacz poprzedni rozdział z mojego starego konta.
Pov.Harego
-Dwa piwa- mówię pewien. Kiedy dostałem zamówienie podeszłam do stolika i usiadłem.
-Trzymaj Niall- podaje kumplowi z pracy. W sumie znamy się dłużej. Już od liceum. Dobry z niego kolega. Czasem mam wrażenie że znamy się całe życie.
- Dzięki- mówi z uśmiechem i upija łyk.
A ja patrzyłem na swój alkohol jak zaczarowany.
-Jaki przypadek?- spojrzałem na niego. No tak.. trochę mnie zna, no i jest psychologiem. Ma rację. Znowu myślę o Jesse. O jej siniaku..
- Taki ciut ciężki- mówię znowu patrząc na alkohol.
-Niech zgadnę..ona- stwierdza. Kiwam głową.
-Stary. Wiesz że nam nie wolno się przyjaźnić czy zakochiwać w naszych pacjentach.- no tak. Umowa. Mamy zakaz z nimi palić, bić, przyjaźnić czy zakochiwać.
-Ale ona...ona jest taka inna- patrzę na kolegę. Westchnął. Wzięłem łyk swojego napoju i odłożyłem kielich. - jest taka cicha, wstydliwa, ale zarazem ładna i o boże. Jej ciało. Wręcz idealne.- spojrzałem na sufit baru- część mnie ciągnie do niej. Ale ta rozsądna strona zabrania- wzdycham.
- Stary. Błagam. Ona ma 17 lat a ty jesteś dla niej zastary.
- Nie rozumiesz. Ona jest inna niż wszystkie. Ostatnio spotkałem ją w barze. Piła ze mną, potem poszedłem tańczyć i zobaczyłem jak płacze. Była ciut pijana i była późna pora. Więc zawiozłem ją do siebie- Niall- uważnie mnie słuchał- kiedy zwymiotowała przebrałem ją. I miała siniaka. A przy śniadaniu wyszła awantura. Nie chciałem żeby była zła, smutna. Tylko szczęśliwa- kończę mówić.
- Stary ale masz wtopę. Co ty wyczyniasz? Harry będziesz mieć problemy.- kurna. Ale co ja zrobię? Nie chcę stracić pracy, ale coś ciągnie mnie do niej.
- Nie mów nikomu. Błagam- proszę go.
- Ok. Na słowo mojej mamy- przyrzeka. I wiem że jej nie zdradzi. Kiedy przyrzeka na swoją zmarłą mamę to jest coś wyjątkowego niż przy zwykłych obietnicach. A po drugie był bardzo za nią. I cierpiał jak zmarła na raka.
Razem wzięliśmy łyk piwa, a potem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
Kiedy wracałem na piechotę do domu, było już ciemno. A że miałem blisko na swoją posesję więc nie musiałem jechać autem do lokalu.
Kiedy zimny wiatr otulił moje ciało,szybko poprawiłem kurtkę i ją zapiąłem. Jeszcze trochę i będę w domu.
Spojrzałem na dom Jesse. Nie wieże że mieszkam ulicę dalej od jej miejsce zamieszkania.
Jesse co ty ze mną robisz? Jesteś chodzącą zagadką.
Pomyślałem.
Jak są błędy to przepraszam.
⭐ Cenię
💭 Kocham
~Wi~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro