Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

* Oczami Luny *

     Po występie zeszłam ze sceny. Czułam się dziwnie, śpiewając z bratem Matteo, kiedy Balsano ciągle się na nas patrzył. Nie tylko Matteo, cały Roller. Oczywiście dostaliśmy gromkie brawa, co mnie ucieszyło, ale i tak nie zmieniło tego, że czułam się niezręcznie. Podeszłam do stolika, gdzie siedziała Nina z Simonem.

- Luna jak się śpiewało z klonem Matteo? - spytała mnie Nina, uśmiechając się.

- To było nietypowe doświadczenie, ale dobrze się bawiłam - odpowiedziałam.

- Księżniczko - spojrzałam na chłopaka, podnosząc jedną brew do góry. - Przepraszam, Kelnereczko. Zapomniałem się przedstawić. Jestem Federico, ale możesz mi mówić Fede - wyciągnął w moją stronę rękę.

- Jestem Luna - uścisnęłam mu dłoń. - Tak swoją drogą skąd znasz "Alas"? - spytałam zaciekawiona.

- Widziałem występ twój i Matteo, gdzie śpiewaliście tą piosenkę. Spodobała mi się i nauczyłem się jej - wyjaśnił.

- Aha. Może przedstawię Ci moich przyjaciół? - zaproponowałam.

- Jasne.

- To Nina - pokazałam na dziewczynę. - A to Simon - wskazałam na mojego przyjaciela.

- Cześć, jestem Fede.

- Cześć - przywitali go chórem.

- Ja już pójdę, pa kelnereczko - pożegnał się i odszedł.

- Nie podoba mi się on. Luna lepiej na niego uważaj - powiedział Simon.

- Nie martw się, on jest bardziej wkurzający od Matteo - stwierdziłam.

* Oczami Matteo *

Nie wiem, co zrobię Federico, ale na pewno coś mu zrobię. ON śpiewał z LUNĄ. Jak mógł?!

- Matteo, bracie co u Ciebie słychać? - usłyszałem zza pleców ten głos. Odwróciłem się i ujrzałem tego imbecyla.

- A co Cię to tak nagle obchodzi? - spytałem niezadowolony.

- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - ach ten jego cwany uśmieszek. Gdyby nie to, że jesteśmy w miejscu publicznym, już dawno zniknąłby mu z twarzy.

- No nie za bardzo - wycedziłem przez zęby.

- Ranisz - teatralnie złapał się za pierś.

- Dobra nara - odszedłem.

Nie będę rozmawiał z tym debilem, tylko psuje mi humor.

- Matteo, co tutaj robi twój brat? - zapytała zszokowana blondynka.

- Ludmi, gdybym wiedział, to bym Ci powiedział. A już wiem, zatruwa mi życie - odpowiedziałem.

- Co ty gadasz Matteo? Jesteście rodziną i powinniście się kochać oraz szanować.

- Tobie łatwo to mówić. Nigdy nie byłaś w cieniu swojego rodzeństwa, bo go nie masz.

- Matteo wiem, co to znaczy być w czyimś cieniu. Miałam tak z Violettą, to niszczyło mnie i moje relacje z innymi. Nie pozwól, żeby to zniszczyło także Ciebie - przytuliła mnie, a ja poczułem się lepiej.

- Dziękuję - wyszeptałem.

- Nie ma za co, Matteito - zaśmialiśmy się. - Co powiesz na koktajl bananowy?

- Z miłą chęcią.

Ruszyliśmy w stronę baru, by resztę dnia spędzić w swoim towarzystwie.

--------------------------------------
Hejka ten rozdział dedykuję Julce i Martynie, za to że we mnie wierzą. Przez chwilę miałam ochotę usunąć to opowiadanie. Wypaliłam się po tym 5 rozdziale. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam i dalej będziecie czytać moje wypociny. Jeśli macie jakieś pomysły dotyczące tego ff piszcie do mnie na priv ;)

~Pozdrawiam FelicityCzyta

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro