Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Problem

Hawks w jednej chwili poczuł, jakby zrobiło mu się strasznie niedobrze. Przyłożył dłoń do ust, jakby chciał powstrzymać wymioty. Dabi zauważył, że dzieje się coś złego, więc odrzucił prezerwatywę na podłogę, wytarł na szybko ręce z jej zawartości dłonie o prześcieradło i rzucił się w stronę swojego ukochanego omegi.

- Wszystko w porządku, Hawks? - spytał. Stanął przed nim i ostrożnie objął go w pasie, przyglądając się przy tym swojemu ukochanemu. Bohater spojrzał na niego z przerażeniem. Zaczął się cały trząść. Odsunął dłoń od swoich ust, bo tak naprawdę nie było mu niedobrze, tylko się zestresował i mu się wydawało. Kiedy się odezwał, jego głos lekko drżał.

- Czy ty wiesz, co to znaczy?! - zawołał spanikowany Hawks. W głowie powtarzał tylko jedno. Cholera, cholera, cholera...

Dabi w tym czasie widział, że Hawks coraz bardziej się tym wszystkim martwił i denerwował. Chwycił go więc za ramiona i zmusił, żeby ten na niego popatrzył. Zwykle to Hawks był tym miłym, radosnym, pociesznym gościem, a Dabi robił za marudę, agresora, i niestabilnego emocjonalnie pesymistę. Ale teraz rolę się odwróciły, a on musiał zapewnić spokój i bezpieczeństwo swojej omedze. Nawet jeśli zagrożeniem było "tylko" ich dziecko.

- Hej, Hawks, spokojnie. Musimy się uspokoić, jasne? - powiedział. Blondyn zamrugał kilka razy, stopniowo dochodząc do siebie. Dabi ucieszył się, że przynajmniej częściowo udało mu się już uspokoić swojego kochanka. - Mam pomysł. Idź pod prysznic, umyj się, na pewno poczujesz się po tym lepiej i uspokoisz się. Ja w tym czasie umyję ręce i zrobię nam coś do jedzenia, a potem na spokojnie pomyślimy, dobrze? - zasugerował. Hawks przez chwilę przyglądał się swojemu alfie, po czym wreszcie odzyskał nad sobą panowanie i pokiwał głową. - Doskonale. Gdybyś czegoś potrzebował, pamiętaj, jestem tutaj, jasne? - dodał Dabi. Hawks tym razem od razu pokiwał głową.

- J-jasne. Wezmę prysznic. W razie czego zawołam cię - powiedział Hawks. Wciąż sprawiał wrażenie dość niepewnego...

Generalnie bohater zazwyczaj był odważny, pewny siebie, arogancki, głośny, przekorny, ale... wciąż pozostawał omegą. Jego omegą. I Dabi chciał go za wszelką cenę chronić. Hawks minął bruneta, a ten odwrócił się i uważnie przyglądał się cały czas, dopóki blondyn nie podreptał do łazienki. Wyglądał już znacznie lepiej niż chwilę temu, ale mimo to Dabi uznał, że musi być nad wyraz uważny.

Poszedł w końcu robić im śniadanie, ale wciąż zachowywał czujność i uwagę, żeby w razie czego szybko przybyć na pomoc swojej omedze. Uważnie wszystkiego nasłuchiwał, robiąc im przy tym kanapki z różnymi dodatkami, warzywami, serem, szyneczką, no i oczywiście kawałkami kurczaka, żeby pocieszyć Hawksika ulubionym jedzonkiem.

~*~

W tym czasie Hawks, zgodnie z pomysłem jego alfy Dabiego, pokierował się prosto do łazienki i pod prysznic. Przynajmniej dzięki temu, że był nagi, nie musiał się już rozbierać. Wszedł pod prysznic, zamknął się tam i wystukał odpowiednie ustawienia.

Wkrótce ze słuchawek po bokach i z góry zaczęła lecieć przyjemna, ciepła woda. Hawks stał, z głową spuszczoną w dół, ze wzrokiem utkwionym w podłogę. Woda stopniowo moczyła jego ciało i włosy, on jednak na razie o tym nie myślał.

Z lekkim ociąganiem położył sobie dłoń na brzuchu. Tak jak wszyscy, doskonale wiedział, jak dokładnie to wszystko działa. Miał świadomość, co oznacza to, co właśnie się stało. Kiedy omega jest w rui, i uprawia seks z betą albo alfą, to prawdopodobieństwo poczęcia dziecka wynosi 100%...

Dziecko - pomyślał jedynie Hawks, głaszcząc się delikatnie po swoim brzuchu. Spojrzał na niego. Wciąż nie docierało do niego to wszystko, że miałby mieć dziecko z Dabim... Dopiero co wstępnie zaczęło im się układać, wyznali sobie miłość, Hawks dał mu się oznaczyć i za niedługo miał zacząć załatwiać to, żeby zgłosić Dabiego jako swoją omegę i załatwić mu tą "czystą kartę", żeby chłopak mógł zacząć od nowa. Dabi zgodził się na zaproponowane przez Hawksa rozwiązanie. Zgodził się, żeby oznaczyć Keigo jako swoją omegę, właściwie to na to zgodził się najchętniej i najszybciej.

Potem jednak przystał również na to, żeby zastosowali razem ten fortel, to prawo, które pozwala "złej" alfie uzyskać czystą kartę i rozpocząć na nowo życie w społeczeństwie, jeśli tylko pozwoliła mu się oznaczyć omega, która do tej pory "dobrze się prowadziła". No a Hawks, jako czołowy bohater, zdecydowanie "dobrze się prowadził", więc wystarczyło tylko, żeby udowodnili, że naprawdę Hawks dał się bez przymusu oznaczyć Dabiemu.

Ponadto Touya musiałby się zgodzić, żeby chodzić do psychiatry, psychologa, i zapewne na kilka innych zasad, żeby ostatecznie dostał zgodę na normalne życie z Hawksem (znowu, oczywiście, pod jakimiś zasadami).

Dabi zgodził się praktycznie na to wszystko. Chociaż oczywiście to nie wyglądało tak, że Hawks mu to zaproponował, a Dabi bez żadnych oporów na to wszystko przystał, co to, to nie. Wcześniej odbyli wiele długich, i poważnych rozmów na ten temat, jak to wszystko razem ogarnąć.

W końcu Dabi był przekonany, że społeczeństwo bohaterów wymaga OGROMNEJ zmiany, w dodatku mocnej, szybkiej i nagłej, bo powoli, na spokojnie, nie da to rady. Uważał, że jego własna historia była doskonałym dowodem na to, że społeczeństwo bohaterów wymaga szybkich zmian, i nie chciał z tym czekać. No i chciał wykorzystać swoją własną historię akurat po to, żeby pokazać społeczeństwu, jak źle funkcjonuje to społeczeństwo i że jak najszybciej potrzeba nam poważnych zmian.

Ostatecznie jednak doszli w tej sprawie do porozumienia. Dabi, kiedy opowiedział mu swoją historię, i historie innych, niektórych ludzi, i zwrócił mu do tego uwagę na to, jak wiele osób pokrzywdził system i bohaterowie, właśnie tak jak jego, Dabiego, ale również Shigarakiego, Twice'a i wielu innych, w pewien sposób otworzył Hawksowi oczy na to wszystko. Keigo przyznał mu, że w takim razie system faktycznie potrzebuje zmian. Ale dogadali się jakoś.

W końcu, wcale tak bardzo się od siebie nie różnili, mieli podobne charaktery, a nawet przeszłość, chociaż skończyli w zupełnie różnych miejscach. Tak czy inaczej, wiele ich łączyło, byli do siebie podobni pod wieloma względami, mieli podobne zdania na wiele tematów. Kochali się jednak, to przede wszystkim, i zależało im na sobie, dlatego Dabi nie tylko sam otworzył się przy Hawksie, ale i otworzył się na jego słowa, i dzięki niemu zrozumiał, ze zasługuje na szczęście, miłość, ale też potrzebuje pomocy, i sam wymaga pewnych zmian, a zmienianie społeczeństwa również powinno wyglądać nieco lepiej. W dużym skrócie, ich miłość, oraz to, że dobrze się dogadywali ze sobą, sprawiło, że nie pokłócili się, nie wojowali ze sobą, tylko zwyczajnie spokojnie rozmawiali, wyjaśnili sobie wszystko, byli otwarci na siebie i swoje argumenty, i w końcu doszli do wspólnych wniosków. Dogadali się ze sobą, uwzględniając argumenty, przekonania i cele każdego z nich, i udało im się jednak znaleźć wspólne rozwiązanie.

I tak oto znaleźli się w tym miejscu. Hawks miał zająć się zgłoszeniem Dabiego jako swojej alfy, a Touya miał w tym czasie dać się ładnie ugrzecznić, i po akceptacji, chodzić na wszystkie spotkania z psychiatrą i psychologiem, które mają mu pomóc, i stosować się do zasad. Jednocześnie obaj postanowili, że zajmą się pomocą różnym ludziom oraz zmienianiem tego miejscami naprawdę wymagającego sporej pomocy i naprawy społeczeństwa opartego na bohaterach.

To tak w skrócie, ale w sumie dzięki temu udało im się dogadać, i wymyślić plan na wspólną przyszłość. Teraz jednak mieli niełatwe zadanie, zrealizować ten plan. A do tego, chociaż raczej nie było żadnych przeciwwskazań, to Hawks nie złożył jeszcze wniosku o uznanie Dabiego za jego alfę, więc i na dobrą sprawę, nie mógł ten wniosek zostać zaakceptowany. Nadal więc zachodziło niebezpieczeństwo, że zwyczajnie dostaną odmowę, a to mogłoby sprawić, że cały ten ich wspaniały plan na idealną wspólną przyszłość weźmie w łeb...

Zatem ten konkretny moment był chyba jednym z najgorszych, o ile nie najgorszym, z możliwych momentów na wpadkę. Masakra. Hawks wiedział jednak, że tak czy inaczej, będą jakoś musieli sobie z tym poradzić.

Nadal jednak nie potrafił tego wszystkiego przetrawić, zaakceptować tego i pogodzić się z tym wszystkim, wciąż nie do końca to do niego docierało. Musiał jednak jakoś się z tym pogodzić, i walczyć dalej, walczyć z przeciwnościami losu, o wspólne, szczęśliwe życie i spokój dla niego, Dabiego, a teraz również i dla ich dziecka. A skoro miał o to walczyć, to nie mógł się załamywać, ani pozwalać sobie na zbyt długie roztrzęsanie tego wszystkiego i roztkliwianie się nad tym, do walki konieczne było działanie, a więc musiał działać, a nie stać tutaj i tylko się tym wszystkim bez przerwy zamartwiać! Musiał się ogarnąć!

Był silny, bo od urodzenia musiał się mierzyć z całą masą różnych problemów, zawsze musiał walczyć o swoje przetrwanie, a to uczyniło go naprawdę silnym i odpornym na wiele krzywd, bólu, a także wszelkich przeciwności losu. Więc również i tym razem nie zamierzał się poddawać, tylko rozwiązać jakoś to wszystko, poradzić sobie z tym... "problemem", za wszelką cenę, nie zamierzał się poddawać, tylko walczyć dalej, tak jak przez całe swoje życie. Z tym postanowieniem otrząsnął się ze swojego zamyślenia, i szybko dokończył swój prysznic, po czym wyszedł z niego, i zaczął się przygotowywać i ogarniać na śniadanie.

~*~~

Dabi zrobił im już śniadanie, i czekał już teraz tylko na przyjście swojego ukochanego. Uszykował im kanapki, do tego zrobił herbatę, zwykłą, czarną, obaj taką najbardziej lubili, i czekał na Hawksa, który, jak sądził Dabi, lada moment miał się tutaj zjawić. I nie pomylił się oczywiście. W tym czasie starał się nie myśleć i nie martwić za bardzo ciążącą nad nimi, dość poważną, wizją wpadki, uznał, że najlepiej zrobi, jeżeli teraz nie będzie sobie zaprzątał tym głowy i poczeka, aż Hawks się zjawi i razem o tym porozmawiają, i poszukają najlepszego rozwiązania tej sytuacji.

Blondyn zjawił się wkrótce w drzwiach. Miał na sobie tylko starą, przydługą, rozciągniętą, zwykłą białą koszulkę.

Kiedy Keigo wreszcie zaczął się myć, przez chwilę na nowo zaczął panikować, kiedy zaczęła do niego docierać powaga całej tej sytuacji, to, jak bardzo mają teraz przejebane, jak duży problem mają, i że cała ich przyszłość właśnie stanęła pod ogromnym znakiem zapytania, bał się, że jednak sobie z tym wszystkim nie poradzi, że on i Dabi sobie nie poradzą, przez co dość mocno szorował swoją skórę, aż się zaczerwieniła. To było jednak tylko chwilowe załamanie, panika. Hawks wkrótce zdołał się uspokoić i ogarnąć.

Potem, kiedy wyszedł spod prysznica, zdał sobie sprawę z tego, że nie wziął sobie nic do ubrania. Na szybko więc otarł się ręcznikiem, a potem wrócił do pokoju i wyciągnął z głębi szafy starą koszulkę. Ubrał ją, sięgała mu ona do połowy ud, więc nie zaprzątał sobie już głowy niczym innym, w tym bielizną, i po prostu przyszedł do kuchni tylko w tym. Dabi podszedł do swojego ukochanego i delikatnie objął go w pasie. Pochylił się i pocałował go delikatnie w nos, po czym uśmiechnął się lekko do swojego kochanka.

- Wszystko dobrze? - spytał. Nie miał podstaw, żeby sądzić, ze coś jest nie tak, w końcu widzieli się ledwie chwilę temu, ale względem Hawksa Dabi był niezwykle czuły i opiekuńczy. I jakimś sposobem nawet kiedy nic nie widział i nie wiedział, to jakoś potrafił wyczuwać, kiedy fizycznie, albo psychicznie, coś było nie tak z jego omegą. Może i tego, że psychicznie Hawks nie czuje się najlepiej, łatwo się było domyślić, w końcu nie planowali dzieci, przynajmniej nie teraz, nie w tej chwili, to był chyba szczerze najgorszy moment, a zawisła nad nimi wizja wpadki, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością.

Tak więc łatwo było się domyślić, że Hawks był załamany, ale przecież nie mógł wiedzieć o chwilowym ataku paniki u Hawksa pod prysznicem, ślady praktycznie całkowicie, szybko zeszły, zamaskowało je również delikatne poczerwienienie pod wpływem gorącej wody, w której Hawks brał prysznic. A jednak było tak, jakby Dabi zdawał się coś w jakiś sposób przeczuwać. Keigo nie miał pojęcia, jak jego alfa to potrafiła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro