Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Namjin/Taejoon 2

Jest to fragment do tego samego opowiadania, co poprzedni. Jednak akcja w tej części, dzieje się przed wydarzeniami we wcześniejszej.

********

W tym momencie nie przejmował się, że jego ulubiona koszula jest zakrwawiona. Siedział przyciśnięty do boku Namjoona, jedną dłonią masując skórę głowy. Starszy starał się sprawiać wrażenie twardego, jednak Taehyung dostrzegł, że jest blady. Nie dziwił się, w końcu stracił wiele krwi. Zerknął z niepokojem na prowizoryczny opatrunek znajdujący się na ramieniu kochanka. 

- To tylko draśnięcie - starszy widząc strach na twarzy Tae, próbował go uspokoić. Wyciągną zdrową rękę i pogładził policzek młodszego - Nie pierwsza i nie ostatnie.

- Ale pierwszy raz tak mocno krwawi - przeniósł spojrzenie na twarz partnera - Po za tym, gdyby to było lekkie draśnięcie nie wzywałbyś Seokjina.

- Jest dobrze - nachylił się, lekko całując młodszego w usta - Będę żył - zapewnił. 

Taehyung chciał sięgnąć po kolejny pocałunek, ale w tym momencie w salonie pojawił się jeden z ludzi Namjoona, chcąc zgłosić przybycie Jina. Nie zdążył się jednak odezwać, gdy lekarz przepchnął się obok niego. 

Najstarszy z Kimów musiał tutaj pędzić, biorąc pod uwagę ile minęło czasu, odkąd został wezwany i w jakim był stanie. Musiał jechać prosto ze szpitala - miał na sobie lekarski strój, na który narzucił kurtkę. Włosy miał rozwiane, policzki zarumienione, co wskazywało, że tutaj biegł, a z ramienia zsuwała się mu torba medyczna. Gdy Taehyung spojrzał w oczy Seokjina, widział przerażenie i łzy. Najmłodszy zastanawiał się, co idioto,który dzwonił do Jina, powiedział mu, że ten wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.

Lekarz dobiegł do nich, klękając przed kanapą i biorąc dłonie Namjoona w swoje. Tae miał ochotę na niego syknąć i odepchnąć, jednak powstrzymał się. Doskonale wiedział, czyją stronę wybrałby Kim. Od razu, gdy tylko dostrzegł starszego,  odsunął się od swojego kochanka i całą uwagę skupił na nim. Tae widział jak ciemne tęczówki błyszczą, a chłód, który zazwyczaj można było w nich dostrzec - zniknął. Marzeniem najmłodszego było, aby kiedyś na niego tak spojrzał. 

- Joonie, co się stało? - Jin zerknął na przesiąknięty krwią bandaż, owinięty dookoła ramienia.

- Dostałem kulkę, ale to tylko draśnięcie - jego głos był opanowany, chcą uspokoić lekarza - Chodźmy do gabinetu, tam mnie opatrzysz - podniósł się z kanapy, zdrową ręką pomagając wstać Jinowi - Zostajesz - zwrócił się stanowczo do Taehyunga, widząc jak podnosi się, by ruszyć za nim.

Nie protestował, chociaż bardzo tego pragnął. Zacisnął mocno pięści, posyłając zabójcze spojrzenie w stronę oddalającego się lekarza. Wiedział, że Seokjin jest tutaj tylko po to, aby opatrzyć jego kochanka. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie chciał, aby zostali sami.

Nerwowo kręcił się po salonie, czekają, aż pozostała dwójka Kimów wyjdzie z gabinetu. 

- Co ci się stało? - dopiero teraz dostrzegł, że w pomieszczeniu pojawili się Yoongi i Jimin, który aktualnie wpatrywał się w niego ze strachem. Tae w pierwszej chwili nie rozumiał, o co chodzi przyjacielowi, ale gdy zauważył, że wypatruje się w jego brudną od krwi koszulę, dotarło do niego - Mam nadzieję, że to nie twoja - zbliżył się do Kima, dokładnie oglądając, aby upewnić się, że nie jest ranny.

- Oh…to Namjoona - uspokoił Parka.

- Gdzie on jest? - Min podszedł do barku, nalewając sobie alkoholu do szklanki, następnie wygodnie rozsiadł się na fotelu.

- Seokjin go opatruje - wycedził, również opadając na kanapę, a obok niego od razu pojawił się Jimin.

- I że ty jeszcze tam nie wparowałeś? - zadrwił z młodszego, biorąc łyk ze szklanki.

- Yoonie - Park posłał partnerowi karcące spojrzenie.

- Wiedział w co się pakuje - wzruszył ramionami - Ostrzegałem go, Namjoon również zaznaczył, aby nie liczył na żadne uczucia. Dla niego to tylko seks.

- Nie pomagasz - Jimin objął przyjaciela widząc, jak jego oczy się szklą.

- Mam go oszukiwać i wmawiać, że Nam przejrzy na oczy i się w nim zakocha? - Min czuł narastającą irytację. Nie lubił się kłócić z Jiminem, co niestety często miało miejsce, gdy byli w obecności Taehyunga. Ogólnie nie przepadał za młodszym Kimem, ale starał się go tolerować, tylko dlatego, że był bardzo bliski jego partnerowi.

- Nie, ale… - młodszy sam nie wiedział, co powinien powiedzieć. Yoongi miał rację, jednak bolało go serce, gdy widział jak nieszczęśliwy jest jego przyjaciel.

- Ale co? Przed Taehyungiem miał innych kochanków. Każdy na samym początku był ostrzegany, mimo to mieli nadzieję, że będą tym jedynym i uda im się zyskać miłość Namjoona. Większość z nich sama odeszła, ale byli i tacy, których pozbył się sam Nam. Odbiło im i próbowali zabić Jina. Dlatego Tae ma dwa wyjścia, albo odejść, albo pogodzić się z faktem, że serce Namjoona należy tylko do Seokjina i to się nigdy nie zmieni. Wystarczy jedno jego słowo, aby Joon zostawi cię dla niego - ostatnie zdanie skierował już bezpośrednio do najmłodszego, który, już nawet nie próbował powstrzymywać łez.

********

Skończył wiązać bandaż i zaczął zbierać swoje rzeczy do torby. Odkąd tylko weszli do gabinetu, ani razu nie spojrzał w oczy Namjoona. Młodszy to zauważył, wiedział, że Jin jest w dalszym ciągu wystraszony. Ręce odrobinę mu się trzęsły, a oczy przez cały czas były zaszklone.

- Wiesz jak dbać - schował środek odkażający i zapiął zamek.

- Jinnie… - chciał, aby starszy na niego spojrzał, ale ten cały czas unikał jego wzroku.

- Jakby coś się działo, to dzwońcie.

- Jinnie…

- Przyjdę za kil… - nie dane mu było dokończyć. Duże dłonie młodszego objęły jego twarz, zmuszając, aby na niego spojrzał.

- Jin… - w ciemnych oczach dostrzegł ulgę, ukrytą za strachem i bólem. Wiedział, że lekarz się o niego bał.

- Tak bardzo się przestraszyłem, kiedy do mnie zadzwonili i powiedzieli, że muszę jak najszybciej się u was pojawić, bo zostałeś postrzelony - po policzkach Jina zaczęły spływać łzy, a jego głos trząsł się, kiedy mówił - Nie podali żadnych szczegółów, kazali się tylko spieszyć, więc w mojej głowie pojawiały się już same czarne scenariusze.

- Przepraszam - objął starszego przyciągając go do siebie i mocno przytulając. Seokjin wtulił się w jego ciało -  Przepraszam, że cię wystraszyli. To ja powinienem zadzwonić, ale nie mogłem znaleźć telefonu.

- Bałem się, że cię stracę - wyszlochał, moczącą łzami szyję i tors mężczyzny.

- Przepraszam Jinnie - szepnął, mocniej zaciskając uścisk wokół ciała lekarza i składając pocałunek w jego włosach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro