Trzynaście
Obudziłam się rano dosłownie przygnieciona ciałem Alexa. Czy jestem aż tak wygodna? Zaśmiałam się i spojrzałam na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. 10?! Zepchnęłam z siebie Alexandra.
- Co się stało? - zapytał zaspany.
- Alex! Jest dziesiąta!
- I?
- Boże... Moi rodzice już na pewno wiedzą, że nie spędziłam nocy w domu... Co teraz?
Biegałam po pokoju i byłam tak zaaferowana, że nawet nie zauważyłam kiedy Książę wstał. Dlatego o mało nie dostałam zawału, gdy chwycił mnie zmuszając do zatrzymania się.
- Gabi. Uspokój się. Twoi rodzice wiedzą, że zostałaś zatrzymana przedwczoraj. Od tamtego czasu nie bardzo się tobą interesowali, dlatego nikt nie poinformował ich, że zostałaś oczyszczona.
Chwilę zajęło mi przetworzenie tych nowości.
- Czyli moi rodzice nadal myślą, że jestem w więzieniu?
- Tak.
- A co jeśli zechcą mnie odwiedzić? - zapytałam wciąż niepewna.
- Sądzisz, że będą chcieli?
- Nie... - Westchnęłam. - Ale nie sądzisz, że i tak nie powinno mnie tu już być? Jeśli nie moi, to twoi rodzice mogą mnie przyłapać.
- Nie przyłapią. Wyjechali na dwa dni. Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Ojciec zaplanował dla mnie kilka spotkań, jako trening przed koronacją. Pomyślałem, że zjemy razem śniadanie, obiad, a po kolacji jestem do twojej dyspozycji. To jak?
Uśmiechnęłam się. Choć Alex nie mógł poświęcić mi całego dnia, to cieszyłam się, że wolny czas chce spędzić ze mną.
- Zgadzam się.
Alexander odwzajemnił uśmiech i poszedł do łazienki. Gdy wyszedł, podszedł do mnie.
- Za piętnaście minut zabieram cię na śniadanie. - Uśmiechnął się, a następnie pocałował w czoło i wyszedł zostawiając mnie kompletnie osłupiałą. Po raz pierwszy usta Alexandra dotknęły mojej skóry na dłużej, a teraz nie potrafiłam się ruszyć. Tylko się uśmiechałam. Dopiero po kilku minutach poszłam się umyć.
Dokładnie po piętnastu minutach w pokoju zjawił się Alex. Chwycił mnie za rękę i zaciągnął do jadalni. Spojrzałam na stół, który zajmował środek pomieszczenia. Był dość duży, przykryty beżowym obrusem, na którym leżały przeróżne dania. Przy stole stały trzy krzesła. Największe miało drewno pokryte złotym kolorem, natomiast obicie było ciemnogranatowe. Po jego prawej stało trochę mniejsze również złote, jednak materiał był koloru czerwonego. Natomiast przy lewej krawędzi stało najmniejsze srebrne krzesło z granatowym obiciem. Zauważyłam, że zastawa znajdowała się przy dwóch większych siedzeniach.
- Zwykle na środku siedzi ojciec, po prawej matka, a ja po lewej - odezwał się chłopak. - Ale dzisiaj pomyślałem, że możemy zająć dowolne miejsca, a zawsze chciałem usiąść na miejscu ojca.
- Nigdy wcześniej na nim nie siedziałeś? - zapytałam.
- Nigdy nie dłużej niż minutę. Ojciec zawsze mi powtarzał, że przyjdzie czas, gdy to ja będę zajmował to krzesło, ale do tego czasu on na nim siedzi.
- A ja? Gdzie mam usiąść? - zapytałam mając nadzieję, że nie każe mi usiąść na miejscu królowej.
- A widzisz tu kogoś jeszcze, kto mógłby zająć to miejsce? - zapytał odsuwając krzesło, na którym miałam nadzieję nie siadać. Choć chciałam.
- Chyba nie powinnam...
- Siadaj.
Westchnęłam, ale zrobiłam to. Siedzenie było bardzo wygodne i miękkie, ale czułam się niezręcznie. Siedziałam jak na szpilkach.
- Nie denerwuj się - zaśmiał się Alex.
- Łatwo ci powiedzieć.
Gdy skończyliśmy chłopak wstał i podszedł do mnie.
- Spotkamy się na obiedzie - cmoknął mnie w czubek głowy. - Trzymaj za mnie kciuki.
Chciałam pomóc w sprzątaniu po śniadaniu, jednakże służba robiła wszystko, aby mi to uniemożliwić. Dlatego postanowiłam rozejrzeć się po pałacu. Gdy przeszłam już wszystkie korytarze i otwarte pomieszczenia na pierwszym piętrze, znalazłam schody. Ale gwardziści nie pozwolili mi zejść na parter. Podejrzewałam, że to właśnie tam większość dzisiejszego dnia spędzi Alexander.
Wróciłam do sypialni chłopaka. Obejrzałam film, czytałam książkę, a kiedy poczułam się już naprawdę samotna i znudzona do pokoju wszedł Jack.
- Książę prosi, abyś przyszła do jadalni.
Skinęłam głową i ruszyłam za chłopakiem. Alexa jeszcze nie było, a ja nie miałam zamiaru zajmować siedzenia królowej zanim brunet nie przyjdzie. Kiedy się pojawił widziałam zmęczenie na jego twarzy.
- Ciężkie spotkanie? - zapytałam.
- To mało powiedziane - westchnął i usiadł na tym samym krześle, co rano. - Nie znoszę ich.
- Będziesz musiał się przyzwyczaić - uśmiechnęłam się do niego licząc, że poprawię mu humor.
- Jeśli po każdym z nich będziesz na mnie czekać, to obiecuję, że nie będę narzekał. - Również się uśmiechnął i zaczął jeść. Niepewnie zajęłam miejsce obok niego.
- Co powie na to twoja przyszła żona? - zapytałam smutno. - Pewnie nie byłaby szczęśliwa.
- Jaka żona? - zaśmiał się.
- Patrząc na opór ze strony twojej mamy sądzę, że już niedługo się pojawi.
O mało się nie zakrztusił.
- Gabi... Nie przypominaj mi o tym. Proszę. - Westchnął. - Ale... Jeszcze tylko jedno spotkanie.
Przez resztę posiłku rozmawialiśmy o tym, jak spędzimy wieczór.
Nie mogłam doczekać się, aż Alex zakończy królowanie na dziś. Bardzo dłużył mi się czas bez niego, ale wiedziałam, że po kolacji wreszcie spędzimy trochę czasu razem. Już nie mogę się doczekać.
Popołudnie spędziłam na czytaniu. Zwykle to pomagało w przetrwaniu dnia, ale dziś nie potrafiłam skupić się na słowach. Zdarzało się, że musiałam czytać jedno zdanie nawet cztery razy, aby je zrozumieć. Dlatego, gdy Jack zabrał mnie do jadalni byłam przeszczęśliwa.
- Gdzie Alex? - zapytałam nim zostawił mnie samą.
- Jeszcze na spotkaniu z doradcami. Książę nie wie, ile czasu jeszcze to zajmie, dlatego prosił, aby przygotować ci kolację. Kiedy skończy, spotka się z tobą.
Westchnęłam, szybko zjadłam posiłek i wróciłam do pokoju Alexa.
Minęło pół godziny. Godzina... Już myślałam, że pójdę spać, nim chłopak wróci, gdy Alex wszedł do pokoju.
- Przepraszam, Gabi. - Opadł na kanapę tuż obok mnie. - Mieliśmy spędzić razem wieczór.
- Nie przejmuj się. Będzie jeszcze okazja.
Wtedy zdarzyło się coś kompletnie niespodziewanego. Książę mnie pocałował. Na początek delikatnie, ale gdy nie wyraziłam sprzeciwu posadził mnie sobie na kolanach. Często zastanawiałam się, jak chłopak smakuje, ale nigdy nie sądziłam, że przyjdzie taka chwila.
Alex przeniósł usta na moją szyję, a po chwili rozpiął jeden guzik mojej bluzki. Zaskoczył mnie tym.
- Powiedz słowo, a przestanę - powiedział. Pokręciłam głową i przyciągnęłam go do siebie. Również zaczęłam rozpinać guziki jego białej koszuli. Gdy zostaliśmy już tylko w bieliźnie Alexander przesiósł mnie na łóżko.
***
Głowę położyłam na klatce chłopaka. Wsłuchiwałam się w jego równy oddech, któremu towarzyszyło bicie serca.
Czułam się cudownie, a za razem wiedziałam, że nie powinno dojść do takiej sytuacji. Co gdyby ktoś nas przyłapał? Miałam na koncie już jeden wybryk i nie sądzę, żeby sam Alexander był w stanie tym razem wyciągnąć mnie z tarapatów.
Postanowiłam jednak cieszyć się chwilą i choć raz nie myśleć, co przyniesie jutro. Z taką myślą zasnęłam.
- Alexandrze Christopherze Jones! - Szybko otworzyłam oczy. Dobrze znałam ten głos. Alex również się podniósł.
W progu stała królowa.
Przepraszam, że tak długo trwało pisanie tego rozdziału. Dużo czasu i energii obecnie zużywam na pisanie pracy licencjackiej i cierpię na brak weny do tego opowiadania. Nie jestem też zbyt zadowolona z tego rozdziału... 😓
Powoli zbliżamy się też do końca opowieści. Nie wiem ile jeszcze rozdziałów napiszę, ale wiem, że już za dużo ich nie zostało.
Do następnego 🙋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro