Rozdział II
Gandalf siedział na balkonie. W swych dłoniach trzymał fajkę dzięki, której mógł się odstresować. Odkąd wyszedł z domu Bilbo zadawał sobie to jedno nurtujące go pytanie "Kim do diabła jest Jessica?". Czarodziej spojrzał w ciemne niebo na którym jawiły się jasne gwiazdy
-Wspaniałe jest niebo w nocy oświetlane jedynie gwiazdami-powiedział sam do siebie i przyłożył swoją fajkę do ust. Gdy już miał zaciągnąć się dymem, usłyszał dźwięk dzwonka. Gandalf podniósł swój telefon i bez zastanowienia odebrał
-Tu Gandalf, w czym mogę pomóc?
-Przyjacielu organizuje kolację i byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś na niej był-czarodziej usłyszał wesoły głos Bilbo
-Z chęcią do Ciebie przyjdę Bilbo-odparł po chwili namysłu Gandalf
-Wspaniale, wreszcie poznasz Jessice-hobbit się rozłączył.
Gandalf od razu pożałował swojej decyzji. Teraz jak tam przyjdzie, będzie musiał patrzeć w twarz jego rywalce. Szary nie wiedział w czym jest gorszy od owej dziewczyny. Wiedział jednak, że musi ich rozdzielić za wszelką cenę. Mężczyzna szybko wszedł do swojego pokoju, by znaleźć pewną księgę. Gdy w końcu odnalazł upragnioną książkę, otwarł ją na odpowiedniej stronie.
-Dzięki temu eliksirowi Bilbo będzie tylko mój...-oznajmił na głos. Ostatnio bardzo często mówił do siebie, to chyba z nadmiaru stresu-...Na zawsze-czarodziej sprawnie wlewał składniki do kociołka i bardzo zwinnie mieszał. Chciał, by wszystko było perfekcyjne i odpowiednio zrobione. Nie mógł sobie pozwolić na niepowodzenie tej misji. Misji, która pomoże mu zdobyć serce ukochanego. Długo włosy wreszcie skończył. Specyfik, który uwarzył miał kolor czerwony i pachniał jak sok pomidorowy. Gandalf zaśmiał się głośno i nikczemnie. Nareszcie jego miłość będzie odwzajemniona. Teraz jedyne co mu pozostało to kolacja z jego ukochanym i z potencjalnym wrogiem.
~~~~~
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro