1. Pamiątka na 9 miesięcy
Obudził go słodki, przyjemny zapach. Zapach świeżości, świeżego powietrza, trochę przypominał ten przed lub po deszczu, ale to nie było to. To był zapach dziki, nieokiełznany. Trudno opisać, jak pachnie świeżość albo dzikość, ale to był właśnie ten zapach. Dabi doskonale go znał, ale nigdy nie odczuwał go aż tak bardzo.
Otworzył oczy, zamrugał kilka razy, budząc się. W tym czasie przebudził się także Hawks, a dokładniej, obudził go ból brzucha. Na początku obaj byli zbyt zaspani. Dabi, nie ogarniając jeszcze wszystkiego, przytulił się bardziej do swojego partnera. Objął Hawksa, podczas gdy nim wstrząsnął bolesny skurcz brzucha. Cicho syknął, ale bliskość Dabiego w jakiś sposób mu pomagała. Wtulił się więc w niego. I właśnie wtedy Dabi zdał sobie sprawę z tego, że to Hawks jest źródłem tego pięknego, nasilonego zapachy. A Hawks zrozumiał, że obecność złoczyńcy ukaja częściowo jego ból. A to oznaczało jedno... W końcu do obojga dotarło, że Hawks właśnie dostał rui.
~*~
Spotykali się już jakiś czas i czuli, że to jest to. Po jakimś czasie doszło nawet między nimi do czegoś bardzo intymnego. Hawks pozwolił mu się ugryźć w szyję... Odtąd był już jego, jego i tylko jego.
I to także odmieniło ich los, i wspólną przyszłość. Lata temu omegi, były poniewierane, wyśmiewane, i generalnie traktowane jak gówno. Bety żyły za to jako-tako, a alfy jak w bajce. Teraz już co prawda sytuacja wyglądała lepiej, część omeg nawet robiło karierę, furorę, tak jak Hawks, który pomimo bycia omegą, był jednym z czołowych bohaterów Japonii. Chociaż dla niego to było dość problematyczne, większość bohaterów, zwłaszcza tych z topki, to były alfy i jeśli tylko ktoś był wolny, zwykle starał się zarywać do Hawksa, bo ten "ładnie pachniał świeżością i czymś dzikim", oraz był wolną omegą.
Blondyn jednak skutecznie radził sobie z tymi zalotami, aż otrzymał zadanie, aby szpiegować Ligę Złoczyńców. W taki sposób poznał bliżej Dabiego, ich relacja zaczęła się rozwijać, i okazało się, że to właśnie on jest alfą Hawksa, a Hawks jego omegą. Związali się, potem nawet oficjalnie połączyli się w parę, a to oznaczało jedno...
Omegi lata temu wywalczyły to, że kiedy jakakolwiek alfa lub beta zwiąże się z omegą, to taka para, jeśli faktycznie ze sobą żyje, może liczyć na szereg udogodnień, mieszkanie od państwa, różne dofinansowania, darowizny. Poza tym to, co było dla nich najważniejsze w tej chwili, to fakt, że kiedy ktoś zostawał parą z omegą, to jeżeli ta omega prowadziła się nienagannie, to jest, nie miała żadnej przeszłości kryminalnej i nie była przestępcą, to jeżeli z kolei beta lub alfa z tej pary, nieważne jak okropne zbrodnie popełniły, dostawali czystą kartę i odpowiednio jedynie przymus kontroli lub leczenia psychiatrycznego.
Ten zapis może i nie był najlepszy, po takim czasie pojawiało się coraz więcej głosów, że to nie fair, że niebezpieczni przestępcy, nawet mordercy, mogli uzyskać czystą kartę w społeczeństwie tylko dzięki temu, że wybrał sobie na parę omegę. Jednak to właśnie to prawo najbardziej podniosło status omeg, i kiedy tylko ktokolwiek próbował to prawo podważyć, aktywiści na rzecz praw omeg podnosili krzyk i nie pozwalali na to.
Hawks przez długi czas uważał, że to prawo faktycznie jest nie najlepsze, ale sam nie robił nic specjalnego, żeby to prawo usunąć. Po prostu, nie uważał go za dobre, ale jednocześnie je akceptował. A tak się stało, że właśnie teraz on i Dabi chcieli z tego prawa skorzystać.
Zostali oficjalnie parą, i to kilka dni temu, więc Hawks stopniowo ogarniał wszystko, żeby złożyć dobry wniosek, wszystko ładnie potwierdzić, załatwić i przedstawić światu Dabiego jako swoją alfę, jednocześnie oczyszczając go ze wszystkiego. Wiedział, że Dabi zrobił wiele złego, ale czuł, po prostu czuł w środku, jego omega mu to mówiła, że w Dabim mimo to jest jeszcze wiele dobra, że wiele dobrego może jeszcze zdziałać, że naprawi zło, które wyrządził, i że dla złoczyńcy jest jeszcze szansa.
Wczoraj spotkali się w mieszkaniu Hawksa. Coraz mniej kryli się ze swoim związkiem, odkąd byli niemalże legalni. Sam przez długi czas widział w Dabim potwora... Ale potem dojrzał, że to po prostu bardzo skrzywdzony, ale kochany człowiek. I jego alfa, przeznaczony mu. Wczoraj spotkali się, bo po prostu mieli ochotę spędzić razem trochę czasu, a do tego na koniec pozwolili sobie na więcej amorów i zbliżenie.
A dzisiaj Hawks miał iść do Biura ds. Omeg i złożyć tam wniosek o uznanie Dabiego za jego alfę i oczyszczenie go ze wszystkiego. Spodziewał się, że dostaną pozytywna decyzję, a jego Dabiś dostanie najpewniej nadzór kuratora i przymus leczenia psychiatrycznego, co akurat Hawks uważał za sensowne.
Dabi z pewnością potrzebował pomocy do wdrożenia od nowa do społeczeństwa, Hawks oczywiście zamierzał pomóc mu najbardziej jak tylko mógł, ale tacy specjaliści, jak kurator, psychiatra, terapeuta, z pewnością także byli mu potrzebni, i od nich otrzymałby specjalistyczną pomoc. I to wszystko miał zrobić właśnie dzisiaj, ale kurwa nie, bo po co, bo musiał dostać jebanej rui. W dodatku pierwszej, odkąd związał się z Dabim.
~*~
- Jak ty zajebiście pachniesz - wyszeptał Dabi, przyglądając się swojej omedze. Omedze w rui. Nie urodził się przecież wczoraj, wiedział, że prędzej czy później Hawks dostanie rui i będzie wtedy go jeszcze bardziej podniecał. Ale i tak nie był gotów na te zapachy, widoki, na te feromony...
Hawks z kolei, kiedy tylko usłyszał słowa Dabiego, przestraszył się i nieznacznie się od niego odsunął. Doskonale wiedział, z czym wiążą się słowa jego ukochanego, ale... nie mogli. Nie teraz, nie w tej sytuacji, nie w tym momencie.
- Dabiś - powiedział, używając przy tym czułego przezwiska, zdrobnienia, które sam nadał Touyi. - Nie możemy. Nie mamy...
- Gumek? - spytał Dabi, przerywając mu. Nadludzkim wprost wysiłkiem usiadł, odsuwając się po chwili i wyplątując się z objąć swojej omegi. - Powinienem mieć je w spodniach - dodał. Wstał i zaczął szukać swoich spodni w kotłowinie ubrań na podłodze w sypialni Hawksa. Bohater w tym czasie usiadł na łóżku, kołdra zsunęła się z niego i odkryła jego nagie ciało, klatkę piersiową i częściowo uda. Przyglądał się swojemu prawie nagiemu alfie. Zmarszczył lekko brwi.
- Po co ci gumki? - spytał. Dabi odnalazł w tym czasie swoje spodnie. Schylił się po nie, podniósł, i zaczął szukać w kieszeni prezerwatyw. Wzruszył przy tym lekko ramionami, podczas kiedy Hawks cały czas go obserwował. Dabi podniósł na niego wzrok.
- Nie jestem głupi. Jesteś moją omegą, a ja twoją alfą. A ty prędzej czy później musiałeś dostać rui. Dlatego od jakiegoś czasu nosiłem przy sobie zawsze kilka gumek. Wiesz, tak na wszelki wypadek, dla ciebie i dla mnie - wyjaśnił Dabi. Słysząc to, Hawks popatrzył na niego z czułością.
- Mam naprawdę inteligentną alfę - stwierdził. Hawks w tym czasie skulił się z bólu, bo wstrząsnął nim bolesny skurcz. Podkulił nogi i jęknął, pochylił głowę i ramiona, jakby chciał zapaść się w sobie, byleby tylko nie czuć tego bólu. Ruja dopiero się zaczynała, więc nie dokuczała mu aż tak, jak wtedy, kiedy się rozkręci. Brzuch nie napierdalał go tak jak zwykle, ale bolał coraz mocniej i coraz częściej. Dabi w tym czasie wyjął już gumkę i wrócił szybkim krokiem do Hawksa, widząc, co dzieje się z jego omegą. Usiadł na łóżku, obok Hawksa, i położył my dłoń na udzie.
- Wszystko dobrze? - spytał z troską w głowie. Skurcz zaczął stopniowo ustępować, Hawks więc zaczął się rozluźniać. Podniósł wreszcie wzrok na swojego alfę. Wyglądał już trochę lepiej, ale usta wciąż miał zaciśnięte. Pokiwał jednak glową na "tak". Dabi zaczął jeździć dłonią po udzie Hawksa, pochylił się bardziej w jego stronę przy tym. - Zaraz się tym zajmiemy, skarbie - stwierdził Dabi. Hawks ponownie jedynie skinął głową.
Dabi w tym czasie stopniowo coraz bardziej pochylał się nad Keigo, aż w końcu złączył razem ich usta. Nie mógł się powstrzymać. Blondyn wyglądał i pachniał tak cholernie podniecająco... Hawks też nie miał nic przeciwko temu wszystkiego. Skurcz odpuścił, ale zanim Hawks na dobre się rozluźnił, złapał go kolejny. Bohater jęknął z bólu, prosto w usta swojego kochanka. Podkurczył z bólu palce u stóp, zacisnął dłoń na pościeli. Dabi oderwał się od niego, niepewny, nie chciał mimo wszystko sprawiać swojej omedze niepotrzebnego bólu.
- Proszę - wyjęczał już chwilę później Hawks. - Pośpiesz się... Proszę - powiedział cicho Hawks. Ruja coraz bardziej się w nim budziła, dawała się we znaki... I tylko Dabi mógł mu w tej chwili pomóc. Brunet zaś nie potrzebował dalszej zachęty. Natychmiast wszedł cały na łóżku, popychając blondyna na poduszki. Dabi zmierzył go z góry spojrzeniem.
- Moja omega - powiedział cicho.
- Moja alfa - odparł Hawks, wyciągając w jego stronę ręce. Dabi nie czekał dłużej. Rozsunął nogi Hawksa, ten ochoczo mu na wszystko pozwalał. Teraz zgodziłby się na wszystko, byleby dostać to, czego chciał. Kutasa Dabiego. Brunet usadowił się między nimi i pochylił się nad swoim kochankiem. Pocałował go, a Hawks objął Dabiego. Przylgnął do niego całym swoim ciałem.
Hawks zaczął zaczął cicho pojękiwać, kiedy brunet zaczął się zsuwać coraz niżej, całując blondyna po szyi. Dabi uciszył go chwilowo, kiedy wsunął mu swoje palce do ust. Hawks od razu zaczął je ślinić, wciąż przy tym pojękując i stękając. Ból w nadbrzuszu ustąpił, zastąpiony przez znane, przyjemne mrowienie.
Hawks wariował przez to co czuł, wariował przez doznania, które zapewniał mu Dabi, oraz wariował, bo był w stanie wyczuć w powietrzu mieszankę feromonów ich obu. Z brunetem było nie lepiej. Podczas rui omega tym gorzej radziła sobie z jakąkolwiek kontrolą feromonów, które uwalniały się, jak chciały, szalały, jak chciały, i były tysiąc razy intensywniejsze niż normalnie.
Dabi jak najszybciej chciał znaleźć się w Hawksie, a bohater nie miał nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie, pragnął tego samego. W dodatku obaj mieli świadomość, że to ich pierwsza ruja. Przez cały okres trwania ich związku Hawks po raz pierwszy dostał rui, dla Dabiego. W końcu brunet zabrał swoje palce z ust Keigo, szybko zsunął je niżej i wsunął w bohatera pierwszy palec. W tym czasie cały czas całował Hawksa po szyi, gdy nagle ten odezwał się.
- D-dabi - wyjąkał cicho. Touya oderwał się na chwilę od kochanka i spojrzał na niego uważnie. Hawks był bliski rozpłynięcie się teraz, w tej chwili, pod Dabim, pod wpływem tego jego spojrzenia. Tymczasem jednak nie zrobił tego, tylko oddychał, a jego oddech był płytki, szybki i urywany. Tętno mu szalało, serce tak samo. Czuł na sobie, oraz w sobie, ciepłe, gorące wręcz dłonie Dabiego, ale to mu nie przeszkadzało. Jego ciało przywykło już do tego, że podniecony Touya ma nieco wyższą temperaturę, jest zwyczajnie cieplejszy.
- Co się dzieje? - spytał złoczyńca. On także mówił z trudem. Głos miał ochrypnięty od pożądania, oddech niespokojny, przyspieszony. Jego wzrok pełen był dzikości i pożądania, a w połączeniu z feromonami, które czuł od niego Hawks, bohater tym bardziej upewnił się w swojej decyzji.
- Nie rób tego - powiedział Hawks, podnosząc się stopniowo. Zaskoczony Dabi odsunął się, robiąc mu miejsce. Hawks usiadł i zabrał dłoń Dabiego, tę, z której jeden palec już tkwił w bohaterze.
- Nie chcę tego - stwierdził Hawks. Potem podniósł wzrok na Dabiego, który coraz mniej to wszystko rozumiał. Sądził, że bohaterowi nagle się odwidziało, i nie chce się kochać. Może bał się, że zaciąży pomimo prezerwatywy? Co prawda zawsze mogła przecież pęknąć w trakcie... Po chwili jednak Hawks rozwiał wszystkie jego wątpliwości. - Wejdź we mnie od razu - dodał bohater. Oczy Dabiego aż rozszerzyły się ze zdziwienia.
- Co ty mówisz? - spytał.
- To, co słyszałeś - odparł Hawks. Wciąż ciężko dyszał, był cały zarumieniony i lekko drżał. Dabi doszedł już pomału do siebie, podejrzewał więc, że to wszystko to wynik rui u Hawksa. Pierwszy raz widział swojego ptaszka podczas jego okresu godowego, z zapamiętaniem i ochotą, uważnie chłonął więc każdy szczegół tej sytuacji.
- Jesteś pewien? - zapytał Dabi. Nie był co do tego przekonany, obawiał się, że Hawks może nie do końca zdawać sobie sprawę z tego, co mówi. Bohater jednak był nieugięty. Skinął głową.
- Jestem - stwierdził. A chcąc podkreślić swoje słowa, przysunął się do Dabiego. Ich twarze ponownie dzieliły od siebie centymetry. Hawks wpatrywał się w kochanka z rozkoszą, miłością, czułością oraz pożądaniem.
- Nie chcesz pomóc swojej omedze? Ja tak bardzo, bardzo ciebie pragnę... - powiedział cichym głosem. Odchylił głowę do tyłu odsłaniając przy tym szyję, pełną już malinek po Dabim oraz z TĄ blizną. Będącą dowodem naznaczenia Hawksa przez Dabiego. Brunet zagryzł usta, widząc, w jak prowokujący sposób zachowuje się Hawks.
- Ale na pewno jesteś pewien? - spytał Dabi. W odpowiedzi Hawks przesunął się, rozłożył bardziej nogi, położył się i wypiął w stronę bruneta, odsłaniając przed nim absolutnie wszystko, co miał do zaprezentowania.
- Wejdź we mnie, Dabi. Teraz - powiedział delikatnym, ale mimo to władczym głosem. Dabi pomyślał wtedy, że Hawks w rui jest jeszcze bardziej szalony niż normalnie. Blondyn w tym czasie poruszał nieznacznie tyłkiem. - Prooooooszę - dodał, przeciągając słowo. Dabi nie był w stanie dłużej się powstrzymywać. Sięgnął po opakowanie z prezerwatywą, które odłożył wcześniej na łóżko. Przysunął się do Hawksa, i podczas kiedy Dabi rozpakowywał gumkę, Keigo zaczął ocierać się pośladkami o jego krocze. Dabi wciąż zaciskał usta, drżącymi rękami odpakował prezerwatywę i ją wyjął.
Hawks, sowimi działaniami, feromonami, w mig sprawił, że mały przyjaciel Dabiego stanął na wysokości zadania. Złoczyńca szybko pozbył się bokserek, a potem wsunął prezerwatywę na swojego penisa.
- Gdybyś chciał wycofać swoją prośbę o zerżnięcie cię bez przygotowania, to komunikuję, że już jest za późno - powiedział Dabi. Przyłożył swoje przyrodzenie do wejścia Hawksa i naparł na nie delikatnie. W odpowiedzi Keigo po raz kolejny poruszał pośladkami, jęknął, i zaatakował Dabiego swoimi feromonami.
Kiedy Touya zaczął w niego wchodzić, Keigo zaczął się pod nim wić, jęczeć, a jego feromony wystrzeliły z niego niczym woda z fontanny. Oczy Dabiego jakby na chwilę zaszły na to mgłą. Nie myśląc wiele, i nie będąc w stanie dłużej nad sobą zapanować, brunet wszedł w niego szybko do końca.
Hawks krzyknął cicho, po części z zaskoczenia, po części z bólu, po części z przyjemności. Blondyn zarzucił ręce do tyłu, wczepił je w poduszkę. Dabi odchylił głowę, uniósł nieco pośladki Hawksa. W ten sposób nie widział aż tak dokładnie swojego kochanego, jakby chciał, ale obaj, i omega i alfa, mogli się lepiej poczuć.
- Jesteś piękny, kiedy masz ruję - powiedział Dabi, obserwując z góry zarumienionego, oszalałego z rozkoszy Hawksa, który łapczywie starał się łapać powietrze i szukał rękami oparcia, wczepiając się w poduszki wokół.
Spod wpółprzymkniętych powiek Hawks przyglądał się z dołu Dabiemu. Jego oczy także delikatnie zaszły mgłą. Nie czekając na nic, Dabi zaczął się poruszać, a Hawks jednocześnie z tym zaczął jęczeć. Każde pchnięcie Dabiego kończyło się jękiem bohatera. Touya zaś nie powstrzymywał się.
Wszedł praktycznie cały w swoją omegę, i teraz zamierzał jej pokazać, jak bardzo należy do niego. Wchodził tak mocno, że z łatwością kilka razy dotarł do prostaty kochanka, co ten wieńczył cichymi krzykami. Na koniec Dabi zmienił nieznacznie pozycję, pochylił się nad Hawksem, pocałował go mocno, łapczywie. Brakowało mu powietrza, a Hawksa całował tak, jakby to on mógł mu je dać. Zrobił to wszystko poniekąd dla swojej omegi. Wiedział, że blondyn szybciej dochodzi, kiedy jego penis ociera się o ich brzuchy. Tak też było i tym razem.
Wystarczyło kilaka ruchów, i Hawks doszedł, głośno przy tym wykrzykując imię Dabiego i wbijając mu paznokcie w poranione plecy. Bolało, ale teraz Touya o tym nie myślał. Hawks wyrzucił z siebie przy tym horrendalną ilość feromonów, co sprawiło, że penis Dabiego stał się tak twardy jak jeszcze nigdy wcześniej, a wkrótce później Touya doszedł, z głośnym jękiem.
Obaj padli sobie w ramiona, praktycznie bezwładni. Dabi jednak zdołał zachować jeszcze trzeźwość umysłu, kiedy padł w ramiona Hawksa, to po krótkiej chwili przeturlał się na bok, pomagając przy tym swojej omedze. Akurat kiedy Hawks znalazł się na nim, nieznacznie wysunął swoje przyrodzenie z niego, żeby było im w tej pozycji wygodnej. Zrobił to na tyle, na ile mógł, nie wyciągając przy tym z niego swojego penisa całkowicie, żeby tylko nie zrobić swojej omedze krzywdy, bo musiałby chyba go wyszarpać w tej chwili, żeby go odzyskać, dość szybko bowiem się zakleszczyli.
Dabi zatem leżał na łóżku, a Hawks na nim, z głową na jego klatce piersiowej. Słyszał w ten sposób uspokajające bicie serca swojej alfy. Dźwięk tak znajomy, tak przyjemny... Obejmowali się wzajemnie, Hawks zarzucił ręce na szyję Touyi, a Dabi obejmował go w pasie.
Keigo czuł delikatnie, jak sperma bruneta powoli jeszcze wypełnia wciąż jego ciało, na skutek zakleszczenia. Dabi też to czuł, niewielką, stopniowo wyciekającą strużkę nasienia z jego penisa, która wypełniała wciąż od środka Hawksa. Normalna rzecz, nie tak fajna, jak orgazm, ale nadal na swój sposób przyjemna. Hawks przymknął oczy. Dabi zaczął się bawić jego włosami, a że Hawks miał ręce zarzucone na szyję alfy, też zaczął bawić się jego czarnymi włosami. Po jakimś czasie Dabi zsunął swoje ręce niżej, i zaczął go głaskać po plecach.
- Wiesz... Kocham cię - powiedział cicho brunet. Hawks uśmiechnął się, słysząc te słowa, choć Dabi nie mógł tego zauważyć, bo bohater wciąż leżał na jego piersi, z głową na boku.
- Ja ciebie też, zapałko - odparł cicho Hawks. Tym razem to Dabi się uśmiechnął ale z kolei to Hawks nie mógł tego zauważyć.
- Cieszę się, że dostałeś w końcu rui - stwierdził Dabi. Hawks tylko cicho wymruczał coś niezrozumiałego. Potem Touya znów się odezwał. - Jak będziesz miał ochotę, to pamiętaj, że mam jeszcze kilka gumek - stwierdził złoczyńca. Blondyn ponownie cicho zamruczał. Obaj wciąż się uśmiechali, ale więcej już nic nie mówili. Przymknęli oczy, i wciąż się delikatnie głaszcząc po plecach i włosach, pozwolili sobie na chwilę relaksu w ciszy i w swojej obecności.
~*~
Minęło im w ten sposób jakieś 15 minut i zakleszczenie zaczęło stopniowo ustępować. Po 20 minutach mogli już się rozłączyć. Dabi usiadł, Hawks podniósł się, i zaczął się zsuwać z jego kolan. Uśmiechali się i żartowali w tym czasie, jak zwykle. Keigo zszedł ze swojego alfy, wstał i przeciągnął się. Dabi przyglądał się swojej omedze, podziwiając jej idealne ciało. Hawks w tym czasie przestał się przeciągać i spojrzał na Dabiego.
- Idę pod prysznic. Ale nie bierzmy go razem. Chcę się naprawdę umyć, a nie kochać tak szybko drugi raz - powiedział Hawks. Dabi uśmiechnął się.
- A kiedy będziesz chciał drugi raz? - spytał. Hawks wzruszył ramionami.
- Jak znowu zacznie mnie boleć - odparł.
- Ach, czyli jestem ci potrzebny tylko po to, żeby robić za środek przeciwbólowy podczas rui? - spytał. Wciąż się jednak uśmiechał, a Hawks nawet zaśmiał się, ruszając w stronę łazienki. W tym czasie Dabi spuścił wzrok na swoje krocze i zabrał się za ściąganie zużytej prezerwatywy, ale wtedy zamarł na chwilę. Gumka była cała w spermie. Nie tylko w środku, ale też i na zewnątrz.
- Keigo! - zawołał. Hawks zatrzymał się, zaskoczony. Mimo wszystko przyzwyczaili się do swoich ksywek i zwykle to ich używali, tylko w jakiś bardziej zdrobniały sposób. Poza tym Dabi brzmiał jakby był czymś zdenerwowany i przejęty, blondyn więc szybko odwrócił się w jego stronę. Nie zdążył jeszcze na szczęście wyjść.
- Co jest? - spytał. Dabi podniósł na niego z lekka przerażony wzrok. Wskazał na swoje krocze. Hawks powędrował tak wzrokiem. Na początku był pewien, że Dabi pewnie chce sobie głupio zażartować, albo namówić go na jeszcze jedną rundę przed prysznicem.
- To nie jest sperma ze środka - powiedział Dabi. - Nie ze środka prezerwatywy. To było na zewnątrz gumki - doprecyzował złoczyńca. Keigo przyglądał mu się i słyszał, co ten do niego mówił, ale jakby zupełnie tego nie rozumiał.
- C-co? - spytał cicho. Poczuł, jak nogi się pod nim uginają.
- Chyba pękła nam gumka - odparł Dabi, i zsunął swój wzrok niżej, na uda Hawksa. W tym czasie Keigo poczuł się tak, jakby wylewało się tam z niego morze spermy, a on tego nie poczuł. Spojrzał w dół. No, może nie wylewało się z niego MORZE SPERMY, ale z pewnością spora jej ilość.
- Pękła nam gumka - wymamrotał Hawks. Wciąż to do niego nie docierało. Podniósł wzrok i spojrzenia jego i Dabiego się spotkały. Pękła im gumka, a to oznaczało, że praktycznie ze 100% pewnością Dabi zostawił w Hawksie po sobie pamiątkę na najbliższych 9 miesięcy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro