Rozdział II
Impreza trwała w najlepsze, Tauriel nawet pozwoliła dziś zaszaleć Gandalfowi. Co znaczyło, że mógł iść spać po godzinie dwudziestej drugiej. Czardziej wyszedł na dwór i usiadł na bujanym krześle, z kieszeni szaty wyciągnął fajkę, która pozwalała mu zapomnieć o problemach. Jakież to problemy mógł mieć? Cóż... Pierwszym i jedynym jego problemem jest Tauriel. Czarodziej nie sądził, że siedemnaście lat po ślubie będzie rozważał rozwód, ale właśnie teraz o tym myślał. Rudo włosa ograniczała go i rozkazywała mu, ale czarodziej mimo to bardzo ją kochał. Ale czy napewno jak żonę? Do Gandalfa podeszła zakapturzona postać.
-Kim jesteś?-odezwał się spokojnie.
-Nie poznajesz już starego przyjaciela?-zapytał Legolas, ściągając kaptur. Elf nie przypominał starego siebie. Jego twarz była szara, a pod oczami miał sporawych rozmiarów wory.
-Legolasie! Wyglądasz jakbyś nie spał od wielu dni-stwierdził czarodziej. Blondyn zaśmiał się gorzko i usiadł na krześle obok Szarego.
-Wiesz Gandalfie... Może zacznę od zapytania Cię, czy pamiętasz o Bilbie*?
-Tak, ale co to ma do...
-Otóż Gandalfie-przerwał mu elf-Możesz mi wierzyć lub nie, ale Bilbo mnie nawiedza.
-Legolasie co ty pleciesz?-spytał zdziwiony czarodziej.
-Ja tylko Ci mówię, że Baggins wciąż ma mi za złe to, iż przeze mnie zginął. Gandalfie nie wiesz jak mi ciężko, narazie dał mi spokój, ale na jak długo? Na jak długo?! On ciągle powtarza, że to moja wina. Nie wiem co mam robić. Dlatego przybyłem. Mam nadzieję, że to zostanie między nami, a ty pomożesz mi coś z tym zrobić.
-Niczego nie obiecuje Legolasie, ale jesteśmy przyjaciółmi, więc postaram się Ci pomóc-Gandalf uśmiechnął się do Legolasa
-Gandalfie! Jest już dwudziesta trzecia marsz do łóżka!-z domu wybiegła wściekła rudo włosa, która gwałtownie się zatrzymała gdy zauważyła Legolasa-Legolasku? Czy to ty?-nie czekając na odpowiedź rzuciła się na szyję mężczyzny-Tak dawno Cię nie wiedziałam. Opowiadaj, co u Ciebie?
-Tauriel, wszystko dobrze... Ale błagam puść mnie już-elfka niechętnie odlepiła się od przyjaciela. Swój wzrok przerzuciła na jej męża, który głośno przełknął śline.
-Mężu mój... Wiem, że bardzo cieszy cię widok Legolasa, ale to nie zmienia faktu, iż jest już późno
-Ale skarbie ja...
-MARSZ DO ŁÓŻKA!-krzyknęła. Gandalf szybko wleciał do domu, a rudo włosa westchnęła-Chodź Legolasie, jest już późno... Zaraz rozłoże Ci materac do spania u Teddy'ego-blondyn nie chcąc się kłócić z przyjaciółką, poszedł za nią.
~~~~~
*Czy imię Bilbo się odmienia? (Tak, wiem ja i Polski...)
Tak czy siak, mam nadzieję, że miło wam mijają wakacje. Ja na ten przykład nie mogę uwierzyć, że już jest piętnasty lipiec. Jak ten czas leci...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro