Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•Rozdział dwudziesty drugi•

~■~■~■~■~
| Porwanie |

Privet Drive 4 , tego samego dnia

Vernon Dursley pił poranną kawę kiedy usłyszał szczęk zamka w drzwiach. Petunia z Dudley'em i Harry'm byli na górze , więc nie było mowy że to oni. Wstał więc , a jego serce było szybko. W tej samej chwili drzwi wypadły z zawiasów i do środka domu wpadły cztery , ubrane na czarno , z maskami na twarzach postacie.

- K-kim wy j-jesteście? - wyjąkał pobladły Dursley.

- Twoim najgorszym koszmarem , mugolku. - odezwał się piskliwy , lekko szaleńczy , damski głos - Lucjuszu mogę się nim trochę pobawić? - zwróciła się do wysokiej postaci.

- Nie , Bellatriks. Mamy zabrać bachora , ale nie uszkodzić jego krewnych. Zresztą nie mamy czasu. Czarny Pan chce mieć jak najszybciej tego chłopca. - kobieta westchnęła niezadowolona , ale pokiwała głową.

- Proszę natychmiast powiedzieć o co tu chodzi! Za chwilę zadzwonię na policję i wtedy...- Dursley niedokończył bo jedna z zamaskowanych postaci rzuciła na niego Drętwotę. Mógł tylko patrzeć jak dwie postacie biegną na górę , do jego żony , syna i Harry'ego. Trzecia zerkała co chwila za okno , jakby sprawdzała czy ktoś nie nadchodzi. A czwarta pochyliła się nad nim i z różdżką w ręku wyszeptała:

- Słodkich snów , mugolku...Obliviate. - dalej nic nie pamiętał. 

 

~■~■~■~■~

Gabinet dyrektora

-Nie...Nie! - krzyczała Alyssa , patrząc z niedowiarzeniem na  dyrektora.

- Wybacz mi Alysso. Harry już jest martwy.

- Nie jest!  Jest cały i zdrowy! Musi być...- głos Alyssy się załamał , a łzy popłynęły po jej policzkach.

- Alysso , uspokój się. Nie możesz nic zrobić.  - powiedział dyrektor.

- Nic pan nie rozumie! Harry to jedyne co mi pozostało! Czemu nie pozwoli mi pan go ratować?! Czemu?!

- Bądź cicho , głupia dziewczyno! - Dumbledore podniósł głos - Nie pójdziesz gi ratować i koniec! A teraz wracaj do dormitorium!

Alyssa wściekła opuściła gabinet. Jeśli dyrektor myślał że go posłucha , to grubo się mylił. Znajdzie sposób by uratować Harry'ego. Znajdzie.

~■~■~■~■~
Ale długo mnie nie było...
Nie miejcie mi tego za złe!
To przez szkołę!
Nauczyciele strzelają kartkówkami i sprawdzianami jak z karabinu maszynowego!
I jeszcze te zdalne lekcje...
Koszmar!
Ale przeżyjemy to!
Jak tam u was? Zdrowi jesteście? Trzymacie się? Mam nadzieję że tak!
Standardowo dajcie znać co myślicie o rozdziale , komentujcie i gwiazdkujcie , bo to naprawdę motywuje!
Do zobaczenia ,
Isabelle

PS: Przepraszam że krótki rozdział.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro