~21~
Mama: Wynieś śmieci, dobrze? A jak już to zrobisz i odrobisz angielski, rozpakuj zakupy. A potem mogłabyś mi pomóc w kuchni? I jeszcze...
Ja: *przytakuje*
Wena: A wtedy Misha wejdzie do piwnicy, wyskoczy klaun...
Wyobraźnia: W różowo-zielonej peruce i z rażąco-żółtym grzebieniem w ręku.
Wena: Dokładnie. Misha wrzaśnie, klaun zemdleje, przyjedzie policja, Ameryka zostanie zaatakowana przez lamorożce...
Mózg: Nie, to ostatnie to już przesada.
Wena: To przez zwyczajne lamy.
Wyobraźnia: Ale z kolorowymi naszyjnikami.
Uszy: Ej, mama nas o coś pyta!
Mama: Czemu tak stoisz? Idź, masz dużo roboty.
Ja: A co właściwie mam zrobić?
Mama: Przed chwilą mówiłam.
Ja: A możesz powtórzyć? Już zapomniałam.
*******************
Wesołego Alleluja, mokrego Dyngusa, pysznego śniadania i radosnego świętowania!
Oto jeden z mazurków, które robiłam. Tak, to liść dębu i tak, nudziłam się. To znaczy Wyobraźnia i Wena postanowiły zawrzeć rozejm na Wielkanoc. Miło z ich strony, nie? Minus taki, że trudno mi było się powstrzymywać od wymyślania dalszych rozdziałów "Zaginionego Miecza" na Triduum...
Ale, dobra, skończmy ten temat. Chcecie poznać Marchewę? Nie? Oto on!
Śliczny, nie? To żeby dopełnić obrazu, oto taki bardziej klasyczny mazurek, którego również wczoraj zdobiłam. Myślę, że może się nazywać "Gniazdo". Oryginalnie, nie?
Już nie przedłużając: wszystkiego najlepszego, drodzy wattpadowicze!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro