Siedemnasty
- Chcesz tego? - Pytał ponownie. Łzy zaczęły płynąć z moich oczu na wyobrażenie oddania go komuś innemu, na myśl o tym że w końcu mnie zostawi przeświadczony faktem że dla niego najważniejsze jest bycie z dzieckiem, stanie się ojcem, bycie z nim zawsze.. i z Aną. - Jeśli naprawdę to jest to, czego pragniesz odejdę. Bez względu na to czy tego chcę czy nie, jesli zdecydujesz że łatwiej będzie Ci beze mnie, zniszczę w będę tłumić w sobie to uczucie do momentu aż będziesz chciała. - Jego słowa sprawiły, że moja ramiona zaczęły drżeć razem z resztą ciała w przypływie szlochu. Ból rozrywał całe moje serce, czułam jak wszystko się zatrzymuje, żeby powoli się rozpaść.
Sama nie byłam w stanie odgadnąć kiedy dokładnie jego ramiona owinęły się wokół mnie przyciskając moje plecy do swojego torsu, trzymając tak, że nie mogłam nawet poruszyć ręką, tak ciasno trzymał się w uścisku jakby bał się że zaraz się wyrwę. Pochyliłam się i płakałam, a on oplatając mnie niczym winorośl przejmował każdy dreszcz, każde wzdrygnięcie. Byliśmy jak połączeni, przekręcił mnie wokół osi i zatopił w swoich ramionach tak że mogłam wzdychać jego zapach. Położyłam dłonie na jego plecach desperacko trzymając koszulkę, jakby to on miał odejść i wyrwać mi serce. Sekundę później otrzymywał ode mnie uderzenia, które wiem że nie wywołały na nim większego wrażenia, moje piąstki raz po raz spotykały się z jego plecami w chęci wyduszenia bólu i frustracji. Jak ktokolwiek śmiał mi go odebrać, jak to się stało? Przecież dopiero co byłam taka cholernie szczęśliwa, dopiero co widziałam niebo kiedy tylko zamykałam oczy, a teraz? Teraz znów cierpię, znów boję się co będzie dalej i jedyne czego naprawdę chcę to spokoju. Niczym niezmąconego czasu tylko dla nas. Dla mnie i dla Harrego bo nie ważne jak będę starała się wyrzucić to co do niego czuję to będzie wracać do mnie - stokroć mocniejsze.
- Nie chcę żebyś odchodził, chce jedynie mieć pewność że mnie nie zostawisz po pewnym czasie. Boję się jedynie tego - odrzucenia, nie dam rady tego przetrwać, nie znów Harry. - Wymamrotałam cicho w jego klatkę piersiową, kiedy już opanowałam swoje załamanie, a on siedząc na kanapie, tuląc mnie do siebie i głaszcząc po włosach dawał ukojenie.
- Przecież wiesz że kocham Ciebie, ile razy mam Ci to powtarzać? To wszystko jest zbyt zagmatwane, wiem to. Ciężko jest Ci na to patrzeć ale błagam, Darcy! Daj nam szansę, pogodzę wszystko, postaram się ale nie karz mi od siebie odchodzić, proszę.. Ja.. Kocham Cię bardziej niż mógłbym sobie to wyobrazić, to tak naprawdę jak cholerne uzależnienie, nie wyobrażam sobie już kolejnego dnia bez Ciebie nie chcę znów witać tego cholernego bólu gdy Cię nie ma przy mnie. To wciąż za dużo.
- Harry, przecież wiesz że czuję to samo, ale tutaj nie chodzi już o naszą dwójkę. Chodzi o Anę i wasze nienarodzone dziecko także. Nie możemy być takimi egoistami żeby patrzeć tylko na siebie, jeśli lepiej będzie jak się rozstaniemy to tak zrobimy. Po prostu.. Teraz dajmy sobie czas, dajmy sobie miesiąc, może dwa. Jeśli to wszystko nie zacznie nas przerastać to zostaniemy ze sobą, a jeśli to będzie za dużo, lub gdzieś po drodze znów poczujesz coś do Any to będzie w porządku - cóż nie będzie - ale postaram się to zrozumieć, zaakceptować.
- Bo teraz najważniejsze jest dziecko, nie my, prawda?
- Tak i nawet mimo tego, że będę Cię kochać czy Ty będziesz kochać mnie jeśli dla tego dziecka będzie lepiej żebyś był z nim cały czas, a nie dorywczym tatą będącym z inną kobietą, to zrobię wszystko żeby mu Ciebie oddać. Nie chcę stawać na drodze do Twojego szczęścia, wiesz to prawda?
- Jeśli będziesz potrzebowała ode mnie odpocząć, jeśli to będzie dla Ciebie za dużo - odpuszczę. Puszczę Cię wolno, nie będę zatrzymywał i będę spokojny patrząc na to jaka jesteś szczęśliwa. Jeśli znajdziesz kogoś kto pokocha Cię tak mocno jak ja, gdy będziesz szczęśliwa ja będę żył bez poczucia krzywdy i obiecuję Ci to że jeśli tylko będziesz chciała odejść będziesz mogła to zrobić. Jesteś dla mnie wszystkim i zrobię dla Ciebie wszystko. Twoje szczęście będzie zawsze ponad moim.
- Czy to nie irracjonalne, że teraz tak mówimy? A jeśli to wszystko się nie uda? Jeśli te wszystkie słowa jedynie nas podzielą?
- Darcy.. Miłości się da się podzielić, nie można z nią eksperymentować. Ona po prostu jest i jeśli osiadła w Tobie to tam zostanie. Nawet jeśli nie będziemy się widzieli kilka miesięcy Ty będziesz czuła moją obecność ilekroć popatrzysz na miejsce gdzie byłem. Wspomnienia będą się przewijały w naszej pamięci nieustająco, wszystko będzie kojarzyło Ci się z jednym - i to jest w porządku. Nawet jeśli rani, bo coś takiego zdarza się raz.
- Tylko raz w życiu, Harry.
- I kiedy już przyjdzie nie możesz tego wypuścić.
- Nigdy. - Spojrzałam w jego oczy i widziałam właśnie to. Właśnie miłość, czystą, bezgraniczną, bezwzględną i piękną.
ok, wiec myśle że rozdziałów będzie około 23 + epilog :) mam do napisania 22, 23 i tenże epilog i pożegnamy się raz na zawsze z Darcy i Harrym :) i może zaczne nowe opowiadanie, jeszcze nie mam zarysu fabuły, ale chciałabym zrobić sobie przerwę po Mockery of love :) dobra w zasadzie ja spadam a wy się trzymajcie i zapraszam do czytania XOXO
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro