Rozdział 15
Luck
Pojechałem do domu, jutro jest szkoła i ja już mam mały plan.
Dojechałem do domu wziąłem prysznic przeprałem się zjadłem obiad i zarezerwowałem bilety do kina na poniedziałek mam nadzieję, że mu się spodoba, ogarnąłem restaurację, a później cały dzień grałem z chłopakami z drużyny w grę na konsoli. Zadzwonił do mnie Mike mój dobry kolega.
-Siema stary.
-Jestem młodszy frajerze.
-No dobra,a co chcesz?
-Jest jutro...-o nie muszę mu to przerwać ja mam już plany
-Nie.
-No, ale Luck jeszcze nie dokończyłem.
-Ale nie musisz ja wiem o co ci chodzi.
-Jest impreza urodzinowa tej laski co ją chciałeś zaliczyć.
- Mówiłem, że nie musisz kończyć, a tak po za tym chciałem, ale już nie chcę.
-Ale przyjdź, może zmienisz zdanie .
-Nie.
-No ale dla czego?
-Mam inne plany. Na razie.
-No weź luc...
Rozłączyłem się, wolę iść do kina z Nikodemem. właśnie muszę do niego zadzwonić.
-Halo?
-Hejjjjjj-specjalnie przeciągnąłem.
-Eeee, dlaczego ja mam cię zapisanego mój skarb?
-Mmmm tak mnie zapisałeś?
-Nieee do kurwy, to ty mi grzebałeś w telefonie zapewne.- krzyknął
-Możeee ale no sorry musiałem zmienić, jak można mieć mnie zapisanego debil pfffff.
-Hahahah muszę to zmienić na to co było wcześniej.
-Ani mi się waż!
-Dobra to zmienię na pojeb.
-Dobra niech będzie.
-uuuu czyżby Luck się poddał?
-Nie ja i tak to zmienię, ale na razie niech będzie.
-Zobaczymy czy ci się uda. A po co dzwonisz tak w ogóle?
-Bo chciałem usłyszeć twój głos.
-Pffff jesteś chory, paaa.
-Nie dobra czekaj inna sprawa jest.
-No jaka?
-Jutro bądź gotowy o 7:45 przed domem.
-O nieee -krzyknął
-O tak jedziesz ze mną do szkoły.
-A może ja nie chcę i mam swoje auto?
-Jedziesz ze mną, bo po szkole cię gdzieś chcę zabrać.
-Chcieć to ty sobie możesz.
-No weź Nikodem nooooo.
-No dobra, będę gotowy.
-Jej.
-hahaha, dobra ja idę spać dobranoc.
-Dobranoc Nikoś do jutra.
-Ta do jutra.
317 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro