Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

//7//

Yuuri

-Zmieniam kolor na...żółty!- Yurio pewnie wyciągnął kartę, kładąc ją na dotychczas utworzonej górce.- teraz możecie się czołgać, larwy!- zaśmiał się w niepodobny do niego sposób.

Kątem oka widziałem nowy grymas na lekko poczerwieniałej twarzy Otabka, jednak skupiłem się na swoich kartach; patrzyłem na nie tylko w konieczności, bo w końcu...po co się niepotrzebnie stresować?

Uśmiechnąłem się i poprawiłem okulary kciukiem.

-Proszę- dołożyłem do kupki żółtą dziewiątkę.- Twój ruch- skinąłem na Otabka, przysłowiowo zadzierając nosa.

Ten tylko syknął w moją stronę i uniósł wachlarz kart lekko w górę, przypatrując im się badawczo.

-Nie, nie ma szans- burknął w końcu i dobrał.

-No, cóż- Jurij rozsiadł się wygodniej i zajrzał do swoich kart.

Korzystając z tego, że wystawił kartę, dzięki której tracę kolejkę, spojrzałem na Victora; spał, nakryty kocem aż po czubek nosa. Nie chrapał. Nie ruszał się. Jedynie widziałem lekko podnoszące się i opadające nakrycie. Oddychał.

-Ej, grubasie!- poczułem ból w kostce prawej nogi. Oderwałem się i spojrzałem na źródło bólu, a następnie na jego właściciela.- teraz twoja kolej- kucał na fotelu, tuląc swoje karty do klatki piersiowej.

Rzuciłem okiem na to, w jakiej dupie się znalazłem- niebieska siódemka.

Przeniosłem wzrok na swoje karty i jeszcze raz na chwilę spojrzałem na kupkę na stole.

-Proszę bardzo- dołożyłem zieloną siódemkę i oparłem się dumnie o oparcie krzesła, na którym właśnie siedziałem.

Otabek zawzięcie obgryzał paznokcie, wpatrując się w górkę.

-Za bardzo się przejmujesz- zauważyłem, a on popatrzył mi w oczy.- paczka żelek nie jest nie wiadomo jaką stawką- westchnąłem, kiedy ponownie dobrał.

-Uno!- Jurij z entuzjazmem odłożył przed ostatnią kartę, a tą, która mu pozostała, pomachał triumfalnie.

Łyżwiarzowi z Kazachstanu najwyraźniej nie poprawiło to humoru, bo mocniej zaciskał zęby na swoich paznokciach. Przeniosłem wzrok na obecnego zwycięzcę, kiedy usłyszałem jęk za plecami.

-Victor!- poderwałem się i rzuciłem karty na stół górą, a Jurij wpatrzył się w nie z zaciekawieniem.

-C-co jest?- mój trener podniósł się i przetarł dłonią kark.- co ja tu robię?- patrzył raz na mnie, raz na Jurija i Otabka.

-Jakieś dziwki cię przyprowadziły- Yurio obracał swoją ostatnią kartę w dłoni.- ale niestety nie zostawiły wizytówki burdelu- dodał ze smutkiem, wpatrując się w roztrzęsionego Otabka.

Spiorunowałem go wzrokiem zanim zwróciłem uwagę na Victora.

-Która godzina?- spytał zdezorientowany.

-Gdzieś przed czwartą- przysiadłem obok i wskazałem na drzwi balkonowe.- jest już jasno.

-Baran- burknął Yurio, a widząc moje pytające spojrzenie wskazał coś około metr nad moją głową.- nad tobą jest pokaźnych rozmiarów zegar- przejechał palcem po stole, przy okazji strącając moje karty.- ups- skrzywił się i po nie sięgnął.- i tak już nie gramy, więc...wygrałem?

Otabek przytaknął ponuro. Sięgnął pod stół i wyciągnął paczuszkę różowych żelek. Przyjrzał jej się z bólem, a następnie wyciągnął niechętnie rękę do Jurija, który ze szczerą radością ją odebrał.

-Graliście w...- Victor przechylił głowę w moją stronę, gdyż moje krzesło zasłaniało mu stolik.- Uno?- zmarszczył brwi i skierował wzrok na Jurija.- to ty to przywlokłeś, dzieciaku?

Chłopak oderwał się od prawie opustoszałej paczki i posłał mu zawistne spojrzenie. Victor poczekał chwilę, jednak kiedy Yurio nie odpowiedział, wziął wdech.

-Czuję się jak na kacu- wyznał, powoli wyciągając jedną nogę spod koca.

-Bo...jesteś na kacu?- Jurij lekko poklepał w głowę Otabka, który wyłożył się na stole, metaforycznie wyciągając białą flagę.- halo, żyjesz? Ukradli ci misia, wstawaj.- załamany łyżwiarz nie odpowiedział, nawet nie drgnął.

Przesunąłem dłonią po karku Victora, na co on lekko drgnął.

-Obudziliśmy cię?- spytałem z troską.

-Nie- rzekł krótko i wysunął drugą nogę spod nakrycia.- długo spałem?- zapytał, rozciągając się.

Mój wzrok powędrował z powrotem na Rosjanina.

-A bo ja wiem?- podrapał się po głowie.- może od wpół do drugiej- zaczął zbierać rozsypane po całym stoliczku karty do pudełka.

Mój trener jęknął w tym samym momencie, w którym Otabek żałośnie mruknął dwa słowa.

-Chcę spać.

Spojrzałem na Victora znacząco.

-Też bym się jeszcze przespał- wyznał, panicznie macając się po wszystkich kieszeniach, jakie miał.- nie ma tu czasem mojego telefonu?- zmierzył wzrokiem całe pomieszczenie i dodał po chwili.- niemożliwe, że został...

-Został- rzuciłem pośpiesznie, na co Victor zapatrzył się w podłogę, jakby ze wstydu.- musiałeś go zapomnieć w pośpiechu, czy coś- ścisnąłem dłonie razem.

Mężczyzna strzelił palcami, a ja się skrzywiłem- nie lubię tego odgłosu. Jurij i Otabek najwidoczniej postanowili całkowicie się od nas odciąć, bo w momencie, kiedy próbowałem odszukać ich wzrokiem, zniknęli za drzwiami- chyba od sypialni. Przez chwilę zastanawiałem się, czy śpią na jednym łóżku; nie widziałem wnętrza pokoju.

-Przepraszam- wycedził Victor, odwracając jeszcze bardziej głowę ode mnie. Otworzyłem usta zaskoczony, a on kontynuował.- Przepraszam...naprawdę musiałeś o mnie martwić...- wziął oddech, a ja nachyliłem się trochę, aby widzieć jego twarz. Jego usta drgały.- Na pewno jesteś na mnie zły, jak nie wściekły- obrócił się w moją stronę, wyciągając dłoń tak, aby dotknąć mojego policzka, a ja przechyliłem się nieznacznie, by mógł to zrobić.

Przyjrzałem się jego twarzy, wtulając policzek w jego dłoń. Włosy opadały mu na oczy, w których pojawiły się łzy. Kąciki ust opadły w dół, a dolna warga była przygryziona. Smutny wyglądał o wiele starzej, niżeli zwykle.

-Nic się nie stało- ująłem jego dłoń w moje i odsunąłem ją od mojej twarzy.- dobrze wiesz, że ci wszystko wybaczę- mimowolnie wygiąłem usta w krzywym uśmiechu i zmrużyłem oczy, czując, że zaraz się rozpłaczę. Wziąłem wdech i przechyliłem głowę w bok. Zatopiłem moje spojrzenie w jego oczach.- tak, jak ty mnie każdy wzlot i upadek...Każdy błąd jaki dotychczas popełniłem...- zamknąłem oczy. Czułem, jak strumienie łez płyną po moich policzkach. Zdawałem sobie sprawę z tego, że moje usta się zamykają, a za chwilę uświadomiłem sobie, że je ścisnąłem.

Przez jakiś czas nic się nie działo. Załkałem, nie mogąc wytrzymać, przez co musiałem otworzyć usta, żeby złapać powietrze, jednakże w tej samej chwili poczułem coś miękkiego. Stykały się z czymś delikatnym. 

Otworzyłem oczy panicznie, zdając sobie z tego sprawę, że usta moje i Victora spotkały się, wywołując chwilowe zatrzymanie mojego serca.

//Chcecie w następnym rozdziale hentai?( ͡° ͜ʖ ͡°)




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro