Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

*tydzień później*

Minął pierwszy tydzień szkoły. Co prawda cała Piątka nadal mi dokucza, jednak staram się ich ignorować. Nie zwracam uwagi na zaczepki i głupie komentarze. Kiedyś w końcu się znudzą. Złapałam za to lepszy kontakt z Emmą i jej znajomymi. Namówiła mnie nawet na imprezę, która odbywa się już dzisiaj.

Ubrałam się w czarne spodnie z wysokim stanem, trampki i białą bluzkę z lekkim dekoltem przylegającą do ciała. Narzuciłam na siebie bluzę i wyszłam z domu. Emma czekała na mnie ze swoim chłopakiem Jackiem w jego samochodzie.

- Siemka Clary. Miło cię w końcu poznać. - odwrócił się do mnie z miejsca kierowcy.

- Cześć Jack - odpowiedziałam.

Byłam zaskoczona jego pozytywną energią, ale dzięki niej i pogodnemu nastawieniu Emmy droga minęła wesoło.

...

Na miejsce dotarliśmy po trzydziestu minutach. Dom, w którym organizowana była impreza znajdował się w bogatej dzielnicy. Spora część naszej szkoły pojawiła się tu dzisiaj.

Szłam za Emmą, która witała się non stop z jakimiś ludźmi. Była już w ostatniej klasie, więc zdobyła dużo znajomości, a dodatkowo jej chłopak jest z innej szkoły. Ja osobiście nie znałam tu praktycznie nikogo, dlatego wolałam trzymać się blisko niej.

- Hej Clary. - Podeszła do mnie drobna brunetka. - Jestem Liv.

Jej twarz wydawała się znajoma, ale skąd ja ją znam?

- Chodzimy razem do klasy - odpowiedziała jakby czytając mi w myślach.

Dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, że to prawda. To dziewczyna, która siedzi w pierwszej ławce ze swoją przyjaciółką.

- Hej. - Uśmiechnęłam się.

- Tam są ludzie z naszej klasy. - Wskazała próbując przekrzyczeć muzykę. - A tam znajdziesz jakieś napoje. Jak coś to impreza mojego brata, więc baw się dobrze.

- Dzięki. - Pomachała mi i zniknęła w tłumie.

Przez rozmowę z nią straciłam Emmę z oczu. Postanowiłam jednak najpierw iść po coś do picia, ponieważ byłam niedaleko barku, a później ją poszukać.

...

Udało zdobyć mi się kubek jakiejś mieszanki. Barman mówił, że większość dziewczyn to pije i nie zalicza tak szybko zgonu. Kręciłam się tak od dwudziestu minut między ludźmi szukając sobie jakiegoś zajęcia. Cieszyła mnie moja drobna postawa, bo o wiele łatwiej było mi przebić się przez tłum, chociaż z drugiej strony wyrośnięci chłopcy nie zauważyli mnie trącając wiecznie barkami moje drobne ciało.

- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. - Zatrzymałam się słysząc znajomy głos.

Calvin oparty był o pobliską ścianę z butelką piwa w ręce. Jak zwykle jego włosy były niesfornie porozrzucane, a czarny podkoszulek opinał umięśnione ciało.

- Gdzie się podziali twoi koledzy?

Podszedł do mnie pokonując w trzech krokach dzielącą nas odległość. Musiałam podnieść głowę żeby spojrzeć mu w oczy.

- Na pewno dobrze się bawią - zapewnił.

Przewróciłam oczami i odwróciłam się z zamiarem odejścia, ale dłoń na moim ramieniu uniemożliwiła mi to.

- Ej! - wyszarpnęłam się ciągnąc chłopaka do przodu. - I co zrobiłeś! - wkurzyłam się widząc całą moją białą bluzkę w cuchnącym piwie.

- Sory, ale sama się szarpałaś.- Podniósł ręce w obronnym geście.

No kretyn.

- Co jest misiu? - koło bruneta zatrzymała się jakaś blondynka.

Spojrzała na mnie powstrzymując śmiech.

- Nic takiego. Koleżanka się oblała.

- Nie jestem twoją koleżanką - warknęłam i poszłam poszukać łazienki.

...

Kierując się po schodach na górę mijałam obściskujące, a w niektórych przypadkach wręcz pożerające się pary. Starała się im nie przeszkadzać. Niezauważona dotarłam do łazienki. Weszłam do środka zapalając światło i stając przed lustrem.

- Świetnie.

Jeśli nie upiorę tej bluzki teraz to będzie do wyrzucenie. Zdjęłam ją i podwinęłam biały materiał nachylając się nad zlewem. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, dlatego musiałam całkowicie ją zdjąć. Narzuciłam ponownie bluzę i wróciłam do czyszczenia bluzki, jednak przerwałam tą czynność słysząc otwierane drzwi. Zapomniałam najwidoczniej je zakluczyć.

- Ooo przepraszam. Nie wiedziałem, że ktoś tutaj jest.

- Nie szkodzi. Ja już i tak wychodzę.

Chłopak zatrzymał się w drzwiach i odwrócił w moją stronę. Przyjrzałam mu się. Był wysoki, koło metr dziewięćdziesiąt, miał ciemne włosy i miły uśmiech. Sam nie był mi dłużny i przeskanował moje ciało.

- Wiesz jak nie chcesz żeby się ktoś na ciebie rzucił to lepiej się zapnij.

Spojrzałam na siebie. Faktycznie nie zapięłam zamka przez co mój brzuch i stanik był odrobinę widoczny.

- Chociaż jak dla mnie możesz tak zostać. - Zarumieniłam się. - Wybacz. Jestem już trochę pijany. Will. - Przedstawił się i wystawił rękę.

- Clarissa. Dla znajomych Clary. - Ścisnęłam jego dłoń.

- Napijemy się razem? - zaproponował. - Poczekaj na mnie chwilę na korytarzu - dodał zanim zdążyłam odpowiedzieć.

- Już jestem. - Pojawił się po chwili.

Zeszliśmy na dół, gdzie Will zorganizował nam trochę procentów. Z czerwonymi kubeczkami w rękach poszliśmy na zewnątrz zajmując jeden ze stolików na tarasie.

- Gdzie się uczysz? - zapytałam.

- Chodzę do szkoły na drugim końcu miasta. Jestem w ostatniej klasie. A ty?

- Dopiero zaczęłam liceum. Uprawiasz jakiś sport? Znaczy wiesz jesteś mega wysoki i wysportowany.

- Gram w kosza. Jestem w tym całkiem dobry.

- Jaki ty skromnym.

- Chcesz może zatańczyć?

- Niee. To nie moje klimaty.

- Nie daj się prosić. No chodź. - Wstał i złapał moją dłoń prowadząc nas w stronę parkietu.

...

Tańczyliśmy dobre kilka piosenek. Byłam zadowolona mimo, że nigdy nie czułam się dobrze wśród tylu ludzi.

- Jakaś grupka chłopaków obserwuje nas od pięciu minut. - Wskazał głową.

Nie wiedziałam kogo może mieć na myśli. Na ogół nie wzbudzam zbyt dużego zainteresowania, jednak zauważając przyglądając się nam Piątkę wszystko stało się jasne.

- Mam z nimi małe problemy, a dzięki temu brunetowi miałam mokrą bluzkę, ale to nic takiego.

- Daj mi chwilę - poprosił.

Nie wiedziałam o co chodzi. Zatrzymałam się i zeszłam na bok żeby obserwować Willa. Poszedł do baru, zabrał jakiś napój i ruszył do... Piątki?

Myślałam czy powinnam jakoś zareagować, ale ostatecznie zatrzymałam się przy ścianie ciekawa rozwoju sytuacji. Zaczął rozmawiać z chłopakami, a gdy już myślałam, że zostawił mnie dla ich towarzystwa jego napój wylądował na bluzce Calvina. Parsknęłam śmiechem.

- To co. Wracamy na parkiet? - zapytał jak gdyby nigdy nic, gdy zatrzymał się obok mnie.

- Z przyjemnością. - Odwzajemniłam jego szczery uśmiech.

Polubiłam go.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro