Rozdział VII
Gandalf razem z Tauriel już od jakiegoś czasu byli w galerii. Elfka kupowała sobie nowe ubrania, a czarodziej chciał po prostu spędzić czas z przyjaciółką. Poza tym mieli wymyślić plan jak Bilbo mógłby pokochać szarego.
-A ja myślę, że ty mu się podobasz-rzekła Tauriel popijając swoją kawę. Gandalf spojrzał na jego sernik, który zamówił. Musiał przyznać, że lepszego nigdy nie jadł, ta eksplozja smaków bardzo spodobała się Gandalfowi. Sernik chociaż na chwilę mógł złagodzić jego ból, który odczuwał.
-Tauriel, cieszę się, że wciąż masz nadzieję, ale wszystkie fakty wskazują na to, iż on do mnie nic nie czuję-elfka przewróciła swoimi zielonymi oczami i zaczęła się rozglądać po kawiarni. Miała nadzieję, że spotka tu Legolasa w końcu blondyn często tu przychodzi
-Słuchaj mnie, może najlepiej będzie, gdy powiesz Bilbo o swoich uczuciach do niego hmm?
-No sam nie wiem... Myślisz, że on do mnie też coś czuję?
-Już to powiedziałam. Weź się w garść Gandalfie!-Tauriel wstała z krzesła, a kilka osób zwróciło na nią uwagę-Napisz do niego! Zadzwoń! Zrób jakiś krok na przód!-w oczach elfki dało się ujrzeć iskry determinacji-Cały czas uciekasz, a przecież nie tego chcesz! Chcesz go dla siebie czy nie?
-Tak chcę-powiedział cicho czarodziej
-Nie słyszałam!-teraz to już cała kawiarnia patrzyła na dwójkę przyjaciół, ale to nie przeszkadzało rudej.
-Tak chcę!-szary wstał ze swojego krzesła i wystrzelił swoje ręce, ku górze.
-Więc na co jeszcze czekasz? Idź do niego i mu wszystko powiedz!
-Tak zrobię!-zaśmiał się i już miał wyjść, gdy nagle spowrotem usiadł na swoje miejsce
-Co znowu się stało?
-Nie zjadłem tego pysznego sernika-Gandalf wskazał dłonią na ciasto, które było do połowy zjedzone. Tauriel także usiadła na krześle i sączyła swoją kawę, która ją pobudzała. Zielono oka od kilku dni cierpi na bezsenność. Od tygodnia nikt nie słyszał o Legolasie, nkit nie wie gdzie jest i co robi. Dziewczyna ciągle się o niego martwi i przez to nie umie zasnąć. Dodatkowo Ann oskarżyła ją o sabotaż jej ślubu. No owszem ona i Gandalf popsuli ceremonię zaślubin, ale jakby nie patrzeć to sama odeszła od blondyna. O co jej chodzi? Powinna się cieszyć.
-Tauriel, dobrze się czujesz?-spytał zmartwiony Gandalf
-Ja... Nie za bardzo. Nie potrafię spać, bo martwię się o Legolasa
-Nie martw się, jest dorosły-czarodziej położył jej na ramię dłoń-Tauriel obiecuję, że go znajdziemy!
-Dzięki, jesteś najlepszym przyjacielem-Gandalf uśmiechnął się serdecznie. Reszta dnia minęła dwójce przyjaciół na śmianiu się, wygłupach i próbie kradzieży słodyczy z super marketu.
~~~~~
DOSKWIERA MI BRAK POMYSŁÓW, ALE MYŚLĘ, ŻE NIE JEST AŻ TAK OKROPNE XD. PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro