Rozdział VIII cz.I
Gandalf, Tauriel i Bilbo od kilku dni szukają ich przyjaciela Legolasa. Przeszukali całe śródziemie oprócz zakonu ojców Mateuszów.
-Nie sprawdziliśmy jeszcze w zakonie-powiedziała zrozpaczona rudo włosa
-Chodzi Ci o ten nowy zakon, który ma fatalną nazwę?-spytał hobbit
-Tak, właśnie o ten
-Nie sądzę, by tam był-Bilbo napił się gorącej czekolady, którą zrobił mu Gandalf. Hobbit uśmiechnął się do czarodzieja i chwycił go za ramię-Gandalfie tylko ty robisz tak pyszną czekoladę-hobbit patrzył z czułością na swojego przyjaciela. Gandalf zarumienił się lekko i uśmiechnął wesoło
-Tak owszem, ta czekolada jest nieprzeciętnie cool, ale musimy znaleźć Legolasa!-Tauriel chwyciła kubek z napojem swoim, hobbita, oraz czarodzieja i wyrzuciła je do kosza. Bilbo zrobił złą minę, a Gandalf był prawdopodobnie najbardziej wesołym człowiekiem na świecie. Wciąż nie mógł uwierzyć, że Bilbo patrzył na niego z czułością! Czuł się jakby wygrał totolotka. W tej chwili nie obchodziło go zniknięcie blond elfa, w tej chwili liczył się Bilbo.
-Bilbo!-szary wstał szybko ze swojego krzesła, miał ochotę wyznać teraz wszystko co czuję do Bagginsa.
-Tak, przyjacielu?-gdy tylko usłyszał to piekielne słowo, miał ochotę wybuchnąć płaczem i złością. Najgorsze jest utknąć w friendzone.
-Chodźmy do tego zakonu. Myślę, że właśnie tam ukrył się Legolas-czarownik uśmiechnął się sztucznie i wyszedł ze domu Bagginsa. Za nim jak torpeda wyleciała Tauriel, jednak hobbit nie ruszył się z miejsca. Stwierdził, że nie ma ochoty iść do jakiegoś zakonu, który ma okropną nazwę.
-Tauriel, a gdzie Bilbo?
-Nie chce mu się już szukać Legolasa!-rzekła oburzona-Powiedz mi jak tak można? Przecież Legi to najbardziej urocza i kochana osoba na świecie! Znaczy kiedyś uważałam tak o Kilim, ale było minęło-elfka machnęła ręką
-Tauriel czy ty myślisz, że może i ja kiedyś pokocham kogoś innego?-ruda uważnie spojrzała na czarodzieja
-Hmm... Wiesz Gandalfie, miłość jest skomplikowana. Jednak sądzę, że może ktoś inny też wpadnie do twojego serca-Tauriel posłała miły uśmiech jej przyjacielowi-Nie bój się napewno ktoś Cię pokocha.
-Dzięki Tauriel, za wszystko!-szary przytulił przyjaciółkę i razem wesoło rozmawiając szli prostą ścieżką do zakonu Ojców Mateuszów.
Szli może dziesięć minut, aż w końcu stanęli przed wielką złotą bramą
-Luksusy!-rzekła ruda kiwając pochwalnie głową-O patrz, domofon!
-Ja nie mówię!-krzyknęli oboje w tym samym momencie. W końcu jednak stwierdzili, że rozwiążą ten spór po męsku. Grając w papier, kamień, nożyce. Gre wygrała Tauriel, tudzież czarodziej musiał mówić przez domofon. Gandalf nacisnął guzik, a przez domofon zaczęła grać melodia z serialu "Ojciec Mateusz"
(A to właśnie ta melodia xD polecam)
Po chwili melodia ustała i przyjaciele usłyszeli spokojny męski głos.
-Witam, w zakonie Ojców Mateuszów. W czym mogę pomóc?
-Eto... Szukamy naszego przyjaciela Legolasa-rzekł Gandalf
-Ah... Ojca Legolasa Mateusza?
-Tak! Czy możemy z nim porozmawiać?-spytała Tauriel, wtrącając się do rozmowy.
-Ojciec założyciel ma termin dopiero za dwa dni. Czy mam państwa umówić na spotkanie?-Gandalf był zszokowany. Ojciec założyciel? Czyżby Legolas założył ten zakon?
-Tak proszę nas umówić. Na spotkanie przyjdzie Tauriel i Gandalf!-rzekła elfka.
-Zrozumiałem. Z Panem Bogiem-mężczyzna rozłączył domofon.
-Więc za dwa dni Gandalfie. Do zobaczenia za dwa dni-powiedziała Tauriel i żegnając się z przyjacielem odeszła w swoją stronę. To samo oczywiście zrobił Gandalf, który w drodze do domu zapalił swoją fajkę
~~~~~
PAMPAMPAMPAM O TO I JEST TO COŚ XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro