Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

Pov: Calvin

Czy jestem egoistą? Tak. Wolę żeby Clary cierpiała niż była z Willem. Może to samolubne, ale tutaj nie chodzi o mnie. Zależy mi przede wszystkim na jej szczęściu, a on go jej nie zapewni.

Muszę przyznać, że sam siebie zadziwiam. Pomysł z kolczykiem był genialny. Taka drobnostka, a ile potrafi zepsuć. Realizacja również nie należała do najtrudniejszych. Posiadanie znajomych, którzy nie widzą nic złego w pożyczeniu kluczyków od samochodu na kilka minut bez pytania o pozwolenie jego właściciela w obcej szkole to duży plus. Rekwizyt jakim w tym przypadku była damska biżuteria zdobyć można w każdym sklepie z drobiazgami, a dalej wszystko potoczyło się samo.

Trudno było patrzeć na smutny wyraz twarzy Clary, gdy opowiadała o ostatnich wydarzeniach, ale już chwilę później zapomniała o tym frajerze spędzając czas ze mną. To nie jest żadna miłość. Chwilowe zaćmienie, które postaram się rozwiać.

W środę po zajęciach wróciłem do domu gotowy do realizacji kolejnego etapu mojego niecnego planu. Kumpel poinformował mnie, gdzie zazwyczaj po treningu jada drużyna Willa. Kwadrans przed osiemnastą siedziałem już przy jednym ze stolików wskazanego lokalu. Żeby nie wyjść na idiotę zamówiłem burgera i cole. Kilka minut później do lokalu wkroczyła paczka chłopaków, którzy zajęli stolik na drugim końcu lokalu. Postanowiłem chwilę poczekać. Dokończyłem zamówienie, ale nie wypiłem do końca napoju, który będzie mi potrzebny. Wstałem kierując się w ich stronę. Szedłem powoli przyglądając się sytuacji i bingo! Will odłożył na ziemię torbę, z której wyciągnął jakieś notatki. Na jej wierzchu leżał jego telefon.

- Siema chłopaki - wepchnąłem się obok bruneta zmuszając go do przesunięcie się w celu zrobienia mi miejsca.

- Co ty tutaj robisz?

- Znajomy polecił mi ten lokal. Mają świetne burgery.

- No tak - przyznał jeden z jego kolegów.

- Jak wam idą treningi? Niedługo kolejne zawody.

- Wiemy. Jesteśmy w najlepszej formie - zapewnił Will.

- Zobaczymy na boisku - stwierdziłem.

Chwilę jeszcze starałem się prowadzić jakąś spójną rozmowę, jednak zaczynała nudzić mnie ich obecność.

- O cholera - powiedziałem, gdy moja szklanka przypadkiem przewróciła się oblewając chłopaka.

Wybuchło małe zamieszanie, które wykorzystałem do podprowadzenia telefonu.

- Jeszcze raz przepraszam. Będę już lepiej leciał. Do zobaczenia - pożegnałem się i wyszedłem.

...

Nie było czasu do stracenia. Prosto z knajpy pojechałem do znajomego, który był najlepszy w swoim fachu. Złamałby każde hasło, więc telefon tego bałwana nie powinien być problemem.

- Kogo moje oczy widzą?

- Siema Max. Mam sprawę.

- Inaczej przecież byś nie przyjechał. Wejdź.

Przeszliśmy do niewielkiego pokoiku.

- Mów co cię sprowadza.

- Potrzebuje odblokować pewien telefon.

- No jasne. Mam rozumieć, że nie powiesz nic więcej.

- Nie.

- Daj to. Za piętnaście minut będziesz miał czego chcesz.

Mówiłem już jak przydatne są znajomości?
...

- Hej - Clary przywitała się zdziwiona moją wizytą.

- Mam genialny pomysł.

Wszedłem do środka, zostawiłem kurtkę na korytarzy i poszedłem za dziewczyną do jej pokoju.

- Wiem jak sprawdzić wierność tego... - uciąłem widząc jej karcący wzrok. - Willa, przecież to chciałem powiedzieć.

- Chyba nie rozumiem co masz na myśli. - Usiadła na łóżku.

- Posłuchaj. Nie jest wart tego żebyś dalej męczyła się z wątpliwościami, które masz w głowie. Sprawdzimy czy jest ci wierny.

- Takie rzeczy robi się na filmach.

- Żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku. Technologia poszła do przodu.

- Jakbym nie wiedziała - stwierdziła. - To głupi pomysł.

- Jak to? Będziesz miała czarno na białym na ile poważnie cię traktuje.

- Jak niby chcesz to zrobić?

- Założymy fałszywe konto i napiszemy do niego.

- I myślisz, że on się na to nabierze?

- Jasne. Przecież to facet.

Dziewczyna nadal nie była przekonana, ale ja wiedziałem, że ten plan się powiedzie. Na mojej głowie zostało założenie konta i napisanie przekonującej wiadomości do Willa. Dwadzieścia minut później Clary wróciła do pokoju z kanapkami i szklankami pełnymi soku, a ja dumny zaprezentowałem jej moje dzieło.

- Wystarczy poczekać czy odpisze.

- Wątpię, że to wypali. Poza tym czuję się z tym źle. W związku ważne jest zaufanie.

- Chyba przeczytałaś za dużo książek - stwierdziłem.

Wstałem żeby zabrać napój, ale przez nieuwagę potknąłem się o dywan i połowa szklanki, z którą chciałem wrócić do biurka wylądowała na mojej białej koszulce.

- Serio?! Pójdę to przeprać.

Zniknąłem w łazience. Okazało się, że mój geniusz działa nawet, gdy nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Była to idealna okazja, aby odpisać z telefonu, który cały czas miałem w kieszeni.

- Calvin! On odpisał! - Usłyszałem po chwili głos Clary.

- Pisz z nim! Ja zaraz przyjdę!

Spędziłem tak kilka minut odpisując na wiadomości dziewczyny. Trzeba przyznać, że nieźle jej szło. Niejeden frajer by się nabrał. Ostatecznie musiałem wyjść z tej łazienki, więc zakończyłem rozmowę pisząc, że muszę coś załatwić, ale zapewniając, że z pewnością się odezwę. Przeprałem błyskawicznie bluzkę, bo w końcu po to tu przyszedłem, po czym wróciłem do dziewczyny.

- I jak?

- Wyłączył się.

- Ale chwycił haczyk?

- Tak.

Na mojej twarzy zawitał ogromny uśmiech, jednak twarz Clary zwrócona do komputera pozostawała bez wyrazu dopóki nie pociekły jej łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro