✉10
Niedzielny poranek, słońce wpadające przez moje okno sprawiło, że się obudziłam. Podeszłam do lusterka i stwierdziłam, że wczorajszy prysznic mnie ożeźwił. O ile tak można to nazwać. Pierwsza czynność po przebudzeniu - szukanie mojego telefonu.
alya: hej, hej, hej kto chce zostać blogerką?
ja: na pewno nie ja
alya: ale za to ja!
ja: omg gratulacje, chcesz może czekoladę jako nagrodę czy cukierek wystarczy
alya: nie obraź się, ale śmieszna nie jesteś 😑
ja: moje poczucie humoru jest na wymarciu, sorki
***
– Czyż on nie jest idealny? - powtarzam cały czas przyklejając plakaty Adriena. – No oczywiście, że jest - odpowiadam sama sobie.
Bo nie ma to jak być samym w domu i mówić do plakatów. Brawo ja.
Fajnie, że Alya tak nie musi. Bo ona ma swojego chłopaka. Nino to nawet spoko ziomek. Z nim jedynym zamienię chociaż krótkie "hej".
Adrien: Śpisz jeszcze?
ja: a wiesz oglądam sobie powieki, to takie typowe moje zachowanie po przebudzeniu się
nie wysłano
ja: Nie, a co?
Gratulacje Marinette, jestem pod wielkim wrażeniem. Nie zawachałaś się wysłać wiadomości. Robisz postępy. Małe, ale postępy.
Adrien: Miałabyś ochotę iść ze mną do kina?
– Halo jak się oddycha - położyłam telefon na szafce i wpatrywałam się w białą ścianę. – Pomocy - przełknęłam ślinę. – Proszę?
Czy właśnie w tym momencie mój crush zaprasza mnie na randkę?
O mój Boże dziękuję, że wysłuchałeś moich próśb, proszę aby jeszcze ta z chomikiem się spełniła.
Jakim cudem przyjmuję to na spokojnie.
– A no tak jestem sama w domu - usiadłam na krześle. – Sama w domu - spojrzałam się na sufit. – Jestem sama w domu - podniosłam się. – Niczym Kevin!
Dobra czasami się zastanawiam czy ja jestem głupia czy zwyczajnie dziecinna.
ALE NO IDĘ Z CRUSH'EM DO KINA, CZY JA JESZCZE JESTEM TU GDZIE JESTEM?!
🍋
ona idzie
z Adrienem
do kina!
chcielibyście
maraton?
jak tak, to kiedy?
🍋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro