Rozdział 10
* Oczami Ambar *
- Matteo, musimy porozmawiać - powiedziałam. Odjechałam z chłopakiem na bok, by reszta ludzi na wrotkowisku nie słyszała naszej kłótni.
- O co chodzi?
- Ty się pytasz o co chodzi?! Zamiast zabawiać się z Ludmiłą i Luną powinieneś zająć się mną i konkursem! Jeżeli chcesz wygrać, musisz być najlepszy - gotowało się we mnie od środka.
- Ale Ambar ja...
- Matteo, nie tłumacz się to i tak nic nie zmieni - przerwałam mu.
- Do czego zmierzasz? - spytał.
- Potrzebuję króla toru, a ty nim najwyraźniej nie jesteś. Z nami koniec.
Opuściłam tor, by nikt nie zauważył, że zrobiło mi się przykro. Nie rozumiałam, dlaczego wolał spędzać czas z nimi, a nie ze mną. Muszę być silna i nie mogę dać po sobie poznać, że mi na nim zależało.
* Oczami Matteo *
Dziewczyny podjechały do mnie, a głos zabrała Ludmiła.
- Matteo, słyszałyśmy waszą rozmowę - przyznała się. - Jest nam bardzo przykro.
- Możesz na mnie liczyć, jeśli będziesz czegoś potrzebować - zaoferowała się Luna.
- Dzięki, ale nie potrzebuję pocieszenia - odjechałem i postanowiłem, że wrócę do domu.
* W domu *
Położyłem się na łóżku i zacząłem rozmyślać nad tym, co powiedziała mi Ambar, miała rację. Za bardzo skupiłem swoją uwagę na Ludmile... i na Lunie.
- Bracie - mój spokój przerwał Federico.
- Czego chcesz?! - już na dobry początek naskoczyłem na niego.
- Uhuhu widzę, że ktoś tu ma okres - zaśmiał się.
- Nie mam ochoty na żarty Fede.
- Matteo, coś się stało? - spytał przejętym głosem.
- Ambar ze mną zerwała - wyżaliłem się.
- Ooo to słabo - powiedział.
- To i tak nie miało sensu, od dawna nam się nie układało - stwierdziłem.
- Nie martw się, złamane serce zawsze można uleczyć.
- Skąd te złote myśli? - zaśmiałem się.
- Nie wiem, jakoś tak samo wyszło.
- No jasne w końcu jesteś muzykiem.
- Nie będę Ci już przeszkadzać, na razie braciszku.
- Cześć Fede - pożegnałem się.
To było dziwne, czy on się o mnie martwił tak jak za dzieciaka? Myślami przeniosłem się 12 lat wstecz do czasów, kiedy dobrze dogadywałem się z bliźniakiem.
- Fedeliko, ta gupia dziewcynka mnie pocalowala - poskarżyłem się.
- Pofiem jej, ze jest gupia.
Podszedł do tej dziewczynki.
- Jestes gupia i... i smierdzis - po tych słowach blondyneczka popłakała się i poszła do mamy.
Ach te czasy dzieciństwa. Tęsknię za Włochami, za byciem młodym i głupim.
------------------------------------------------------
Rozdział krótki, ale ważne, że jest :D Postaram się poprawić w następnym rozdziale ;p do weekendu ^_^
* tekst kursywą to retrospekcja.
~Pozdrawiam FelicityCzyta
PS. Poprawianie tego rozdziału sprawiło mi dużą przyjemność. Na dodatek poszło szybciej niż zwykle.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro