Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

* Oczami Ambar *

- Matteo, musimy porozmawiać - powiedziałam. Odjechałam z chłopakiem na bok, by reszta ludzi na wrotkowisku nie słyszała naszej kłótni.

- O co chodzi?

- Ty się pytasz o co chodzi?! Zamiast zabawiać się z Ludmiłą i Luną powinieneś zająć się mną i konkursem! Jeżeli chcesz wygrać, musisz być najlepszy - gotowało się we mnie od środka.

- Ale Ambar ja...

- Matteo, nie tłumacz się to i tak nic nie zmieni - przerwałam mu.

- Do czego zmierzasz? - spytał.

- Potrzebuję króla toru, a ty nim najwyraźniej nie jesteś. Z nami koniec.

     Opuściłam tor, by nikt nie zauważył, że zrobiło mi się przykro. Nie rozumiałam, dlaczego wolał spędzać czas z nimi, a nie ze mną. Muszę być silna i nie mogę dać po sobie poznać, że mi na nim zależało.

* Oczami Matteo *

Dziewczyny podjechały do mnie, a głos zabrała Ludmiła.

- Matteo, słyszałyśmy waszą rozmowę - przyznała się. - Jest nam bardzo przykro.

- Możesz na mnie liczyć, jeśli będziesz czegoś potrzebować - zaoferowała się Luna.

- Dzięki, ale nie potrzebuję pocieszenia - odjechałem i postanowiłem, że wrócę do domu.

* W domu *

     Położyłem się na łóżku i zacząłem rozmyślać nad tym, co powiedziała mi Ambar, miała rację. Za bardzo skupiłem swoją uwagę na Ludmile... i na Lunie.

- Bracie - mój spokój przerwał Federico.

- Czego chcesz?! - już na dobry początek naskoczyłem na niego.

- Uhuhu widzę, że ktoś tu ma okres - zaśmiał się.

- Nie mam ochoty na żarty Fede.

- Matteo, coś się stało? - spytał przejętym głosem.

- Ambar ze mną zerwała - wyżaliłem się.

- Ooo to słabo - powiedział.

- To i tak nie miało sensu, od dawna nam się nie układało - stwierdziłem.

- Nie martw się, złamane serce zawsze można uleczyć.

- Skąd te złote myśli? - zaśmiałem się.

- Nie wiem, jakoś tak samo wyszło.

- No jasne w końcu jesteś muzykiem.

- Nie będę Ci już przeszkadzać, na razie braciszku.

- Cześć Fede - pożegnałem się.

     To było dziwne, czy on się o mnie martwił tak jak za dzieciaka? Myślami przeniosłem się 12 lat wstecz do czasów, kiedy dobrze dogadywałem się z bliźniakiem.

- Fedeliko, ta gupia dziewcynka mnie pocalowala - poskarżyłem się.

- Pofiem jej, ze jest gupia.

Podszedł do tej dziewczynki.

- Jestes gupia i... i smierdzis - po tych słowach blondyneczka popłakała się i poszła do mamy.

Ach te czasy dzieciństwa. Tęsknię za Włochami, za byciem młodym i głupim.

------------------------------------------------------

Rozdział krótki, ale ważne, że jest :D Postaram się poprawić w następnym rozdziale ;p do weekendu ^_^

* tekst kursywą to retrospekcja.

~Pozdrawiam FelicityCzyta

PS. Poprawianie tego rozdziału sprawiło mi dużą przyjemność. Na dodatek poszło szybciej niż zwykle.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro