8
*dwa tygodnie później*
Rodzice nie powiedzieli nic na to, że z dnia na dzień przestałam nosić okulary. Wystarczyło im stwierdzenie, że się zepsuły. Nie chcieli wiedzieć nawet w jakich okolicznościach. Zaskakujący dla mnie był nagły przypływ dobroci u Calvina, ale może to wyrzuty sumienia?
Zakumplowałam się ostatnio z Maddy i Chelsea z mojej klasy dając Emmie trochę spokoju. To właśnie im udało się mnie namówić na wyjście w środku tygodnia. Chłopak, który podoba się Chelsy organizujemy dzisiaj małą posiadówkę dla kilku znajomych, na którą dziewczyną udało się nas wkręcić.
Dziewczyny przyjaźnią się ze sobą od przedszkola. Są bardziej siostrami niż przyjaciółkami. Zagadały do mnie kiedy kazano robić nam projekt z biologii w mniejszych grupach. Maddy ma rude włosy i nadmiar energii, natomiast Chelsea to brunetka o wzroście modelki.
...
Myślałam, że przyjazd tutaj okaże się stratą czasu, ale tak nie było. Usiadłyśmy na tarasie grupą ośmiu osób i od godziny rozmawialiśmy na różne tematy. Okazało się, że wszyscy obecni tutaj, oczywiście oprócz nas, albo skończyli szkołę albo są w ostatniej klasie.
- Ej! Chodźcie tutaj! Rozpalimy ognisko i puścimy film! - Gospodarz stał w ogrodzie niedaleko ogromnego basenu.
- Idziemy! - odkrzyknęli chłopacy.
Z dziewczynami przygotowałyśmy sałatki i kiełbasę. Panowie w tym czasie rozłożyli projektor i przygotowali film do odtworzenia.
Sam, w którego domu to wszystko się odbywało był pozytywnym dwudziestolatkiem. Mimo bogatych rodziców i wypasionego domu nie zachowywał się rozpuszczony, niedojrzały dzieciak. Słyszałam, że niedługo wybiera się na studia, a na razie pracuje w firmie ojca.
- Pomóc wam? - O kuchenny blat oparł się Will, którego poznałam na jednej z imprez.
Zajrzał do każdej miski i zaczął wyjadać przygotowane przekąski za co oberwał od Holly.
- Jak pomocą nazywasz wyjadanie to podziękujemy.
- Sam kazał powiedzieć, że wpadnie jeszcze kilka osób.
- No dobra. My już w zasadzie kończymy.
- Możesz zabrać te dwie miski - poinstruowała go Maddy.
Posprzątałyśmy stanowisko pracy i poszłyśmy do ogrodu.
...
Dwie godziny później, gdy film się skończył, całe jedzenie zniknęło, a na dworze zaczęło się ściemniać w ogrodzie rozbłysły światła. W tle grała muzyka towarzysząca rozmową. Ze względu na brak słońca zrobiło się też chłodniej i mimo mojego pełnego stroju korzystałam z koca, którym przykryty był Will.
- Chipsy się skończyły! - krzyknął Harry.
- Rusz dupe i se przynieś! - odpowiedział mu Sam.
- Stary nawet nie wiem gdzie ich szukać.
- Po prostu nie chce ci się ruszyć tej leniwej...
- Ja pójdę - zaoferowałam.
Wyszłam spod ciepłego koca i w akompaniamencie krzyków Harrego poszłam do domu.
- Jesteś super! Kocham cię! Ale weź paprykowe!
Zaśmiałam się pod nosem, ale zgodnie z jego prośbą zabrałam wskazaną przekąskę. Gdy wracałam już do towarzystwa w domu rozbrzmiał dzwonek o czym poinformowałam Sama, który kazał mi otworzyć drzwi.
Za jego prośbą przeszłam korytarzem do wejściowych drzwi, za którymi słuchać było śmiech.
- Sie - zawachał się - ma.
Otworzyłam szerzej oczy tak samo jak mój niedoszły rozmówca.
- Clary! - Ucieszył się David.
- Cześć- rzuciłam niezbyt zadowolona z ich obecności.
- Musisz pojawiać się tam gdzie my?
- I kto to mówi? - Spojrzałam na Calvina z wyrzutami. - To ty zawsze za mną łazisz, a poza tym byłam tutaj pierwsza.
- Czy ja czuję kiełbaski? - Simon zaciągnął się powietrzem i przepchnął żeby przejść dalej. Za nim poszli pozostali.
Zamknęłam drzwi po czym ruszyłam do ogrodu.
- Trzymaj - rzuciłam Harry'emu paczkę chipsów.
- Jesteś najlepsza.
Will sunął się robiąc mi miejsce. Usiadłam ponownie koło niego tym razem czując na sobie czujny wzrok Calvina.
...
- Hej widział ktoś Willa?
Rozglądałam się dookoła, ale chłopaka nadal nigdzie nie było widać. Co najdziwniejsze Calvina też gdzieś wcięło.
Podniosłam się z wygodnego leżaka, ponieważ postanowiłam się trochę rozejrzeć. Ciekawość nigdy nikomu nie wychodzi na dobre, ale co ja poradzę.
Ostatecznie zauważyłam ich niedaleko basenu, gdzie rozmawiali, ale chyba lepszym określeniem jest, że się kłócili. Musiałam jakoś zareagować, więc poszłam do nich.
- Wszędzie cię szukam. - Zwróciłam się do Willa jakbym zupełnie nie zauważyła, że są w środku zawziętej dyskusji.
- Zaraz przyjdę.
Odpowiedział i chciał wrócić do 'rozmowy', ale ja dalej stałam obok nich.
- Możesz sobie iść? - warknął na mnie Calvin.
- Zostaw ją. Już i tak skończyliśmy.
Will złapał mnie za rękę i chciał odejść.
- Podziwiam cię Clary. Jakiś facet ostatnio o mało cię nie zgwałcił, a ty prowadzisz się z obcym facetem.
- Zamknij się. - Wyszarpnęłam dłoń i podeszłam do niego. - Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.
- Daj jej spokój - wtrącił się Will.
- Znalazł się obrońca!
W tym momencie przegiął. Nie ma prawa wtrącać się w moje życie, jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić Will rzucił się na niego. Zaczęli się szarpać nie zwracając uwagi na mnie.
- Przestańcie! Will on nie jest tego wart! Chłopaki! Pomocy! - wydzierałam się.
Sekundy służyły mi się w nieskończoność. Ostatecznie postanowiłam sama zareagować i wkroczyłam między nich. Był to głupi pomysł, bo w swojej przepychance nie zwrócili uwagi na moją drobną osobę, która w całym tym zamieszaniu wpadła do basenu.
Na szczęście bez problemu wynurzyłam się na powierzchnię. Chłopacy przestali się bić, a do towarzystwa dołączył Simon, David i Sam.
- Patrz co zrobiłeś! - Will naskoczył na Calvina.
- Ja?! Chyba ty!
Tym razem zostali rozdzielenie zanim doszło do dalszej przepychanki. Dziewczyny, które właśnie przybiegły pomogły mi wydostać się z basenu.
- O co wam poszło? - zapytał wkurzony Sam.
Nasza trójka patrzyła po sobie szukając jakiegoś usprawiedliwienia.
- Oblał mnie ostatnio napojem na imprezie. Chciałem się odegrać, ale trochę mnie poniosło, a Clary stała się przypadkową ofiarą naszej sprzeczki.
Wymówki ma na zawołanie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro