Rozdzial 1
Na łące byłam ja i on. Otoczeni w blasku słońca. Dookoła nas latały pyłki kwiatów i drzew. Leżelismy obok siebie. Nic nas nie powstrzymało od przemiany w wilki. Ta miłość jest wieczna. Nawet poza życiem będziemy razem. Wstałam jako pierwsza. Usłyszałam szelest w krzakach. Kiedy ustałam ujrzałam drugiego Bettę. Byl cały jasny. W blasku słońca jego sierść połyskiwala a na wietrzy jego snieżna sierść falowała. Wilk podbiegł do mnie i przygwoździł mnie do ziemi po czym rozszarpując mnie na malusieńkie kawałi, a następnie... zabrał się za niego...
-#,#-
Wróciłam na salę gimnastyczną. Usiadłam na samej góże i obserwowałam jak chłopaki grają. Samo to że należe do Watachy Scotta mna wstrząsnęło. Akari mi nic nie wspominał. Miałam dość dzisiejszego dnia. Wszystko mi sie walilo na głowę. Akari mnie wkurzył po czym dostał rakietą od Lacrosse w głowe, na szczęście miał kask, bo skończyłoby sie to wgnieceniem czaszki.
Patrzyłam jak moj brat, cały zziajany i spocony biega przez całe boisko aby wygrać te eliminacje. Szczerze. Nie podobaja mi się te zawody. Lepszy jest Lacrosse niż ta durna koszykówka.
Sama sie przyznam bez walenia rakieta od Lacrosse, xhodze na siatke. Nikt o tym nie wiem bo to tylko nieliczni wiedzią.
Z podziwem siedziałamw najdalszym rzędzie, aby mnie nie widział. Nie lubił mnie jak chodze za nim. Pisze dziennik w ktorym go opisuje często - gęsto.
Moge, a raczej muszę sie przyznać, ci do czegoś. Zakochałam sie z w nim... Tak wiem to głupie może być z jego strony. Odtraca mnie za każdym razem kiedy znajdujemy się w jednej drużynie, ignoruje moje polecenia na boisku.
Stanęłam jek wryty gdy ujrzałam jego na środku boiska wkurzonegl, i w dodatku kipiał ze złości. Zbiegłam z trybun i pognałam na pusty korytarz.
Dopadł mnie prz wyjsciu.
-Co ty do cholery odpierdalasz?! - wrzasnął na mnie poczym mnie spuścił.
Upadłam na twardą powierzchnię (podłogę).
Poczułam jak głowa mi pulsuje na potylicy (tył głowy). Moj wyraz twarzy mówił sam za siebie. Poczułam zapach krwi, podtknęłam się w pulsujace miejsce na potylicy, kiedy zobaczyłam rekę przestraszyłam się.
Zapłakałam kiedy obok mnie nie było nikogo.
...przypomniałam sobie ten sen... z dzisiaj z nocy. Przestraszyłam sie że to jest w wersji człowieczej. Po chwili był przy mnie Scott i oczywiscie mój chłopak - Stiles.
-U-umm...? - wydusiałam przez płacz.
-Już csiii... bedzie dobrze... - wydusił z siebie a wtem dołaczył do nas Akari.
-J-ja...
-Ty! Gnojku! - krzyknął do chłopaka podbiegając do niego - po cholerę żeś do niej przyłaził?! - wrzasnął.
-Y-ymm...
-Stiles? - powiedziałam a moje pole widzenia rozmazywało sie powoli...
♡
°
♡
°
♡
°
♡
°
♡
A
wiec, pewnie ktos.wie a moze i nie, te zdjęcie na pewno pojawiło sie na czyims profilowym. Zachęcam do zajrzenia do innych, mam nadziej że się wam spodoba nowe opowiadanko.
Buziaki
Amelusiek212
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro