100
Nie planowałam kiedykolwiek dodawać tu kolejnej części.
Dziś jednak jest szczególny dzień. I choć po sprzątaniu po przyjęciu urodzinowym Męża i po położeniu Małej spać, padam już na twarz ze zmęczenia, czuję, że muszę wspomnieć choć słowem o dzisiejszej okazji.
Bo tego dnia urodziny ma nie tylko mój Mąż. Ty również miałbyś je dzisiaj, a w dodatku skończyłbyś równe sto lat.
Pytałeś zawsze pół-żartem "To ile brakuje mi do tej setki?". Zabrakło Ci niespełna dwóch lat. A ja wciąż żałuję, że już Cię z nami nie ma. A przynajmniej nie fizycznie, bo po części żyjesz przecież w każdym z nas – w babci, tacie, we mnie i w mojej córce.
Ta myśl podnosi mnie na duchu. Zwłaszcza że w tym – tak wyjątkowym! – roku, na świecie pojawi się ktoś jeszcze.
I wiem, że w tej małej istotce także już zawsze będzie istnieć jakaś cząstka Ciebie.
7.09.1919r.
7.09.2019r.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro