Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dwanaście

- Muszę cię ostrzec, że słaby ze mnie tancerz - powiedziałam, gdy Alex ciągnął mnie na środek sali.
- Nie możliwe - położył rękę na mojej talii przyjmując pozę do tańca. Oczywiście jego palce dotykały moje odsłonięte plecy. Natychmiast poczułam gęsią skórkę, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
- Niby dlaczego? - zapytałam, próbując nie dać po sobie poznać, jak chłopak na mnie działał.
- Grasz, śpiewasz. Jak mogłabyś nie umieć tańczyć. - Gdy skończył muzyka zaczęła grać, a my zaczęliśmy tańczyć.
- Umiem kołysać się w rytmie muzyki, ale wykonywanie bardziej skomlikowanych ruchów zdecydowanie wykracza poza moje umiejętności. Kiedyś na weselu tańczyłam z wujkiem. - Uśmiechnęłam się na samą myśl. - Starszy człowiek. Kazał mi tańczyć na trzy utwór, który był na cztery. Możesz sobie wyobrazić, jak strasznie musiało to wyglądać.
Alex się zaśmiał, a ja razem z nim. Choć nie wspominam dobrze żadnego z wesel, a byłam na dwóch, to brunet spowodował, że potrafiłam się z tego śmiać, a jeszcze niedawno czułam się zażenowana.
- Rzeczywiście. To musiało być zabawne.
- Do tego nie potrafię dać się prowadzić. Więc on ciągnął w jedną, ja w drugą.
- Jakoś tego nie czuję. - Uśmiechnął się szczerze. - Może po prostu potrzebowałaś dobrego partnera.
- Możliwe - uśmiechnęłam się.
Przez chwilę tańczyliśmy wsłuchując się w muzykę. Przy każdym gwałtownym ruchu Alex zmieniał ułożenie ręki na moich plecach, co powodowało u mnie ciarki.
- Muszę przyznać, że wyglądasz dziś pięknie - powiedział z uśmiechem.
- To twoja zasługa. No... Może nie do końca. Sama nie ułożyłabym tak włosów, nie zrobiłabym takiego makijażu. A sukienkę ty wybrałeś.
Alex okręcił mnie.
- I dokonałem świetnego wyboru. Bardzo mi się w niej podobasz - szepnął do mojego ucha, gdy znów byłam w jego ramionach.
- Ciekawe dlaczego - westchnęłam, po czym się zaśmiałam.
Po kilku tańcach Alex przeprosił mnie i powiedział, że musi zatańczyć z innymi dziewczynami, żeby rodzice nie mieli później do niego pretensji. Nawet raz zatańczył ze swoją mamą.
Kiedy siedziałam przy stole słuchałam rozmów innych dziewczyn. Ich tematy ograniczały się do makijażu, ubrań i butów. Nawet jeśli bym chciała, to nie byłam w stanie wtrącić się do rozmowy. Na szczęście uratował mnie Alex, który znów pociągnął mnie na parkiet.
- Tęskniłaś?
- Za tobą? Nie...
- Bardzo śmieszne - powiedział, choć oboje się roześmialiśmy.
- Przepraszam - powiedziałam po chwili. Wpadłam na to dopiero, gdy Alex tańczył z innymi. - Nie dosyć, że nie mam dla ciebie prezentu, to jeszcze zapomniałam złożyć ci życzenia. Także... Wszystkiego najlepszego, mój Książę. - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dziękuję. Ale prezent już od ciebie dostałem.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Przecież nie miałam nic dla niego. Nawet nie pomyślałam o malutkim podarunku i było mi z tego powodu niezręcznie.
- Jesteś tu - szepnął muskając ustami moje ucho. - To najlepszy prezent.
Uśmiechnęłam się nieśmiało i jestem pewna, że na moich policzkach pojawił się rumieniec.
Po raz pierwszy bawiłam się świetnie i mówiłam to szczerze. Alexander cały wieczór mnie rozśmieszał, tańczył ze mną, rozmawiał na wiele tematów. Jednak byłam szczęśliwa, kiedy bal się zakończył. Kiedy chłopak pożegnał gości zaciągnął mnie do swojego pokoju.
- Jak się bawiłaś? - zapytał, gdy zostaliśmy sami.
- Świetnie. - Zdjęłam maskę, a Książę poszedł w moje ślady. - Ale już chętnie zdjęłabym buty i suknię, i położyła się.
Alex wyminął mnie i zatrzymał się za moimi plecami.
- Jak sobie życzysz.
Najpierw delikatnie chwycił prawe ramiączko sukni, a gdy nie usłyszał sprzeciwu, zsunął je. To samo zrobił z lewym ramiączkiem. Zanim suknia opadła przytrzymałam ją. Zajęło mi kilka minut zanim się ocknęłam.
- Pójdę się przebrać - powiedziałam odsuwając się od chłopaka. Następnie weszłam do łazienki. Gdy zamknęłam drzwi, wzięłam głęboki oddech. Po nim kolejny i jeszcze jeden. Dopiero po chwili zrzuciłam z siebie sukienkę i buty. Wyjęłam również spinki z włosów i zmyłam makijaż. Wzięłam jeszcze szybki prysznic. Patrząc w lustro zdałam sobie sprawę, że nie zabrałam z pokoju nic do przebrania. Westchnęłam.
- Alex? - krzyknęłam. - Możesz podać mi coś do przebrania?
Byłam pewna, że chłopak się śmieje, ale po chwili zapukał.
- Musisz otworzyć, żebym mógł ci je dać. - Miałam rację. Śmiał się.
Zaczęłam się zastanawiać, jak to rozegrać. Miałam na sobie ręcznik, ale, spójrzmy prawdzie w oczy, to nie jest ubranie. Czułam się, jakbym nie miała na sobie nic, dlatego nie chciałam, aby Alex mnie zobaczył. Stanęłam przy ścianie, gdzie, jak miałam nadzieję, jego wzrok mnie nie dosięgnie. Otworzyłam lekko drzwi i wystawiłam rękę. Czekałam aż chłopak poda mi ubranie, jednak on tylko się śmiał. Po dźwiękach dochodzących przez szparę doszłam do wniosku, że brunet świetnie się bawi i jeszcze chwila, a zacznie się tarzać po podłodze ze śmiechu.
- Alex - powiedziałam zirytowana. - Możesz dać mi te ubrania? To nie jest śmieszne.
- Gabi... To zdecydowanie jest śmieszne.
To wcale nie jest śmieszne! No... Może jednak troszeczkę?
- Alexandrze Christopherze Jones! Natychmiast daj mi te ciuchy!
Chłopak po chwili się uspokoił i dał mi ubrania, które musiał trzymać w rękach. Gdy się ubrałam, wyszłam z łazienki, a chłopak bez słowa mnie wyminął i zamknął drzwi. Położyłam się więc na łóżku. Wiedziałam, że najtrudniej będzie mi się pożegnać, gdy Alex nie będzie już chciał spędzać ze mną czasu. Jestem tylko ciekawa, kiedy nadejdzie ten dzień, że nie będę tu już miłe widziana. Co wtedy zrobię? Może powinnam wyjechać, gdy chłopak to proponował? Może wtedy łatwiej bym się pogodziła z tym, że więcej go nie zobaczę. Teraz już wiem, że nigdy nie zapomnę tych wieczorów, które spędziłam w towarzystwie Księcia. Mam tylko nadzieję, że przede mną jest ich jeszcze kilka. Albo kilkanaście.
Minęło piętnaście minut. Brunet wyszedł z łazienki i nie odezwał się ani słowem, więc gdy położył się obok postanowiłam się odezwać.
- Powiedziałam coś nie tak?
- Nie. - Westchnął. - Tylko... Nieważne.
- Alex. Powiedz. Co się dzieje?
- Ty wiesz o mnie tak wiele. Co ja wiem o tobie?
Odwróciłam się w jego kierunku i oparłam na łokciu.
- I to cię tak zasmuciło? Że znam twoje drugie imię? - Chłopak nie odezwał się ani słowem. - Alex! Przecież jesteś Księciem. Muszę wiedzieć o tobie takie rzeczy. Ale to nie znaczy, że znam cię na wylot. Mogę znać wszystkie suche informacje na twój temat, ale to przecież nie powie mi nic o tym, jakim jesteś człowiekiem. - Westchnęłam. - Posłuchaj. Jeśli chcesz coś o mnie wiedzieć, to pytaj. Jestem jak otwarta księga. Obiecuję, że na każde pytanie odpowiem.
Brunet uśmiechnął się.
- Wrócimy do tego tematu jutro.

Namęczyłam się pisząc ten rozdział, ale mam nadzieję, że było warto i się Wam spodobał :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro