Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IX

Legolas obudził się ze strasznym bólem głowy, niczego nie pamiętał. Wiedział, że wypełniał papiery w swoim gabinecie, później coś rozmazane, a na końcu ciemność. Elf rozejrzał się po pomieszczeniu i odkrył, że jest w swojej komnacie
-To chyba jakieś kpiny-mruknął i powoli wyszedł z łóżka. Na nogi założył urocze, puchate papcie i zawijając się w szlafrok, wyszedł z jego pokoju. Wiedział gdzie musi się udać, do jego ojca. To pewnie jego sprawka i ta amnezja też.
-Myśl Legolasie, co on Ci mógł zrobić?-mówił sam do siebie. Niektóre elfy patrzyły na niego jak na wariata, ale on się tym nie przejmował. W końcu doszedł do salonu treningowego, jego ojciec często tam przebywał. Tak jak blondyn myślał, jego ojciec właśnie ćwiczył z Tauriel i to nie byle co.
-Patelnia no jutsu!-krzyknęła ruda i uderzyła patelnią w głowę manekina
-Nie tak!-krzyknął Tharundil-Robisz to strasznie nie zgrabnie!
-Już, wiem skąd ta amnezja!-odezwał się Legolasa. Tauriel podskoczyła, ze strachu. Nie sądziła, że Legolas tak szybko się obudzi.
-Tauriel wyjdź! Muszę porozmawiać z moim synem-ruda wychodząc przytuliła Legolasa-Masz szlaban! SZLABAN!
-Ale ojcze...
-Ojcze? To chyba ty jesteś jakimś tam ojcem założycielem-prychnął
-Ja chcę spełnić swoje marzenia! Ty nigdy mnie nie słuchasz! Zawsze na mnie od razu krzyczysz! Nawet mnie nie znasz! Jestem tylko twoim synem, ale równocześnie obcą osobą
-Legolasie nie pyskuj! A co z Ann? To była dobra partia na żonę. Straciłeś tak cudowną elfke! W imię czego? W imię zkonnictwa?
-Ojcze wysłuchaj mnie proszę...
-Nie!-przerwał mu głośno-Masz naprawić twój związek z Ann, czy tego chcesz czy nie!-Legolas wyszedł z salonu i omijając bez słowa Tauriel, poszedł do galerii, gdzie jego nie doszła żona na pewno była.
Gandalf wyszedł właśnie z salonu spa. Już dawno nie czuł się tak dobrze, a już szczególnie po sprzątaniu z panią Natalią. Miał wrażenie, że to nie kobieta, a cyborg. W końcu nikt tak szybko, a zarazem porządnie, nie sprząta. Gandalf poczuł uderzenie i coś zimnego na swojej szacie. Przestraszony szybko spojrzał na swoje ubranie i zobaczył na nim tęczową plamę
-Świetnie-syknął pod nosem. To była jego jedyna wyjściowa szata. Spojrzał na osobę, która do niego dobiła i momentalnie się wściekł. "Jeszcze tej idiotki tu brakowało, ale zaraz! Ona nie jest sama!" Powiedział w myślach szary. Przed nim stała Ann z rozlanym piciem, a obok niej stała jakaś inna elfka, która bacznie przyglądała się zaistniałej sytuacji
-Gandalf! Patrz jak łazisz! Wylałeś moje Unicorn Frappuccino!
-To ty patrz jak chodzisz! Moja szata jest do wyrzucenia!
-Pff... i tak wyglądasz w niej jak burak
-Ann!-Legolas podbiegł do całego towarzystwa-Witaj Alice, Gandalfie!-powiedział, gdy próbował złapać oddech
-Cześć!-uśmiechnęła się ta druga elfka
-Co chcesz Legolasie?-spytała Ann, która mówiąc szczerze była trochę smutna z powodu rozstania.
-Wróć do mnie!
-Ja... Sama nie wiem-powiedziała
-Zastanów się, proszę Cię i daj mi jakaś odpowiedź. Masz tyle czasu ile będziesz potrzebować
-Oooo-powiedziała niebiesko oka robiąc maślane oczy
-A teraz-rzekła Ann-Odkupisz mi moje frappuccino!
-Nigdy w życiu! Ty moją szate mi odkupisz!-kłócił się Gandalf z Ann
-Co tam Alice?-zapytał Legolas
-A no wiesz, nie najgorzej. Za to u Ciebie widzę same przygody
-A żebyś wiedziała-przyznał. Elfy uśmiechnęły się do siebie, a Gandalf i Ann kłócili się jeszcze przez dziesięć minut. W końcu poszli na kompromis i czarodziej odkupił dziewczynie picie, a elfka odkupiła Gandalfowi szatę.

~~~~~

NO, WIĘC MAM NADZIEJĘ, ŻE JEST CHOĆ TROCHĘ LEPSZY OD POPRZEDNIEGO XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro