1
Nawet w pierwszym dniu nowej szkoły muszę się spóźnić.
Wpadłam do budynku równo z dzwonkiem, grzebiąc w plecaku. Potrzebowałam znaleźć rozpiskę zająć, żeby trafić do odpowiedniej sali, których było tutaj ze sto. Idąc zapatrzona w niezrozumiały dla mnie plan lekcji wpadłam na jednego z uczniów upuszczając kartkę.
- Sorki - rzuciłam przepraszającym tonem.
Sięgnęłam po swoją własność, gdy ktoś przygniotł ją nogą, o mały włos nie miażdżąc moich palców. Zdezorientowana wyprostowałam się napotykając klatkę piersiową jakiegoś chłopaka. Musiałam podnieść wzrok żeby zobaczyć czekoladowe tęczówki wgapione w moją osobę. Momentalnie się spięłam. Miałam wrażenie, że cała szkoła obserwuje nas i czeka na rozwój wydarzeń.
- Uważaj jak łazisz - powiedział oschłym tonem.
- Przecież przeprosiłam, a tak pozatym nic wielkiego się nie stało.
Usłyszałam ciche buczenie dobiegające za pleców bruneta. Musiałam wychylić głowę żeby zauważyć czwórkę jego znajomych.
- Wpadłaś na mnie, idiotko.
- Wow, jaki ty spostrzegawczy.
Mordował mnie wzrokiem, jakby rozważając karę za znieważenie jakiego się dopuściłam.
- Czy oddasz mi moją kartkę? Chciałabym już iść - zapytałam grzecznie.
Chłopak przyklęknął i podniósł ją po czym z chytrym uśmiechem schował do kieszeni swoich spodni.
- Sama sobie zabierz.
Jego koledzy wybuchnęli śmiechem, który starali się powstrzymać przez ostatnie kilka minut. Wyminęłam ich przy okazji zostając trącona barkiem przez blondyna.
Niezły początek.
Postanowiłam nie zamartwiać się tą sytuacją. Musiałam tylko trafić na lekcje, która swoją drogą zaczęła się już jakieś pięć minut temu.
- Hej. - Spojrzałam na dziewczyne opierającą się o pobliski parapet. - Jestem Emma.
Przyjrzałam się jej. Miała krótkie blond włosy sięgające do ramion, jasne oczy, zgrabną sylwetkę i przyjazny wyraz twarzy.
- Clarissa - przedstawiłam się.
- Chodź. Pomogę ci się odnaleźć. - Ruszyła do przodu, a ja za nią. - Widziałam całą tą sytuację. Nie martw się, oni już tak mają. Uważają się za elitę tej szkoły.
...
Emma pomogła mi dostać się do sekretariatu, gdzie dostałam nowy plan zajęć. Z pomocą dziewczyny trafiłam też pod odpowiednią salę.
- Dzień dobry. - Weszłam niepewnie do pomieszczenia. - Przepraszam za spóźnienie, ale...
- Zajmij już miejsce.
Wykonałam polecenie siadając w wolnej ławce pod oknem. Cała klasa odprowadziła mnie wzrokiem aż do mojego miejsca.
- Zaczniemy lekcje od zabawy, którą co roku robię w pierwszych kalsach. Wyjmijcie kartkę i napiszcie na niej kilka zdań o sobie. Macie na to dziesięć minut. Po tym czasie pozbieram wasze pracę i odczytam, a wy będziecie zgadywać kogo dany tekst dotyczy.
Pierwsze minuty zajęło mi rozmyślanie co w ogóle mogę napisać. Postanowiłam zacząć od podstaw:
Nazywam się Clarissa Walker. Mam siedemnaście lat. Jestem średniego wzrostu brunetką o długich, prostych włosach i zielonych oczach. Noszę okulary i luźne ubrania. Lubię czytać książki.
Odgadnięcie mojej osoby nie było trudne, bo żadna dziewczyna w klasie poza mną nie miała na nosie okularów.
...
Po skończonych lekcji poszłam do mojej szafki, którą pomogła mi znaleźć jakaś dziewczyna z klasy. Schowałam do niej książki z dziwnym uczuciem. Rozejrzałam się dookoła czując na sobie czyjeś spojrzenie. Na końcu korytarza zauważyłam grupkę, na którą wpadłam rano. Większość z nich była zajęta rozmową, ale brunet, z którego klatką się zderzyłam, wgapiał we mnie swój natrętny wzrok. Zlekceważyłam go wracając do swojego zajęcia. Gdy wszystkie książki znalazły swoje miejsce zkluczyłam szafkę i skierowałam się do wyjścia.
- Hej Clary! - zatrzymałam się czekając na biegnąca w moją stronę Emme. - Co powiesz na wypad do parku? Jakiś shake?
Analizowałam jej słowa, gdy minęła nas piątka chłopaków w towarzystwie dwóch skąpo ubranych dziewczyn. Czas jakby spowolnił, a cały korytarz opustoszał robiąc im miejsce. Czekoladowe spojrzenie ponownie spoczęło na moim ciele lustrując każdy jego kawałek. Po chwili wszyscy zniknęli za zakrętem, a ja wróciłam na ziemię widząc machającą przed moją twarzą rękę.
- Chętnie. - Uśmiechnęłam się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro