Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Urok

Dan

Rozłączyła się. Naprawdę to zrobiła! Ta cholerna, uparta, wkurzająca, nieznośna baba po prostu się rozłączyła! Ściskam komórkę tak mocno, że aż bieleją mi kostki palców. Chwytam po szklaneczkę z Burbonem, którego nalałem, żeby dodać sobie odwagi przed zadzwonieniem do niej. Cały dzień się do tego zbierałem.

A ona się rozłączyła!

Nie pozwoliła mi nawet wyjaśnić!

Dopijam resztkę alkoholu, wpatrując się w widok za hotelowym oknem, a następnie odwracam się i ze wściekłością rzucam szklankę o przeciwległą ścianę, wydając z siebie jednocześnie stłumiony krzyk.

Nie śniłem o niej. Ani wczoraj odsypiając po drodze do Pragi, ani dzisiaj w nocy, i już tak cholernie za nią tęsknię, mimo tego, że widziałem ją pierwszy raz w życiu. Pierwszy raz w realu.

Muszę wymyśleć jakiś plan, żeby przekonać ją do tego, żeby dała mi szansę. Nam szansę. Dlaczego nie dostrzega, że to co nas spotkało jest czymś wyjątkowym?

Mam gdzieś Hope, zerwę z nią zaraz po powrocie do USA. Mam na tyle przyzwoitości, żeby tego nie robić przez telefon, w końcu znamy się od paru dobrych lat.

Jednak obmyślanie planu musi poczekać do jutra, bo w tej chwili jestem zbyt wściekły. Dlatego chowam telefon do kieszeni, zarzucam na siebie czarną bluzę i wychodzę z pokoju.

Zaraz po koncercie w Pradze, przyjechaliśmy do Budapesztu, gdzie mamy grać jutro. Niedziela jest dniem wolnym, który chłopacy postanowili przeznaczyć tradycyjnie na imprezę. Nie mam pojęcia skąd wytrzasnęli tych wszystkich ludzi, ale w hotelowym barze jest tłoczno. Menadżer hotelu zadbał, żeby chłopakom się nie nudziło. Swiatła w pomieszczneiu są przyciemnione, z głośników dudni ciężka muzyka, część ludzi bawi się na parkiecie. Czuć w powietrzu zapach alkoholu wymieszanego z potem.

Jakieś laski chichoczą, kiedy podchodzę do baru. Przy jednym ze stolików dostrzegam przyjaciół w towarzystwie nowo poznanych ludzi, głównie dziewczyn. Ewidentnie są już pod wpływem, a butelka stojąca na blacie jest prawie pusta. Zamawiam więc kolejnego Jacka Danielsa, biorę dla siebie czystą szklankę i dosiadam się do nich. Chłopaki na mój widok wydają radosne okrzyki, a raczej na widok pełnej butelki. Wznosimy toast za trasę koncertową, do końca której pozostały już tylko trzy koncerty. Sam przygląda się mi uważne znad butelki z bursztynową cieczą, więc posyłam mu krzywy uśmiech. Dobrze wie, że coś dzieje się ze mną dziwnego.

Z prawej strony przysuwa się do mnie jakaś laska. Jest drobna, ma ciemne długie włosy i wielkie zielone oczy. Jest ładna. Zagaduje mnie o koncert i zespół. Wyjaśnia, że przyszła tu z koleżanką, która właśnie bada językiem wnętrze ust Nataniela – gitarzysty. Dziewczyna jest ładna, nawet bardzo ładna, ale zupełnie mnie nie interesuje, rozmawiam z nią tylko z grzeczności, albo raczej po to, żeby uciec myślami od kogoś innego.

Wcześniej zupełnie nie przeszkadzało mi flirtowanie z fankami. Nawet fakt, że miałem narzeczoną nie stanowił dla mnie problemu.

Ktoś ze mnie zakpił. Nie wiem tylko kto. Bóg? Przeznaczenie? Los? Przypadek?

A może Betty to jakaś czarownica. Rzuciła na mnie urok i coś czuję, że już nigdy się od niego nie uwolnię. 

Kiedy w nocy już mocno wstawiony wracam do hotelowego pokoju, czeka na mnie tam niespodzianka. Hope siedzi na łóżku z laptopem. Ma na sobie jedynie satynowy szlafrok. Założę się, że pod spodem jest naga, albo założyła seksowną bieliznę. To nie istotne. Na jej widok natychmiast trzeźwieję. Zupełnie zapomniałem, że miała dołączyć do mnie w czasie trasy koncertowej. Zauważa moją obecność i uśmiecha się do mnie szeroko, tymi swoimi idealnymi ustami. Pozwalam, żeby drzwi zamknęły się za mną z lekki trzaskiem i mówię obojętnym głosem:

– Musimy porozmawiać. 

***

Media: EVERGREY "Eternal Nocturnal"

Ciężko u mnie kochani ostatnio z pisaniem i z czasem, do tego przyplątało się przeziębienie, ale zostawiam tu króciutki rozdzialik, żebyście o mnie nie zapomnieli ;) Do końca historii już nie zostało wiele :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro