Rozdział 7
Weszliśmy do klasy. Niechętnie spojrzałam na Stilesa który zniesmaczony patrzył na mnie i Akari'ego. Powędrował z Akari'im do drugiej ławki przy oknie.
-Poczekaj tu chwile - wymamrotałam i poszłam do Stilesa który nawoływał mnie swoimi spojrzeniami.
-Co ty z nim robisz? Przecież to bad boy a ty takich nie lubisz, ostatnio nawet cie zranił, nie pamiętasz tego...? - powiedział niższym tonem.
-Co z tego że mnie zranił? Ja go kocham Stiles, jesteś po prostu choro zazdrosny o mnie... pogódź się z tym... - powiedziałam i poszłam lekko smutna do Akari'ego.
-Wszystko w porządku? - spytał kiedy przyszłam.
-...
-Nie musisz mówić jak nie chcesz... - powiedział i usiedliśmy do ławek.
-Chodzi o Stilesa... jest choro zazdrosny o mnie... - ledwo przeszło mi to przez gardło.
Całą lekcję przesiedziałam w ciszy. Nie było łatwo bo Stilesa kilka razy miał jakiś problem i podchodził do tablicy.
Akari mnie pocieszał, trzymałam go za ramię.
-Jennifer! - powiedziała nauczycielka a ja odruchowo ścisnęłam rękę Akari'ego.
-T-Tak. ..? - spytałam a nauczycielka podeszła do mnie z kartką.
-Gratuluję! - podeszła i potrząsnęła moją wystawioną ręką po kartkę.
Nauczycielka wręczyła mi jakąś kartkę, bardziej prace klasową. W prawym górnym, rogu była ocena. Zrobiłam się blada kiedy ujrzałam ocenę. Była pozytywna.
-Akari spójrz! - wskazała na chłopaka który siedział zniesmaczony swoją oceną.
-Cholera... - zaczął klnąć na nauczycielkę, cicho pod nosem.
-Pokaż... - Wzięłam spod jego nosa pracę jaką napisał.
Po kryjomu zrobiłam zdjęcie swoim szajsungiem i oddałam mu pracę.
-Co ty zrobiłaś? - zapytał.
-Zdjęcie, a co? - odparłam i się szeroko do niego uśmiechnęłam.
-O-okej... - powiedział i walnął czołem w zeszyt od matmy.
-Akari.. będzie w porządku, nauczę cię na poprawę - pomasowałam jego plecy i wyszliśmy z klasy.
-Kiedy będę mogła poprawić? - spytałam a pani zdębiała.
=Masz najlepsza ocenę w klasie, spójrz...
-Chodzi mi o Akari'ego... kiedy są poprawy? - dodałam a nauczycielka odetchnęłam z ulgą.
. . .
-Akari? - zajrzałam do jego pokoju. Siedział na swoim łóżku i przeglądał telefon.
-Jennifer? - powiedział zaskoczony - niespodziewałem się ciebie - powiedział ale kiedy ujrzał moje wszystkie zeszyty od różnych przedmiotów zbaldł.
-Wyciągaj kartki! - mruknęłam.
Siedziałam z nim 6h i co z tego wyszło? Nauczył się 1/5 materiału na sprawdzian. Zadowolony że ma taką nauczycielkę od korepetycji ucałował mnie w policzek kiedy zaczęłam przysypiać na podłodze oparta o ramę łóżka.
-Mmm, skarbie - musnął moje usta a ja się ocknęłam.
-Mm... ja nie śpię! - oznajmiłam.
-Zmęczona jesteś... połóż się... - wskazał na łóżko.
Uśmiechnęłam się lekko zaskoczona, i poszłam ściągnąć z siebie bluzę w której siedziałam, położyłam telefon na jego szafkę nocną i położyłam się w końcu na jego łóżko.
-Ciepło... - oznajmił mi i ale mu przerawałam.
-Tak jest mi ciepło ale będzie mi cieplej kiedy mój Miś przyjdzie i mnie przytuli - oznajmiłam mu a on z uśmiechem, wręcz Bananen na ustach położył się za mną.
Objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Przez moje ciało przeszło miłe uczucie. Akari przykryłam nas kocem i zasnęliśmy.
Rano :3
-Mmm... - przciągnęłam się na łóżku Akari'ego.
-Dzień dobry słońce - ucałował mnie w policzek i przyniósł mi pod nos śniadanko.
-Uuu - powiedziałam zaskoczona.
-Dla ciebie i masz tutaj jeszcze... - podał mi kubek z gorącą cieczą w środku.
Zapach rozniósł się po całym pokoju. Zajrzałam do kubka. Kakao które w środku parowalo było z piankami. Ucieszyła, zajadałam się kanapki z serem.
-Mmm, ale dobre - oblizałam dolne wargi.
-To się cieszę - powiedział powoli siadając na swoim łóżku obok mnie - kiedy następna lekcja korepetycji? - spytał i się szyderczo uśmiechnął.
-Nauczyłeś się dopiero jednej rzeczy z pięciu które były na sprawdzianie, następna będzie jutro, bo sama się musze przygotować - spojrzał na mnie.
Ubrałam się, zostawiłam mu swoje zeszyty z poprzednich klas, aby mógł pod moją nieobecność trochę się pouczyć. Oznajmiłam mu że wieczorem wpadnę do niego i zobaczę jak sobie radzi. Zeszłam na dół aby ubrać buty.
~Już uciekasz? - spytał zachrypnietym głos.
-Akari? - odwróciłam się. Przede mną stał Angar w samych bokserkach.
-Angar! Ogarnij dupe mieszańcu! - krzyknął Akari - nie powinnaś się sama szfędać po moim domu, ze względu na Angara... - oznajmił mi i wyszedł ze mną.
-Co w niego wstąpiło? - zapytałam kiedy wyszliśmy na ulicę.
-Ehh... znowu się naćpał... - wymruczał.
-Od jakiego czasu tak ma? - spytałam.
-Odkąd nasi rodzice zmarli... obwinia mnie za ich śmierć a sam... Sam ich prosił abyśmy wtedy pojechali... - wymruczał zapinając swoją kurtkę po samą brodę.
-Współczuję... - powiedziałam ze łzami w oczach.
-Jennifer... skarbie nie płacz... - powiedział i przytulił mnie.
-Ja... ja też nie mam rodziców... wychowuje mnie babcia... - pociągnęłam nosem.
-Trzymaj... - wręczył mi chusteczkę.
-Dziękuję - podziękowałam.
-To odprowadzić cię? - spytał a ja pokiwałam głową - to choć... - powiedziałam i wystawiam rękę za którą chłopak bez zastanowienia złapał.
Trzymałam my się za rękę póki nam nie przerwała jakaś dziewczyna.
-Senpai! - krzyknęła i rzuciła mu się na szyję, zaraz potem zaczęła go całować.
-A-akari...? - powiedziałam mając łzy w oczach.
Odwróciłam się na pięcie i poszłam poszłam w swoją stronę. Chłopak nie ukrywał że mu się podobało. Smutna poszłam do domu, ale już sama...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro