Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Rozdział szósty•

~■~■~■~■~
|Kolorad|

Następnego dnia , godzina ósma rano

Alyssa wstała wyjątkowo wcześnie bo o ósmej.
Wygramoliła się z łóżka i ubrała
czarną dżinsową spódniczkę , biała bluzkę z nadrukiem : Lazy day! , i czarne sandały.
Potem zrobiła poranną toaletę i zeszła na dół.
Wuj Vernon i ciotka Petunia już byli na
dole. Przywitała się ze nimi i zaczęła jeść śniadanie.
Kiedy skończyła , postanowiła zapytać cioci i wujka o jedną bardzo ważną rzecz.

- Emm... ciociu? Wujku? Bo jak wiecie ja mam już jedenaście lat i ja dostałam list z tej szkoły. I ja muszę iść po potrzebne rzeczy...czy ja mogę wyjść z domu i tam iść? Sama pójdę , nie potrzebne mi pieniądze i wrócę na czas żeby zrobić obiad. - powiedziała.

- No dobrze... Skoro musisz. Ale pamiętaj żeby zdążyć z obiadem! - powiedziała ciotka.

- Tak! Oczywiście! - krzyknęła uradowana i pobiegła na górę po kluczyk do skrytki i po swoją magiczną torbę gdzie mieściło się wszystko.
Potem znów zeszła na dół i wyszła z domu.
Trochę zeszła jej ta droga do Londynu ale umiała chodzić szybko , więc nie było tak tragicznie.
Do wejścia na ulicę Pokątną trzeba było mieć różdżkę więc poprosiła barmana aby to zrobił.
Pokątna była piękna!
Widziała dużo pięknych miejsc i Pokątna napewno się do nich zaliczała. Najpierw poszła do Gringotta. Przeczytała wiersz który był przed wejściem i się wzdrgnęła. Kto normalny pisze takie rzeczy?
Weszła do środka. Przeszła przez ogromny hol i podeszła do jednego z goblinów.

- Dzień dobry. Chciałabym wypłacić pieniądze ze swojej skrytki. - powiedziała.

- Ach panienka Potter! Jestem Kolorad. Ród Potterów zawsze polegał na mnie jeśli chodzi o schodzenie do skrytek i wypłacanie pieniędzy. - powiedział goblin. - Niech panienka da klucz to zejdziemy razem do skrytki.

Alyssa dała kluczyk goblinów w ciężkim szoku. Rodzice nigdy nie mówili o żadnym goblinie!

- Niech panienka idzie za mną!

Alyssa oprzytomniała i poszła za Koloradem do wózka i zjechali na dół z dużą szybkością.W pewnym momencie się zatrzymali. Wyszła z wózka i dała goblinowi klucz.
On otworzył skrytkę i zobaczyła dużą ilość pieniędzy oraz dużo ksiąg , biżuterii i innych wspaniałych rzeczy. Wzięła dużą sakiewkę z pieniędzmi i dwie księgi. Jedną o starożytnych eliksirach a druga była o animagii. Potem weszła znowu do wózka i zjechali na dół. Kiedy znalazła się w holu podziękowała Koloradowi za pomoc i wyszła z budynku. Teraz po różdżkę.

~■~■~■~■~

Hej!

To już szósty rozdział a za chwilę
będzie kolejny - siódmy.

A teraz małe wytłumaczenie.
Jak przeczytaliście ten rozdział to tam był ten wątek w którym nasza kochana Alyssa prosi swoje wujostwo aby mogła pójść na ulicę Pokątną , do Londynu.

I teraz kluczowe pytanie : Czemu oni są dla niej tacy mili?!

Otóż w Harrym Potterze , Harry był tym horkruksem Voldemorta. I horkruksy źle działają na ludzi. Wywołują w nich negatywne emocje. Więc dlatego Dursleyowie tak nie lubili Harrego , pomiatali nim i tak dalej.

A że Alyssa nie jest horkruksem to dlaczego Dursleyowie nie mogą być dla niej mili?
To znaczy nie chodzi mi o to że mają ją traktować jak Dudleya ale nie muszą jej traktować jak Harrego.

( Ogólnie tak gdzieś o tym przeczytałam , ale nie wiem czy to prawda)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro