Rozdział IX
Legolas obudził się ze strasznym bólem głowy, niczego nie pamiętał. Wiedział, że wypełniał papiery w swoim gabinecie, później coś rozmazane, a na końcu ciemność. Elf rozejrzał się po pomieszczeniu i odkrył, że jest w swojej komnacie
-To chyba jakieś kpiny-mruknął i powoli wyszedł z łóżka. Na nogi założył urocze, puchate papcie i zawijając się w szlafrok, wyszedł z jego pokoju. Wiedział gdzie musi się udać, do jego ojca. To pewnie jego sprawka i ta amnezja też.
-Myśl Legolasie, co on Ci mógł zrobić?-mówił sam do siebie. Niektóre elfy patrzyły na niego jak na wariata, ale on się tym nie przejmował. W końcu doszedł do salonu treningowego, jego ojciec często tam przebywał. Tak jak blondyn myślał, jego ojciec właśnie ćwiczył z Tauriel i to nie byle co.
-Patelnia no jutsu!-krzyknęła ruda i uderzyła patelnią w głowę manekina
-Nie tak!-krzyknął Tharundil-Robisz to strasznie nie zgrabnie!
-Już, wiem skąd ta amnezja!-odezwał się Legolasa. Tauriel podskoczyła, ze strachu. Nie sądziła, że Legolas tak szybko się obudzi.
-Tauriel wyjdź! Muszę porozmawiać z moim synem-ruda wychodząc przytuliła Legolasa-Masz szlaban! SZLABAN!
-Ale ojcze...
-Ojcze? To chyba ty jesteś jakimś tam ojcem założycielem-prychnął
-Ja chcę spełnić swoje marzenia! Ty nigdy mnie nie słuchasz! Zawsze na mnie od razu krzyczysz! Nawet mnie nie znasz! Jestem tylko twoim synem, ale równocześnie obcą osobą
-Legolasie nie pyskuj! A co z Ann? To była dobra partia na żonę. Straciłeś tak cudowną elfke! W imię czego? W imię zkonnictwa?
-Ojcze wysłuchaj mnie proszę...
-Nie!-przerwał mu głośno-Masz naprawić twój związek z Ann, czy tego chcesz czy nie!-Legolas wyszedł z salonu i omijając bez słowa Tauriel, poszedł do galerii, gdzie jego nie doszła żona na pewno była.
Gandalf wyszedł właśnie z salonu spa. Już dawno nie czuł się tak dobrze, a już szczególnie po sprzątaniu z panią Natalią. Miał wrażenie, że to nie kobieta, a cyborg. W końcu nikt tak szybko, a zarazem porządnie, nie sprząta. Gandalf poczuł uderzenie i coś zimnego na swojej szacie. Przestraszony szybko spojrzał na swoje ubranie i zobaczył na nim tęczową plamę
-Świetnie-syknął pod nosem. To była jego jedyna wyjściowa szata. Spojrzał na osobę, która do niego dobiła i momentalnie się wściekł. "Jeszcze tej idiotki tu brakowało, ale zaraz! Ona nie jest sama!" Powiedział w myślach szary. Przed nim stała Ann z rozlanym piciem, a obok niej stała jakaś inna elfka, która bacznie przyglądała się zaistniałej sytuacji
-Gandalf! Patrz jak łazisz! Wylałeś moje Unicorn Frappuccino!
-To ty patrz jak chodzisz! Moja szata jest do wyrzucenia!
-Pff... i tak wyglądasz w niej jak burak
-Ann!-Legolas podbiegł do całego towarzystwa-Witaj Alice, Gandalfie!-powiedział, gdy próbował złapać oddech
-Cześć!-uśmiechnęła się ta druga elfka
-Co chcesz Legolasie?-spytała Ann, która mówiąc szczerze była trochę smutna z powodu rozstania.
-Wróć do mnie!
-Ja... Sama nie wiem-powiedziała
-Zastanów się, proszę Cię i daj mi jakaś odpowiedź. Masz tyle czasu ile będziesz potrzebować
-Oooo-powiedziała niebiesko oka robiąc maślane oczy
-A teraz-rzekła Ann-Odkupisz mi moje frappuccino!
-Nigdy w życiu! Ty moją szate mi odkupisz!-kłócił się Gandalf z Ann
-Co tam Alice?-zapytał Legolas
-A no wiesz, nie najgorzej. Za to u Ciebie widzę same przygody
-A żebyś wiedziała-przyznał. Elfy uśmiechnęły się do siebie, a Gandalf i Ann kłócili się jeszcze przez dziesięć minut. W końcu poszli na kompromis i czarodziej odkupił dziewczynie picie, a elfka odkupiła Gandalfowi szatę.
~~~~~
NO, WIĘC MAM NADZIEJĘ, ŻE JEST CHOĆ TROCHĘ LEPSZY OD POPRZEDNIEGO XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro