21
Po wyjaśnieniach Calvina wszystko zaczęło nabierać sensu. Rozumiałam teraz jego ostatnie zachowanie w stosunku do mojej osoby. Koledzy bruneta wykorzystując okazję ponownie zmienili go w jednego z nich, a on bojąc się, że przeszłość powróci podporządkował się im.
- Czekaj. Chcesz zrezygnować ze wszystkiego, ale dlaczego? Masz już dosyć bycia dupkiem?
- Raczej dla kogo. Ty naprawdę nie rozumiesz?
- Oświeć mnie.
- Dopiero przy tobie zrozumiałem, że osoba, którą byłem przez ostatnie trzy lata to nie jestem ja. Dla ciebie chciałem i nadal chce zostawić kumpli nawet ceną mojej pozycji w szkole i drużynie.
- Chyba przypomniałeś sobie wszystkiego nadwyraz. Byliśmy tylko znajomymi.
- Serio chcesz być tylko moją koleżanką?
To pytanie skutecznie mnie uciszyło. Nie wyobrażałam sobie nas jako pary, ale bycie jego koleżanką w niektórych momentach mi nie wystarczało.
- To chyba za dużo jak na jeden dzień - stwierdziłam.
- Nie odpowiesz mi?
- Chcę wracać.
- Okej. W takim razie wracajmy.
*następnego dnia*
W nocy męczyły mnie koszmary, przez które nie mogłam spokojnie spać. Zapowiadał się długi i męczący dzień. Moje wory pod oczami idealnie pasowały do smętnej miny. Przed wyjściem dodatkowo przez pięć minut szukałam kluczy od domu, które leżały na stoliku w salonie. Wyszłam z domu w pośpiechu. Zamurowało mnie, gdy zauważyłam samochód stojący przed moim domem.
Wczoraj długo myślałam nad zaistniałą sytuacją między mną a Calvinem, ale nie doszłam do żadnych konkretnych wniosków.
- Idziesz czy będziesz tak się na mnie gapić? - zapytał opierając się o samochód.
Ruszyłam w jego stronę. Chłopak otworzył mi drzwi i sam zajął miejsce kierowcy.
- Mogłeś powiedzieć, że po mnie przyjedziesz.
- To była spontaniczna decyzja. Poza tym nie byłem pewien czy mnie nie spławisz.
- Dlaczego miałabym to zrobić?
- Pomyślałem, że po wczorajszym będziesz mnie unikać.
- Miałam to w planach - przyznałam.
Reszta drogi minęła nam w ciszy. Nie żegnając się wyszłam z samochodu i ruszyłam do szkoły. Słyszałam za sobą kroki chłopaka, więc odwróciłam się do tyłu. Zwykle na parkingu każdy szedł w swoją stronę.
- Mogłabyś poczekać - powiedział zatrzymując się przede mną.
- Myślałam, że pójdziesz do znajomych.
- Postanowiłem zmienić otoczenie - stwierdził i objął mnie ramieniem.
Prowadził nas tak przez korytarze z widocznym uśmiechem na twarzy. Nie obyło się to bez spojrzeń znacznej części szkoły.
Zatrzymaliśmy się przy mojej szafce. Otworzyłam ją wykładając niepotrzebne książki w czasie, gdy Calvin stał oparty o szafki obok obserwując każdy mój ruch.
- Nie masz czasem lekcji? - zapytałam.
- Nie było jeszcze dzwonka.
- Zaraz zadzwoni.
- Zdążę. Nie musisz się martwić. - Wywróciłam oczami.
- Nie martwię się, tylko próbuje się ciebie pozbyć.
- W takim razie musisz się bardziej postarać.
Zatrzasnęłam drzwiczki szafki i odwróciłam się w jego stronę. Chciałam już coś powiedzieć, ale na korytarzu rozbrzmiał głośny dźwięk informujący o zaczęciu się zajęć.
- Będę już leciał. - Pocałował mnie w czoło i odszedł.
...
Potrzebowałam się komuś wygadać. W przerwie na lunch usiadłam z Emmą na jednej z ławek na dworze i w skrócie opowiedziałam jej wszystko co ostatnio się u mnie działo.
- Czyli podobasz się Calvinowi - podsumowała.
- Nie. Tak tego nie powiedział.
- Ale to miał na myśli.
- Co ja mam z nim zrobić?
- A on podoba się tobie?
- No... Wizualnie tak, ale z charakteru jesteśmy jak z dwóch różnych planet.
- Przeciwieństwa się przyciągają.
- Ale po tym wszystkim...
- Trudno mu zaufać?
- Właśnie.
- Może poczekaj na jego ruch.
- On ich wykonuje za dużo.
- Trzeba go sprawdzić.
- Jak?
- Zaraz zobaczysz. - Jej wzrok powędrował za mnie, więc odwróciłam się. Calvin szedł do nas uśmiechając się w momencie, gdy zauważył, że na niego patrzę.
- Cześć dziewczyny. - Usiadł między nami. - Chyba wam nie przeszkadzam?
- Byłyśmy właśnie w trakcie rozmowy - powiedziała Emma.
- Kontynuujcie jakby mnie tutaj nie było.
- Dobrze, więc wracając. - Przyjaciółka odchrząknęła odwracając mój wzrok od chłopaka, który zaczął przeglądać telefon. - Daniel pytał o ciebie i prosił o twój numer, ale nie wiedziałam czy mogę mu go podać.
- Daniel? - zapytałam. Jakoś nie kojarzyłam nikogo takiego.
- Tak Daniel - potwierdziła robiąc wymowną minę.
- A Daniel. Jasne możesz mu podać mój numer.
- Co to za Daniel? Znam go? - wtrącił Calvin.
- Miało cię tutaj nie być - zauważyła Emma.
- Tak tylko pytam.
- Nie znasz go - odpowiedziała mu.
- Może jednak? Jak się nazywa?
- Nie wiem. To znajomy Jack'a.
- Więc zapytam twojego chłopaka - stwierdził.
- Nie powinno cię to interesować. To życie Clary.
- Skoro dotyczy to jej będę się interesował.
- Moglibyście przestać rozmawiać jakby mnie tutaj nie było? - zapytałam.
- Muszę już iść - oznajmiła Emma. - Mam zaraz klasówkę i muszę sobie powtórzyć. - Pomachała nam i odeszła.
- Co to za Daniel? - zapytał Calvin. Uderzyłam się z otwartej ręki w czoło i westchnęłam.
- Ja już też muszę iść.
Zabrałam torbę z ziemi i wstałam.
- O której kończysz lekcje?
- Za dwie godziny - odpowiedziałam.
- Odwiozę cię w takim razie do domu. Do potem. Brunet poszedł w swoją stronę, a ja w swoją.
...
Po lekcjach jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu. Na jutro mam do napisania spore wypracowanie, które zajmie mi kilka dobrych godzin. Przed szkołą na murku obok drzwi czekał Calvin. W przeciwieństwie do mnie był pełen energii, która biła od niego z daleka.
- Widzę, że ktoś dał ci nieźle w kość - zauważył.
- Taa... Ty za to w znakomitym humorze.
- Nie mogę zaprzeczyć.
Wsiedliśmy do samochodu. Oparłam głowę o szybę i obserwowałam mijający obraz.
- Clary. - Calvin dotknął moje ramię.
- Tak? - Wyprostowałam się i przetarłam oczy.
- Już jesteśmy. - Wskazał na budynek za mną.
- Dzięki za podrzucenie.
- Jutro też po ciebie podjadę.
- Po co to robisz?
- Żebyś nie musiała iść do szkoły na pieszo.
- Nie o to mi chodzi. Całe dzisiejsze twoje zachowanie. Po co to?
- W końcu zrozumiesz, że cię do mnie ciągnie i sama nie będziesz chciała beze mnie żyć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro