Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

*pięć dni później*

- I jak w sądzie?

- Okropnie - odpowiedziałam siadając na łóżku. Calvin usiadł na krześle przy biurku.

- Co z nimi teraz będzie? - zapytał odrobinę zdenerwowany. Rozumiałam to. W końcu byli to kiedyś jego przyjaciele.

- Mają zakaz zbliżania się, grzywną do zapłaty i dwieście godzin prac społecznych. Na sali wykazali skruchę, więc sędzia złagodził wyrok.

- A co z tamtym gościem?

- Dostał dwa lata w zawieszeniu i grzywną.

- Powinni go zamknąć.

- Tłumaczy się, że wprowadzono go w błąd. Miał też dobrego adwokata.

- A jak ty się po wszystkim trzymasz?

- Cieszę się, że to już koniec. W nowej szkole nie powinnam mieć takich problemów.

- No właśnie. Jak ci się podoba? Wiesz.. Nowi ludzie, nauczyciele i ogólnie.

- Jest super. Osoby w klasie są mega miłe, a nauczyciele wyrozumiali.

- Poznałaś już kogoś?

- No mówię, że ludzie w klasie są mili.

- A chłopaka. Poznałaś jakiegoś?

- No wiesz. To nie jest szkoła tylko dla dziewczyn. Chłopaków przewija się tam całkiem sporo.

- Wiesz o co mi chodzi.

- Nie martw się. Ciebie i tak nikt nie zastąpi. Gdzie znajdę drugiego takiego przyjaciela?

- No tak. - Uśmiechnął się niemrawo. - Willa widujesz na przerwach?

- Rany! Zmieniasz się w mojego ojca? Will pomógł mi tylko poznać szkołę. Jeszcze coś chcesz wiedzieć?

- Nie. Słuchaj. Skoro mamy dzisiaj piątek nie wypada zostać w domu.

- To znaczy?

- Idziemy zaszaleć i nie mam na myśli przechodzenia przez ulice w niedozwolonym miejscu.

- Ha ha ha. Zabawne.

- Nie obrażaj się tylko zbieraj swoje rzeczy. Jedziemy do kina.

- Przecież film możemy obejrzeć w domu.

- To nie to samo.

- Znalazł się specjalista - powiedziałam pod nosem i zaczęłam się szykować do wyjścia.

- Dobra jestem gotowa - stwierdziłam po dziesięciu minutach.

- Świetnie.

...

Całą drogę miałam wrażenie, że Calvin jest niesamowicie zadowolony ze swojego pomysłu. Nie rozumiałam nic do momenty, gdy poszedł kupić bilety na horror "To".

- Dlaczego akurat ten film?

- Będzie zabawnie.

- Co zabawnego jest w horrorze?

- Zobaczysz. Tylko jedna prośba. Nie krzycz za głośno. Nie chcę ogłuchnąć.

...

Po filmie Calvin nie miał tak zadowolonej miny. Najwyraźniej jego plan się nie powiódł. Bawiłam się znakomicie, a film okazał się czymś genialnym! Z uśmiechem opuściłam salę kinową i skierowałam się do samochodu.

- Co tak na mnie patrzysz? - zapytał brunet, gdy siedzieliśmy już w aucie.

- Myślałeś, że będę się bać?

- Takie było moje założenie.

- Po wizycie w domu strachów jakoś mi przeszło.

- Dobrze wiedzieć - powiedział niezbyt zadowolony.

- Jak chciałeś żebym trzymała cię za rękę mogłeś powiedzieć.

- Nie przesadzaj.

- No co? To po co zabrałeś mnie na horror?

- I tak byś tego nie zrobiła.

- A co to? Jakieś niemożliwe do wykonania?

Pokiwał zrezygnowany głową i odpalił silnik.

- Dokąd teraz? - zapytałam.

- Jedziemy na lodowisko.

- A skąd ja weźmiemy?

- Otworzyli je tydzień temu.

- Ale wiesz, że ja nie umiem jeździć?

- Spokojnie ja też.

Nasz cel podróży znajdował się niedaleko. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Calvin przepuścił mnie w drzwiach pozwalając się rozejrzeć. Nie byłam wcześniej w takim miejscu. Po chwili zagapienia poszłam za nim do kasy, przy której stała młoda dziewczyna. Zauważając chłopaka uśmiechnęła się figlarnie i poprawiła włosy. Wymienili kilka zdań, po których Calvin wrócił z łyżwami. Trochę męczyłam się żeby włożyć je na nogi.

- Gotowa? - Brunet podał mi rękę.

- Zobaczymy.

Weszliśmy na lód. Z początku myślałam, że wyjdę na totalną łamagę i nie będę w stanie utrzymać nawet równowagi, jednak Calvin powalił wszystkich na głowę. Pierwsze trzy okrążenia robiłam przy barierkach, a chcąc się popisać chłopak odjechał kawałek dalej zaliczając spektakularną glebę. Dobre dwie minuty zbierał się z lodu żeby chwilę później znowu się przewrócić.

- Pomogę ci.

Pojechałam do niego powoli i podałam obie ręce. Jakoś udało mi się go podnieść. Gdy stał już o własnych siłach złapałam go za rękę.

- Tak będzie nam łatwiej - wytłumaczyłam.

Wspólnymi siłami załapaliśmy podstawowe kroki. Na jazdę mieliśmy tylko godzinę, która szybko dobiegła końca. Zeszliśmy z lodowiska z uśmiechami na twarzy, jednak porządnie wygłodzeni.

- Proponuję KFC.

- Zgoda - przyznałam.

Trzydzieści minut później byliśmy na miejscu. W środku było tłoczno, ale udało nam się zdobyć wolny stolik. Czekałam na Calvina, który dostał zadanie żeby zdobyć jedzenie.

- No w końcu. Myślałam, że stanąłeś za kasą i zacząłeś obsługiwać klientów.

- Jaka niecierpliwa.

- Po prostu jestem głodna.

- Do zapamiętania. Głodna kobieta to zła kobieta.

Zaczęliśmy zajadać się kubełkiem kurczaków. Rozmawialiśmy w większości o minionym tygodniu, w którym za często się nie widzieliśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro