Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Rozdział siedemnasty•

~■~■~■~■~
|Święta na Grimmauld Place|

Alyssa z wielkim uśmiechem na twarzy siedziała przy dużym stole na Grimmauld Place 12 , a przy sobie miała ludzi na których najbardziej jej zależało. Syriusz , Remus i Julie.
Zaprzyjaźniła się z Julie i odbudowała swoje relacje z Remusem i Syriuszem. Jednym słowem: była szczęśliwa. Jednak...było jej smutno.
Te święta powinna spędzić z  rodzicami i Harrym. Zamknęła na chwilę oczy i...zalała ją fala wspomnień.

- Syriusz łapy precz od pieczeni! - skarciła czarnego psa kasztanowłosa kobieta. - I na Merlina , przemień się w człowieka! - pies z cichym pyknięciem przemienił się w czarnowłosego , przystojnego mężczyznę.

- Przepraszam Lily. - powiedział skruszonym głosem.

- Wybaczam Ci. Ale kara Cię nie ominie. - powiedziała stanowczym głosem. - James i Peter mają problemy z powieszeniem światełek na zewnątrz. Idź im pomóc.

- Ale Lily tam jest za zimno! Czy nie mógłbym przyłączyć do Alyssy i Remusa?

- Nie. Masz iść na zewnątrz. - zrezygnowany mężczyzna oddalił się mamrocząc pod nosem ,,Zamienia się w McGonagall".

- Słyszałam! - rozległ krzyk kobiety

Syriusz wybełkotał coś jeszcze  i wyszedł na dwór.  Na drabinie która była oparta na frontowej ścianie domu , stał mężczyzna który miał bardzo roztrzepane , czarne włosy.
Na dole stał  pulchny blondyn który trzymał drabinę. Na widok Syriusza blondyn zapomniał się i ją puścił.
Drabina zachwiała się a stojący  na niej mężczyzna złapał się  rozpaczliwie rynny. Drabina spadła i połamała się z głośnym trzaskiem.

- Peter! Czemu puściłeś drabinę?!

- J-ja nie chciałem. T-to było p-przez p-przypadek!

- Nie tłumacz się przede mną  tylko przed Lily. Coś czuję że wygłosi Ci ostre i długie kazanie.

Jak na zawołanie z domu wybiegła kasztanowłosa kobieta , mała dziewczynka o czarnych włosach i  blondwłosy mężczyzna z bliznami  na twarzy.

- Na miłość Godryka! James , co ty tam robisz?!

- Ciebie też miło widzieć , kochanie. Wyglądasz przepięknie w tej czerwonej sukience.

- James!

- Och , no dobrze. Peter przez przypadek puścił drabinę na której stałem , a ja złapałem się rynny , która jest trochę poluzowana , więc na Merlina ściągnijcie mnie stąd!

- Już , już. - Syriusz już sięgał po różdżkę ale Lily go powstrzymała.

- Czyś ty do reszty zwariował?! Przecież tu mieszkają mugole!

- Ale żaden się na nas nie patrzy...

- Ale może akurat jakiś mugol wyjrzy  przez okno i co zobaczy? Latającego mężczyznę!

- No dobra! Wygrałaś. Ale jak w takim razie go stamtąd  ściągniemy bez czarów?

- Coś wymyślimy...

- Pośpieszcie się bo dłużej nie wytrzymam! - krzyknął James.

- Mamo! Tata kupił niedawno nową drabinę! Możemy jej użyć. - powiedziała dziewczynka.

- Świetny pomysł , Alyssa!  Syriusz idź po drabinę.

- Dlaczego ja? Czemu nie Remus?

- Remus idź po drabinę.

- Dlaczego ja? Czemu nie Peter?

- Peter IDŹ po drabinę.

- Czemu ja? Dlaczego nie... Ej , gdzie Alyssa?

Zza domu wyszła Alyssa. Ciągnęła ona drabinę.

- Kiedy się kłóciliście , ja poszłam do szopy i ją wyciągnęłam. To co , ratujemy tatę? - na to ostatnie zdanie wszyscy się roześmiali.

~■~■~■~■~

Witajcie!
W tym rozdziale bardziej skupiłam się na dokładnym opisaniu świąt wtedy kiedy rodzice Alyssy i Harrego jeszcze żyli. Mam nadzieję że nie macie mi tego za złe 😃
Jutro powinien się pojawić Nowy rozdział.
Standardowo dajcie znać co myślicie o tym rozdziale i piszcie swoje teorie , pomysły i inne takie.

Życzę Wam miłego dzionka.

( Teraz to co lubię najbardziej 🤣🤣)

         Paaa!

 

  

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro