Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Piąty

Upragniony sen nie nadszedł nie ukoił moich splątanych myśli i zagubionych - z każdą chwilą coraz bardziej, uczuć. Oczywiste jest że ten cały bałagan jednym dotykiem, jednym słowem mógłby naprawić Harry, ale nie mogę to tego dopuścić. Jestem tylko dawną miłością, może niespełnioną dlatego jak zapamiętaną, może pierwszą dlatego tak ważną. To nie ma znaczenia, czas powinien zaleczyć rany które nadal są jeszcze zbyt świeże żeby dawać nadzieję na lepsze. Czy chciałabym żeby odwołał ślub? Najbardziej na świecie, ale nie przyznam się do tego. Boję się to robić nawet przed samą sobą, boję się też zrobić cokolwiek żeby pokazać mu tę miłość, coraz możniejsza z każdym nowym dniem. Ta rozłąka miała wybudować między nami przepaść, nie do pokonania ale tak się nie stało. Sprawiła jedynie, że nasze spotkanie po tak wielu samotnych dniach było bardziej upragniona, może bardziej tragiczne? Mam na myśli.. Tragiczność tutaj polega na samym fakcie że mamy siebie tak blisko a nie możemy nic z tym zrobić bo to wykracza poza normy. I tutaj pojawia się pytanie, czy chcę zniszczyć sobie życie przez normy? Czy powinnam go odtrącać mimo tego, że powiedział że nadal mnie kocha? 

Spojrzałam na zegarek było już po 1 w nocy, nie słyszałam żadnych oznak tego, że Harry jeszcze nie śpi. Zresztą.. dlaczego nie miałby? Musi odpoczywać jako przyszły małżonek, tak samo jak ja powinnam oddalić te myśli od siebie, ale nie umiem - na tym polega mój problem. Wstałam najdelikatniej jak umiałam, żeby nie robić niepotrzebnego hałasu, który mógłby zaniepokoić pana domu. Podreptałam na palcach do drzwi sypialni Harrego. Co mu powiem? "Przepraszam, za bycie żałosną, za to że nie potrafię oderwać się od przeszłości, od wspomnień Twojej miłości, od każdego dotyku, słowa, gestu. Pomimo tego że wybudowałam mur który miał nas od siebie odgradzać zburzyłeś go jednym spojrzeniem w moje oczy".. Delikatnie zapukałam - bez odzewu bruneta. Delikatnie uchyliłam powłokę i zobaczyłam się leży i patrzy w sufit. 

- Harry? 

- Tak Ptaszyno? - Na te słowo, jak znów mnie nazwał moje serce zabiło mocniej, wzbudził we mnie te same uczucia które tylko potęgowały się z każdą chwilą kiedy nasze oczy patrzyły w siebie, wyłapując każde przelatujące przez nasze ciała uczucie i wspomnienie. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tym jak to zabrzmiało, echem w mojej pamięci. 

- Przepraszam Cię, tak bardzo przepraszam. 

- Chodź do mnie, Dars. - Czy mogło być coś bardziej zachęcającego niż możliwość spędzenia jeszcze chwilki, małej i krótkiej w jego ramionach?

Szybko wspięłam się na łóżko i wtuliłam w jego ciepłą, delikatną klatkę. Czułam jego zapach, ciepło, słyszałam szybsze bicie serca, czy to jest właśnie to co czuliśmy przed rozstaniem? Przed tymi wszystkimi kłamstwami, to było takie zapomniane ale wciąż tak bardzo przyjemne. 

- Tak bardzo za Tobą tęskniłem, skarbie. Nie mogę wybaczyć sobie ze Cię straciłem, myśl że mam spędzić życie bez Ciebie mnie zabija. 

- Żenisz się, Harry.. - Mała łza spłynęła z mojego oka i spadła na jego klatkę. 

- Darcy? Spójrz na mnie. - Podniosłam oczy i przywitały mnie dwa świecące diamenty. Nie, nie diamenty - szmaragdy. - Proszę, nie płacz. Nie mogę się stracić, nie potrafię zrobić tego poraz drugi, nie dopuszczę do tego ślubu. Nie chce brać go.. Jeśli to nie Ty masz być moją żoną.

- Co Ty mówisz? 

- Tylko że kocham Cię, nie będzie żadnego ślubu, jestem dupkiem i pokazałem to nie raz.. Nawet teraz kończąc wszystko kilka dni przed uroczystością, ale sprawiasz że wariuję, nie jestem sobą i wierz mi - kurewsko to kocham. 

Żadnego ślubu? Czy on właśnie powiedział że chce owołać ślub? Dla mnie? 

- Ja.. Ja myślę, Harry, że.. Wybacz mi, to się nie uda. 

W związku że ide dziś do szkoły na 12:30 tylko na 2 lekcje to dodaje rozdział, mimo że powinnam powtarzać wzory z matematyki :D co ja robie na rozszerzeniu.. :D XOXO

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro